Większym problemem jest dążenie niektórych przedstawicieli nauki do zbudowania procesu cywilnego idealnego. Próba jego osiągnięcia jest zajęciem jałowym, a nadto długotrwałym. Kamienia filozoficznego czy Świętego Graala niektórzy szukają już od tysiącleci i jak dotąd bez skutku. Gdyby tylko do tego sprowadzały się wysiłki niektórych teoretyków, można by było machnąć ręką – boży szaleńcy byli zawsze, a ich wysiłki mające na celu napisanie idealnego Kodeksu postępowania cywilnego pewnie dałoby się, choćby w części, wykorzystać. Jeżeli jednak uzyskują oni dominujący wpływ na proces legislacyjny, są podstawy do niepokoju. Nie posunąłbym się do postulatu, który już niejednokrotnie słyszałem, a który sprowadzał się do wprowadzenia absolutnego zakazu habilitacji z każdej z procedur sądowych, bo co jak co, ale postępowania sądowe to nauki praktyczne, a nie miejsce na budowanie idealnych konstrukcji. Nie przeczę, że pewien stopień obeznania ze sferą naukową dla każdego praktyka może być przydatny – to zawsze poszerza horyzonty, a trudno nie cieszyć się zarówno wtedy, gdy rozstrzygają sprawy ludzkie sędziowie o szerokich horyzontach, jak i gdy strony reprezentują pełnomocnicy mogący się pochwalić czymś więcej niż pracą magisterską i stopniem magistra wyższych studiów prawniczych. Zapewne rozstrzygnięcia wydane przy udziale takich osób będą rozstrzygnięciami lepszymi. Kategoryczny jednak sprzeciw musi budzić sytuacja, w której dominujący wpływ na kształt przepisów mających służyć sądom uzyskują osoby, których dokonania w sferze praktycznej nie istnieją. To nie jest przy tym problem braku wiedzy czy inteligencji – tych z pewnością tutaj nie brakuje, ale raczej braku znajomości praktyki i wyobraźni, w jaki sposób proponowane rozwiązania będą funkcjonować w praktyce.
Minister odpowiedzialny
W obszarze postępowania cywilnego decydujący wpływ na kształt regulacji powinno mieć Ministerstwo Sprawiedliwości jako odpowiedzialne za dział administracji rządowej „sprawiedliwość", w którym mieści się przygotowywanie projektów kodyfikacji, a rolę doradczą powinna odgrywać powołana rozporządzeniem ministra sprawiedliwości Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego (KKPC). Oczywiście w procesie legislacyjnym swą ogromną rolę mają również inne podmioty – w ramach konsultacji najpierw projektu założeń, a potem już projektu aktu normatywnego – zarówno te ze sfery rządowej, jak i pozarządowej – z Krajową Radą Sądownictwa, samorządami zawodowymi zawodów prawniczych i stowarzyszeniami sędziowskimi. Niemniej jednak z natury rzeczy zrąb regulacji powstaje na etapie wcześniejszym, czyli w toku prac MS i KKPC, przy czym różnie bywa z tworzeniem pierwotnego projektu: niekiedy jest on tworzony w MS i przedstawiany w KKPC, a niekiedy odwrotnie.
Niemniej jednak podkreślić należy dominującą rolę MS, co wynika z tego, że KKPC jest organem doradczym MS i to MS ma prawo inicjatywy ustawodawczej, a to z kolei oznacza, że to ono ponosi odpowiedzialność – również polityczną – za projekt, nawet wtedy gdy powstał on w KKPC. Jakkolwiek ten stan rzeczy jest dość klarowny i logiczny, to oczywiste jest, że w wypadku różnic zdań co do potrzeby dokonania określonej zmiany albo jej kształtu decydujący musi być wpływ MS, bo nie ma władzy bez odpowiedzialności, a KKPC jako ciało o charakterze doradczym faktycznie żadnej odpowiedzialności nie ponosi. Różnice zdań są nieuniknione nie tylko z powodu innej zupełnie sytuacji, jeżeli chodzi o zakres odpowiedzialności, ale i z innej perspektywy czasowej.
MS to organ kierowany przez czynnego polityka, którego perspektywę ogranicza w najlepszym wypadku kadencja parlamentu, w wypadku KKPC jest inaczej – ta perspektywa jest o wiele dłuższa, co pozwala mierzyć się z większymi zagadnieniami legislacyjnymi w rodzaju np. nowego kodeksu (przykładem jest tu np. dostępny na stronie internetowej MS projekt I księgi nowego Kodeksu cywilnego autorstwa KKPC). Powoduje to jednak, być może naturalną w tych warunkach, tendencję do odkładania w czasie zmian cząstkowych do chwili, gdy dopracowane zostaną w szczegółach rozwiązania, które pozwolą w sposób modelowy rozwiązać dostrzeżony problem – najlepiej w ramach nowej kodyfikacji.
Niestety nowa kodyfikacja, zwłaszcza gdy mówimy o kodyfikacji postępowania cywilnego, to przy złożoności zagadnienia, tempie pracy KKPC działającej w trybie kolejnych posiedzeń oraz przyjęciu przez nią założenia o stworzeniu nowej kodyfikacji procesowej po zakończeniu prac nad kodyfikacją materialną, to kwestia minimum kilku lat. Kilka lat bezczynności w reagowaniu na codzienne problemy, z którymi borykają się sądy, a więc i ludzie, których sprawy są w nich rozpoznawane, to katastrofa. Upływ tych kilku lat, przy ostatnich zmianach uderzających wprost w sprawność postępowań sądowych, oraz zaniechanie reakcji na pojawiające się problemy skutkujące zablokowaniem sądów spowodują, że nowa kodyfikacja, nawet jeżeli będzie dobra, nie zadziała, ponieważ sądy przez kolejnych kilka będą jeszcze wychodzić z zaległości, które teraz właśnie gwałtownie narastają. Jakie to problemy, które należy natychmiast rozwiązać, by nie doprowadzić do takiej sytuacji? Wspomnę tylko trzy – dotyczące głównie sądów gospodarczych – gwoli przykładu.
Pierwszy to nadużywanie procesowego zarzutu potrącenia: jest to dla nieuczciwych pozwanych idealny sposób na osiągnięcie upragnionego celu poprzez potrącenie wyimaginowanej wierzytelności – skuteczny, tani i śmiesznie łatwy do przeprowadzenia.