Nieznana jest treść orzeczeń sądowych przed ich ogłoszeniem. Zdarza się jednak, że prawdopodobieństwo graniczy z pewnością. Któż z nas nie może przewidzieć choćby wyniku postępowania o nadanie klauzuli wykonalności? Ja też tak myślałem, aż dostałem postanowienie oddalające wniosek o jej nadanie. Uzasadnienie było druzgocące. Profesjonalny pełnomocnik powinien wiedzieć, że najpierw orzeczenie musi się uprawomocnić. W sumie racja, ale jest jeszcze sądowe Biuro Obsługi Interesanta. Ponoć stworzono je, byśmy mieli lepszą wiedzę o postępie spraw. Mają informować także przez telefon. W rzeczonej sprawie nie tylko się dodzwoniłem, ale i usłyszałem, że orzeczenie jest prawomocne. Otumaniony podwójną radością uwierzyłem. I to był błąd. Bezsensownie stracona praca moja i sędziego to konsekwencja dezinformacji w wykonaniu informatora. Tylko czy sędzia ?lub, co gorsza, klient będzie o tym wiedział? Czy klient uwierzy, ?że przegraliśmy sprawę nie do przegrania, bo informator się pomylił?
Takich sytuacji jest więcej. ?Co ma o pracy BOI powiedzieć kolega adwokat, który informował klienta, że sprawdził w sądzie i wie, iż na termin nie został wezwany żaden świadek, gdy tymczasem pod salą oczekują wszyscy? I na co komu informacja, że w sprawie o ustalenie wysokości opłaty za użytkowanie wieczyste zapadł wyrok „oczny uwzględniający", skoro urzędnik nie chce nawet przytaknąć, czy sąd orzekł kwotę, jakiej domagał się powód, czy też jakiej żądał pozwany?
Czasem nie można mieć nawet pretensji do pracownika BOI. ?Bo czyta tylko to, co zaznaczono w komputerze. A tam czasem więcej kwiatków niż w kwiaciarni. Usiłuje zrozumieć, co mu na ekranie wyskoczyło. Gdy stoi się pod okienkiem, jest zawsze szansa, że zadzwoni gdzieś, ktoś zlituje się i sprawdzi w aktach. ?A gdy i to nie pomoże, zawsze można napisać skargę. Albo wysłać do BOI pytanie drogą e-mailową. Odpowiedź, o dziwo, przychodzi. Nie natychmiast, ?ale za to poprawna. I opatrzona nazwiskiem informującego. Są też portale informacyjne sądów okręgowych. System jeszcze w budowie, nie obejmuje wszystkich sądów, działa czasem rozpaczliwie wolno, ale to przyszłość informacji sądowej.
Autor jest adwokatem, sekretarzem Naczelnej Rady Adwokackiej