W tym samym czasie na łamach Rzeczpospolitej tekst ustawy o VAT analizował językoznawca, nazywając go wyrafinowanym tekstem prawniczym. Bo zwykły przedsiębiorca bez specjalistycznych konsultacji, kompletnie tej ustawy nie zrozumie. A jeśli podejmie próbę zrozumienia, może to okazać się ryzykowne i skończyć się, mimo najlepszych intencji, na konflikcie z fiskusem. A konsekwencje finansowe tego konfliktu bywają dotkliwe.
Dlaczego ustawa, która została stworzona dla przedsiębiorców i ma im ułatwić życie, być drogowskazem w prowadzeniu biznesu, jest tego kompletnym zaprzeczeniem? Nie wiadomo.
Najnowszy projekt ustawy o VAT autorstwa urzędników z resortu finansów w zamyśle miał wprowadzić ułatwienia dla przedsiębiorców. Jednak nie dokonał się tu żaden przełom. A pozorne ułatwienia i udogodnienia mogą tylko dodatkowo skomplikować życie podatnikom. Bo są trudne do zrozumienia a do obecnych przepisów, chociaż także niezrozumiałych, przedsiębiorcy zdążyli się już przyzwyczaić.
Teraz wyrywkowych zmian jest tak dużo, że trzeba będzie dobrych kilku lat, aby przedsiębiorcy, a tak naprawdę opłacani przez nich doradcy podatkowi, nauczyli się przepisów od nowa, bez ryzyka, że popełnią błąd przy ich stosowaniu.
Dlatego trudno się spodziewać, aby zmiany - nawet jeśli propagandowo będą reklamowane jako probiznesowe - wywołały entuzjazm u przedsiębiorców. Bo przedsiębiorcy wolą stabilność przepisów, niż zmiany na lepsze, których efekt jest niejasny, a wymowa niejednoznaczna.