Andrzej Tomaszek: Deregulacja zawodów adwokata i radcy prawnego czy mistyfikacja

Planowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości tzw. deregulacja zawodów adwokata i radcy prawnego to mistyfikacja, której skutki najsilniej odczują młodzi adepci obu zawodów – pisze wicedziekan warszawskiej rady adwokackiej Andrzej Tomaszek

Publikacja: 29.05.2012 09:30

Andrzej Tomaszek, adwokat, wicedziekan warszawskiej rady adwokackiej i przewodniczący komisji szkole

Andrzej Tomaszek, adwokat, wicedziekan warszawskiej rady adwokackiej i przewodniczący komisji szkolenia aplikantów adwokackich w warszawskiej izbie adwokackiej

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Red

Autorom nie przyniesie ona nowych wyborczych głosów, a korzystającym z usług prawnych dostarczy dodatkowych stresów i rozczarowań. Niestety, można odnieść obecnie wrażenie, że hasło odebrania kilkudziesięciu grupom zawodowym statusu zawodów regulowanych urasta już do rangi ideologicznego dogmatu, co nie tylko utrudnia racjonalną ocenę takiego przedsięwzięcia w odniesieniu do każdego zawodu z osobna, ale i ogranicza możliwości rzeczowej dyskusji.

Czytaj więcej » Deregulacja

Błędne jest założenie, że zawody adwokata i radcy prawnego jeszcze wymagają otwarcia. Nie ma już co otwierać, bo zawody te są otwarte. Dostęp na aplikację adwokacką i wpis na listę adwokatów (radców ) zależy tylko od pomyślnego zdania państwowych egzaminów. Można też zostać adwokatem (radcą) i bez odbywania aplikacji na podstawie innych prawniczych uprawnień zawodowych czy wykonywania innego zawodu przez określony czas.

Rezultaty takiego otwarcia najlepiej ilustruje stan warszawskiej izby adwokackiej. Dziesięć lat temu, w styczniu 2002 roku, liczyła ona 1972 osoby – 1688 adwokatów i 199 aplikantów. Pięć lat później, w styczniu 2007 roku 2904 osób – 2033 adwokatów i 871 aplikantów. Po kolejnych dwóch latach, w styczniu 2010 roku, było już 4259 osób (2774 adwokatów i 1485 aplikantów). W styczniu 2011 roku było 4528 osób (3087 adwokatów i 1441 aplikantów). Według danych z 31 marca tego roku w skład izby wchodzi już 5185 osób – 3098 adwokatów i 2087 aplikantów adwokackich, co oznacza wzrost o prawie 80 proc. w ciągu ostatnich pięciu lat i o ponad 160 proc. w ciągu lat dziesięciu. W żadnym z zawodów (z wyjątkiem radców prawnych) nie odnotowano takiego przyrostu. W żadnym też nie nastąpiły tak radykalne zmiany pokoleniowe. Co zatem jeszcze doregulować?

Jeśli deregulacja ma prowadzić do dalszego obniżenia poprzeczki, do dopuszczenia do zawodu tych, którym nie starczało dotąd szczęścia bądź intelektu, aby zdać ministerialne egzaminy, to jest to nieuczciwe wobec tych, którzy je pomyślnie złożyli. Już dzisiaj słychać wśród aplikantów i młodych adwokatów głosy rozczarowania i pretensje, że przez dopuszczenie słabszych ich trud nauki nie jest premiowany. Oni się uczyli, a tamci i tak się dostali... Przez lata wstąpienie na aplikację i do grona adwokatów postrzegane było jeśli nie jako wyróżnienie, to przynajmniej jako potwierdzenie intelektualnej sprawności. W przypadku dalszego obniżania wymagań, skrócenia aplikacji i wprowadzenia wielu bocznych furtek dostęp do adwokatury straci związek z poziomem wiedzy i umiejętnościami kandydata. Skoro już teraz niektórzy aplikanci nie potrafią zredagować prostego tekstu ani przekazać swoich przemyśleń, a rozmiary dokonywanych przez nich gwałtów na ortografii i gramatyce każą wątpić w istnienie systemu oświaty, co będzie, kiedy selekcja będzie iluzją? Trzeba to powiedzieć wprost – adwokat to nie jest zawód dla każdego.

Pan minister sprawiedliwości oznajmił niedawno, że na razie odstępuje od skracania trzyletniej aplikacji adwokackiej. I oby nigdy do tego pomysłu nie wracał. Do zawodu adwokata czy radcy prawnego nie można szkolić krócej niż do zawodu sędziego. Aplikacja adwokacka (jak i radcowska) powinna być dłuższa niż aplikacja sędziowska, bo oprócz wiedzy prawniczej niezbędna jest praktyczna nauka zawodu warsztatowo trudniejszego niż profesja sędziowska. Wystarczy przypomnieć, że adwokat oprócz wiedzy prawniczej i umiejętności związanych ze stosowaniem prawa powinien mieć także wiedzę dotyczącą szerokiej praktyki pozasądowej, umiejętność budowania relacji z mocodawcą, wiedzę o taktyce i sposobach prowadzenia negocjacji, wreszcie – co najważniejsze – powinien wiedzieć, jak prowadzić kancelarię i przestrzegać zasad etyki i godności zawodu. Aplikanci mają prawo do rzetelnej, a nie powierzchownej nauki zawodu, a żadna deregulacja nie może im tego prawa odebrać. Jeśli aplikacja adwokacka zostałaby skrócona, trudno byłoby zapewnić należyte wyszkolenie przyszłych adwokatów. Miałoby ono charakter wybiórczy, co w zestawieniu ze zróżnicowanym poziomem aktualnych absolwentów szkół wyższych może nie gwarantować należytego przygotowania do zawodu.

