Masa krytyczna, czyli siła ponad prawem - Jacek Kędzierski o miejskich imprezach

Okresowe eventy odbywające się w różnych miastach w Polsce, zwane masą krytyczną, mają jedną cechę wspólną: są jednym wielkim naruszeniem prawa – uważa adwokat Jacek Kędzierski.

Publikacja: 17.09.2014 03:00

Odbywające się w miastach masy krytyczne są możliwe, bo policja patrzy przez palce na naruszanie prz

Odbywające się w miastach masy krytyczne są możliwe, bo policja patrzy przez palce na naruszanie przepisów o ruchu drogowym

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Imprezy te naruszają przepisy prawa o zgromadzeniach i prawa o ruchu drogowym. Nie są również, bo nie mogą być, traktowane jako imprezy masowe w rozumieniu ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych.

Moje spotkanie z masą krytyczną w Łodzi nastąpiło kilkanaście lat temu... I zadecydowało o moim negatywnym stosunku do tego rodzaju imprez. Jadąc dwupasmową arterią, ruszyłem na skrzyżowaniu, mając zielone światło i ku mojemu zaskoczeniu z przecznicy, zza stojącego przed skrzyżowaniem tramwaju, wyskoczyło kilkadziesiąt rowerów, zajmując w kilka sekund całą szerokość trzypasmowej jezdni... Z trudem udało mi się przed nimi zahamować... Przez uchylone okno dobiegł głos z tuby:

– Śmiało, śmiało... to nie my mamy się ich bać... to oni muszą się obawiać nas.

Później dowiedziałem się, że to była właśnie ta „masa krytyczna"... Od tamtego czasu śledzę informacje o ich organizowaniu, by nie narazić siebie na spotkanie ze swawolącymi cyklistami, a można się narazić średnio raz w miesiącu...

Dość często początkowo słuszna idea, taka jak propagowanie transportu rowerowego i konieczności budowy ścieżek rowerowych, z czasem nadużywana, staje się źródłem uprzykrzeń dla osób, którym ten środek lokomocji jest obojętny. Większość miast, dostrzegając potrzeby cyklistów, weszła w fazę budowy ścieżek rowerowych i imprezy w rodzaju masy krytycznej są już zbędne. Oprócz zwykłej uciążliwości dla mieszkańców w związku z odbywającymi się masami krytycznymi dochodzi do wypadków drogowych, których ofiarą padają także piesi.

Śledząc portale „masiarzy", dochodzę do wniosku, że podstawą tych eventów jest albo zawiadomienie o zgromadzeniu, albo też zapewnienie policji o niewyciąganiu konsekwencji prawnych wobec uczestników masowego przejazdu.

Powinni jeździć gęsiego

Przejazd ten odbywa się drogami publicznymi w sposób sprzeczny z wymaganiami jazdy rowerem określonymi w prawie o ruchu drogowym. Ustawa ta ustala dozwolony sposób poruszania się rowerzystów. Powszechnie wiadomo, że rowerzyści powinni jeździć gęsiego, a obok siebie tylko wyjątkowo.

Zgodnie z art. 33 ust. 3 ustawy dopuszcza się wyjątkowo jazdę po jezdni kierującego rowerem obok innego roweru lub motoroweru, jeżeli nie utrudnia to poruszania się innym uczestnikom ruchu albo w inny sposób nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego. Powie ktoś, że masa krytyczna tego przepisu nie narusza, albowiem w ogóle wyklucza ona poruszanie się po jezdni innych uczestników ruchu. Ja twierdzę, że ten przepis jest naruszany, ponieważ nie powinna odbywać się w sposób ani utrudniający, ani tym bardziej uniemożliwiający poruszanie się czy to pieszym, czy też pojazdom mechanicznym.

