Na konieczność poprawy regulacji, dotyczących e-myta, eksperci zwracali uwagę jeszcze przed uruchomieniem systemu latem 2011 r. Do tej pory nic się nie zmieniło – pozostaje jednak zawsze skarga konstytucyjna.
Najwyższe kary w Europie
Nakazy, które nie są opatrzone żadną sankcją za ich naruszenie, z pewnością będą nieskuteczne. Sankcja musi być jednak proporcjonalna do skutków i szkodliwości takiego naruszenia. Kara powinna być zarazem nakładana na podstawie przepisów nadających się na podstawę prawną karania. Takimi przepisami są przepisy o wykroczeniach. Nie tylko dlatego, że odpowiedzialność za wykroczenia opiera się na zasadzie winy, ale również dlatego, że podstawą odpowiedzialności za wykroczenie jest czyn.
Zastosowanie przepisów o wykroczeniach udostępnia władzom publicznym całe bogactwo systemu prawa karnego wraz z regułami identyfikowania czynów i ich łączenia w czyny ciągłe i ciągi czynów. Kary, przewidziane za jazdę drogami objętymi system viaTOLL bez uiszczenia stosownej opłaty, stoją w rażącej sprzeczności z zasadami, na których opiera się system penalny. Bodaj żaden europejski kraj nie umywa się do Polski, jeśli chodzi o surowość i irracjonalność przepisów.
Załóżmy, że kierowca ciężarówki przejeżdża 200 km bez włączonego urządzenia pokładowego albo bez środków na koncie prepaidowym. W Austrii zapłaci za to około 660 euro, czyli mniej więcej 2600 zł – stawka kary wynosi bowiem 220 euro za każde przejechane 70 km. W Czechach będzie musiał liczyć się z zapłatą 5 tysięcy koron (800 zł). W Polsce zaś... No właśnie: wszystko zależy, ile skrzyżowań, wyznaczających odcinki drogi, miał pecha minąć. Stawka 3000 zł za jeden odcinek drogi może być pomnożona nawet kilkunastokrotnie. Przypomina to grę w ruletkę, gdzie niestety gracz zawsze traci – jednak raz więcej, raz mniej.
Kierowca bez obrony
Polskie prawo przewiduje odpowiedzialność nie przewoźnika – właściciela firmy transportowej – a kierowcy. Z tego powodu odczuwalność niezwykle surowych kar jest jeszcze większa: płaci je nie firma, obracająca setkami tysięcy lub milionami złotych, a kierowca, który fortuny nie zarabia. Jest jeszcze inny niesprawiedliwy aspekt takiej regulacji. To przewoźnik zaopatruje samochody w urządzenia pokładowe i to on dba o to, by na koncie prepaidowym znajdowały się pieniądze. Jeśli tego zaniecha, nie ponosi faktycznie żadnej odpowiedzialności. Z problemem musi radzić sobie kierowca.