Niepokój budzi skrócenie okresu praktyki uprawniającego do przystąpienia do egzaminu adwokackiego. Prowadzi to wprost do obniżenia poziomu zawodowego, szczególnie w zakresie tzw. usług dla ludności, które znajdzie swoją reakcję u konsumentów. Zaniedbane procesy, przegrane na skutek błędu pełnomocnika sprawy, złe porady, wadliwe opinie będą wdzięcznymi tematami dla mediów. W przewidywalnej, choć nie najbliższej przyszłości stanie się widoczne, że ilość nie służy jakości, a skrócenie aplikacji uniemożliwia należyte przygotowanie do zawodu.

W przypadku usług prawnych nie przekonuje argument, że wszystko uzdrowi niewidzialna ręka rynku. Po pierwsze, adwokaci prowadzą sprawy istotne dla życia, zdrowia i majątku swych mocodawców. To niebywale istotniejsza usługa niż naprawa sprzętu agd czy uszycie garnituru, porównywalna z poradą czy zabiegiem lekarskim. Błąd spowodować może nieodwracalne skutki. Po drugie, przed przystąpieniem do wykonywania zlecenia usługobiorca ma ograniczoną możliwość oceny zawodowych umiejętności usługodawcy (adwokata, radcy prawnego). Może kierować się szyldem kancelarii czy nazwiskiem prawnika, ale musi móc przyjąć założenie, że jeśli zleca sprawę adwokatowi, to obdarzony tym tytułem zawodowym usługodawca gwarantuje rzetelność i profesjonalne umiejętności. Deregulacja zmierza do odebrania usługobiorcom takiej możliwości, godzi zatem w bezpieczeństwo obrotu prawnego.

Błędne jest założenie, że praktycznie nieograniczony dostęp do zawodu adwokata i radcy prawnego może stanowić antidotum na bezrobocie wśród młodych prawników. Na rynku usług prawnych jest już i tak ciasno. A bezrobotni adwokaci czy młodzież, której odebrano prawo do rzetelnej nauki zawodu i której talentów się nie premiuje na tle słabszych kolegów, nie zagłosują na fałszywych dobroczyńców. Na miejscu autorów idei tak rozumianej deregulacji nie liczyłbym na wdzięczność wyborców.

Trzeba powiedzieć wprost: adwokat to nie jest zawód dla każdego

Zawołanie „idźcie do adwokatury, tam jest dla was praca" to grube nadużycie. Zleceń od kilku lat nie przybywa, przybywa tylko potencjalnych zleceniobiorców. W porównaniu ze społeczeństwami Zachodu Polacy o wiele rzadziej mają skłonność powierzania swoich spraw prawnikom. Wierzą, że potrafią prowadzić je sami, tak jak wierzą, że potrafią się sami leczyć. Zjawisko to jest tym bardziej widoczne w warunkach gospodarczego kryzysu i poczucia niepewności jutra. Choć ilość praktykujących adwokatów i radców prawie się potroiła, ani ministerstwo, ani ustawodawca nie uczynił nic, aby zwiększyć pole ich zawodowej aktywności np. poprzez umożliwienie dostępu do każdego postępowania rejestrowego przed Urzędem Patentowym (monopol rzeczników patentowych) czy uprawnienie do sporządzania testamentów (monopol notariuszy).

A trzeba pamiętać, że początek praktyki adwokackiej to przede wszystkim koszty – utrzymanie kancelarii i jej niezbędnego wyposażenia, ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej, ubezpieczenie emerytalne i chorobowe, składki samorządowe. Adwokat to zawód wolny, wolny także od umowy o pracę, w praktyce zatem bez socjalnej osłony w okresie macierzyństwa i na wypadek choroby.

W tej sytuacji deregulacja zawodu adwokata to tylko mistyfikacja realizacji liberalnego postulatu. Odbiera się ją w adwokaturze jako krok w kierunku ograniczania samorządności zawodowej przez władzę państwową.

Autor jest adwokatem, wicedziekanem warszawskiej rady adwokackiej i przewodniczącym komisji szkolenia aplikantów adwokackich w warszawskiej izbie adwokackiej

Autorom nie przyniesie ona nowych wyborczych głosów, a korzystającym z usług prawnych dostarczy dodatkowych stresów i rozczarowań. Niestety, można odnieść obecnie wrażenie, że hasło odebrania kilkudziesięciu grupom zawodowym statusu zawodów regulowanych urasta już do rangi ideologicznego dogmatu, co nie tylko utrudnia racjonalną ocenę takiego przedsięwzięcia w odniesieniu do każdego zawodu z osobna, ale i ogranicza możliwości rzeczowej dyskusji.

Czytaj więcej » Deregulacja

Pozostało 94% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi