Zmienia się funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Obie reformy: postępowania cywilnego i przygotowywana postępowania karnego, dokonają zmian przełomowych. Dyskutując nad problemami wymiaru sprawiedliwości, koncentrujemy się zwykle na: efektywności działania sądów, przeciążeniu sędziów pracą czy też na długotrwałości postępowań sądowych. Ale wymiar sprawiedliwości to również my – dziesiątki tysięcy radców prawnych i adwokatów, którzy stanowią jego integralną i niezwykle ważną część!
Kiedy jednak zaczynamy dyskusję o naszych problemach, nie mówiąc o potrzebach, zawsze podnosi się populistyczne larum w wielu środowiskach, którego osnową jest stwierdzenie, że „prawnicy są bogaci", więc nie należy im pomagać – czytaj ułatwiać życia – niech sobie radzą sami. Czy aby na pewno?
Tego typu społeczne nastawienie ma swoje korzenie w wypaczonym obrazie profesjonalnego prawnika – radcy prawnego czy adwokata, który zarabia krocie na obsłudze wielkich transakcji czy też prowadzeniu spraw majętnych klientów, pracuje w jednej z nielicznych kancelarii notowanych w rankingach prestiżowych mass mediów i zajmuje czołowe miejsca wśród najlepiej zarabiających zawodów.
Trzeba wreszcie otwarcie powiedzieć: to nie jest prawdziwy obraz. Wyjdźmy ze szklanych wieżowców stolicy i zapytajmy tych, którzy wykonują ten zawód w małych miastach i miasteczkach. Większość z nas to nie stuosobowe, ale małe kancelarie, które muszą twardo walczyć o przetrwanie – na coraz bardziej trudnym rynku usług prawnych. Typowy obraz tego rynku to jednoosobowe kancelarie – często znajdujące się w sytuacji dramatycznie różnej od opisanego segmentu „top kancelarii".
To mit, że jesteśmy bogaci
Temat wynagrodzeń to problem „złożony" – kiedy się pojawia – racjonalne myślenie zastępowane jest przez emocje. W końcu my prawnicy „jesteśmy bogaci"...