Liderzy mas krytycznych twierdzą, że prawo jest po ich stronie, ponieważ poruszają się w zorganizowanej kolumnie i jako taka powinni mieć status pojazdu uprzywilejowanego. Istotnie, kolumna pojazdów może być traktowana jako pojazd uprzywilejowany (art. 2 pkt 38 ustawy), jeżeli na jej początku i na końcu znajdują się pojazdy uprzywilejowane wysyłające dodatkowo sygnały świetlne w postaci czerwonego światła błyskowego. Czy tak jest w poszczególnych przypadkach? Wątpię, a poza tym wątpliwe jest, czy masa krytyczna zachowuje warunki kolumny pojazdów. Zgodnie z art. 32 ust. 1 pkt 2 ustawy liczba rowerów w zorganizowanej kolumnie nie może przekraczać 15(!) (słownie: piętnastu). Zorganizowanych kolumn rowerów może być oczywiście wiele, z tym że odległość pomiędzy nimi nie może być mniejsza niż 200 m. Obawiam się, że żadna z odbywających się w polskich miastach mas krytycznych tych warunków zorganizowanej kolumny rowerów nie spełnia... Jeżeli się odbywają, to za jakimś przyzwoleniem, a raczej przymykaniem oczu przez policję, patrzeniem przez palce na tabun cyklistów naruszających wszelkie możliwe przepisy o ruchu drogowym.

Kręcenie pedałami ?to nie zgromadzenie

Nie inaczej jest z zakwalifikowaniem mas krytycznych jako zgromadzenia. Jak wiadomo, zgromadzeniem jest zgrupowanie co najmniej 15 osób, zwołane w celu wspólnych obrad lub wspólnego wyrażenia stanowiska. Trudno uznać masowe kręcenie pedałami za obrady albo za sposób wyrażania wspólnego stanowiska. Niemniej władze miasta uznają masy krytyczne za zgromadzenia w świetle przepisów prawa o zgromadzeniach. Dokonują przy tym wykładni rozszerzającej, uznając przejazd kolumny pojazdów za jednoznaczny z przejściem (w domyśle) osób. Rzecznicy włodarzy miast mówią, jakoby ustawodawca nie przewidział, że współcześnie zgromadzenie może odbywać się w formie przejazdu i oni tę lukę własną wykładnią zmuszeni są uzupełnić... Otóż, gdyby ustawodawca chciał, to by tę lukę sam uzupełnił, np. podając definicję ustawową, jakoby w rozumieniu ustawy przejściem był także przejazd.

Skoro tego nie czyni, nie uznał tego za właściwe, a może nawet uznał za niebezpieczne, gdyby zmianę wprowadzono do ustawy, a ta weszłaby w życie. Kto zgłasza masę krytyczną jako zgromadzenie publiczne, ten od władz miasta powinien na podstawie art. 8 prawa o zgromadzeniach otrzymać zakaz jej odbycia, ponieważ zarówno cel, jak i samo jej odbywanie sprzeczne jest z ustawą, a i nietrudno uznać, że może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi. Jeżeli władze miasta tego nie czynią, to mamy już drugą instytucję, która na zjawisko mas krytycznych patrzy przez palce raczej, niż stosuje do niego przepisy prawa, które ma obowiązek stosować.

Masy krytyczne w polskich miastach działają trochę na zasadzie: „masa daje siłę, a siła stawia ponad prawem"...

Autor jest łódzkim adwokatem

Imprezy te naruszają przepisy prawa o zgromadzeniach i prawa o ruchu drogowym. Nie są również, bo nie mogą być, traktowane jako imprezy masowe w rozumieniu ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych.

Moje spotkanie z masą krytyczną w Łodzi nastąpiło kilkanaście lat temu... I zadecydowało o moim negatywnym stosunku do tego rodzaju imprez. Jadąc dwupasmową arterią, ruszyłem na skrzyżowaniu, mając zielone światło i ku mojemu zaskoczeniu z przecznicy, zza stojącego przed skrzyżowaniem tramwaju, wyskoczyło kilkadziesiąt rowerów, zajmując w kilka sekund całą szerokość trzypasmowej jezdni... Z trudem udało mi się przed nimi zahamować... Przez uchylone okno dobiegł głos z tuby:

Pozostało 88% artykułu
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?