Przytaczane są wciąż te same argumenty w dyskusji przedstawicieli korporacji adwokackiej i radcowskiej, prowadzonej m.in. na łamach „Rzeczpospolitej", ale również pism samorządowych („Palestra", „Radca Prawny") . Co ważniejsze – większość z nich należy do kategorii tych nie do zbicia (argumentum certum).
Są takie przedmioty dyskusji jak kara śmierci, aborcja czy eutanazja, w których obie strony sporu mają swoje racje i nie można jednoznacznie oraz skutecznie ich odeprzeć. Tak samo jest w kwestii połączenia obu prawniczych zawodów czy dopuszczenia radców prawnych do obrony w sprawach karnych. Po obu stronach można znaleźć argumenty, które są właśnie nie do zbicia dla adwersarza. Trudno zanegować fakt, iż poszerzenie katalogu podmiotów, które mogą być obrońcami w sprawach karnych, o radców prawnych, spowoduje większą konkurencję na tym polu i spadek cen.
Nie sposób z kolei się nie zgodzić, że umowa o pracę jest zaprzeczeniem wolnego zawodu i może pociągać za sobą ograniczenie niezależności obrońcy.
Można odnieść wrażenie, że dyskutanci wpadli w swoistą pułapkę argumentów. Dyskusja samorządów staje się zatem dyskusją pozorną.
Chciałbym w związku z tym poddać pod rozwagę kilka szczegółowych kwestii, które do tej pory w ogóle nie były podnoszone lub przewijały się w tle głównej dyskusji, a zasługują moim zdaniem na poważniejsze potraktowanie. Ogniskują się one wokół majątku korporacji i realnego wpływu na funkcjonowanie samorządu oraz jego postrzeganie w społeczeństwie. Być może dlatego nie są specjalnie podnoszone przez żadną ze stron.