W „Rzeczpospolitej" z 11 kwietnia br. został krótko opisany wyrok Sądu Najwyższego z 10 kwietnia 2013 r. (II PK 282/12) dotyczący problematyki wpływu długości zapewnianych załodze dni wolnych na uprawnienia płacowe z tytułu pracy w nadgodzinach. Wyrok ten jest już drugim dotyczącym tego zagadnienia, gdyż pierwszy raz SN zajmował się nim 8 marca 2013 r. (II PK 204/12) i o tym wyroku można się już szerzej wypowiedzieć.
O co chodziło w sprawie
Stan faktyczny w wyroku z 8 marca 2013 r. był następujący. Pracownik był zatrudniony w 5-brygadowej organizacji czasu pracy, pracując na trzy zmiany w godzinach 6–14, 14–22, 22–6, które najczęściej następowały w cyklu dwa razy pierwsza zmiana, dwa razy druga zmiana, dwa razy trzecia zmiana, dni wolne od pracy. Za każdy miesiąc pracy w takiej organizacji czasu pracy zatrudnieni nabywali prawo do 1 dodatkowego dnia wolnego od pracy, a ponadto otrzymywali 4 dni dodatkowego urlopu wypoczynkowego na rok. Pracodawca liczył dni wolne od pracy jako 24 godziny od zakończenia pracy przez pracownika na danej zmianie. Powód nie zgodził się z takim działaniem pracodawcy i wystąpił do sądu pracy z roszczeniem o nadgodziny. W jego ocenie dzień wolny powinien rozpoczynać się nie po zakończonej zmianie, a dopiero po zakończonej ostatniej dobie pracowniczej. Przykładowo, jeśli powód schodził z nocy w sobotę o 6 rano, to jego dzień wolny powinien trwać dopiero od 22 w sobotę, gdyż wtedy następuje koniec doby pracowniczej (art. 128 § 3 pkt 1 k.p.). Dlatego rozpoczynanie pracy w kolejnych dniach zaplanowanych w harmonogramie następowało czasem jeszcze w dniu wolnym od pracy, co uprawnia go do wynagrodzenia z tytułu nadgodzin. Globalnie jednak pracownik pracował zawsze po 8 godzin na zmianie i nie przekraczał również 40-godzinnej tygodniowej normy czasu pracy, wypracowując jedynie wymiary czasu pracy zgodnie z art. 130 k.p.
Co na to sądy?
Sąd pierwszej instancji powołując się na uchwałę SN z 10 lutego 1994 r. (I PZP 49/93) stwierdził, że w systemie trzyzmianowej organizacji pracy dniem wolnym są 24 kolejne godziny wolne przypadające bezpośrednio po zmianie pracownika. Potwierdził więc prawidłowość układania harmonogramów czasu pracy przez pracodawcę i uznał roszczenia pracownika za niezasadne, podkreślając, że normy czasu pracy nie zostały przekroczone.
W drugiej instancji oddalono apelację powoda, ale zmieniono rozumienie dnia wolnego od pracy. Sąd przyjął bowiem, że pracownik słusznie twierdzi, że dzień wolny od pracy to 24 godziny liczone od zakończenia ostatniej doby pracowniczej. Zdaniem sądu nie zmieniało to jednak oceny zasadności jego roszczeń, gdyż nie zostały przekroczone normy czasu pracy w poszczególnych okresach rozliczeniowych, a tylko praca powyżej tych wartości ma charakter pracy nadliczbowej.
Jakie rozstrzygnięcie?
Sąd Najwyższy w wyroku z 8 marca br. przyjął następującą tezę: „Praca w dniu wolnym (art. 147 k.p.) nie oznacza pracy w godzinach nadliczbowych, gdy pracownik nie pracował ponad normę wynikającą z przeciętnie pięciodniowego tygodnia pracy (art. 1513, art. 151 § 1, art. 130, art. 129 § 1 k.p.)". Podkreślił więc wagę przekroczenia norm czasu pracy dla powstania nadgodzin. Zauważył przy tym, że normy czasu pracy określa art. 129 k.p. i są one dwie dobowa (8 godzin) i średniotygodniowa (40 godzin). Dopiero ich przekroczenie powoduje pracę nadliczbową, która mogłaby uzasadniać roszczenie pracownika o wynagrodzenie. SN nie zgodził się ze stanowiskiem pracownika, iż niezagwarantowanie mu odpowiednio długich dni wolnych od pracy oznacza naruszenie art. 147 k.p. i w konsekwencji powoduje obniżenie norm czasu pracy i wcześniejsze powstanie nadgodzin. SN podkreślił, że art. 147 k.p. nie stanowi podstawy dla ustalenia poszukiwanej przez powoda normy prawnej, tzn. że praca w dniu wolnym powoduje obniżenie norm czasu pracy z art. 129 k.p. Zauważył wręcz, że z błędnego ustalenia w harmonogramie dni wolnych od pracy nie od razu wynika praca w godzinach nadliczbowych, która jest konsekwencją jedynie pracy wykonywanej ponad obowiązujące normy czasu pracy (art. 151 § 1 k.p.).