Uśmiech z twarzy może mu zejść po pierwszej kontroli, która uzna, że ten papier nie ma zastosowania w jego sprawie. Wszystko przez to, że pisząc wniosek o wydanie interpretacji przedsiębiorca zapędzi się w opisaniu własnego stanowiska.

Taką bezużyteczną interpretacją jest, w moim przekonaniu, ta dotycząca składek od kosztów noclegów i dojazdów finansowanych pracownikom, którą ZUS wydał 30 listopada br. (przeczytaj artykuł: "Dojazd do pracy bez składek"). Choć przyznał rację przedsiębiorcy, to tak naprawdę nie pochylił się nad problemem. Poszedł na skróty, które wskazał mu płatnik.

Błędem przedsiębiorcy było to, że podał na tacy informację, iż jego zdaniem powyższe świadczenia nie są przychodem ze stosunku pracy. ZUS nie wnikał, czy ma rację. Pominął więc klucz do odpowiedzi.

Podstawy do obaw są, bo Zakład ma zakusy do oskładkowania noclegów i dojazdów dla pracowników mobilnych (przeczytaj artykuł „Kłopotliwy nocleg w hotelu"). Co więcej, ostatnio rację przyznał mu Sąd Najwyższy, który uznał, że tego rodzaju świadczenia to przychód pracowniczy.

Na szczęście uchwała SN, na którą zapewne zacznie powoływać się ZUS w podobnych sprawach, nie jest wiążąca w innych. Do tego nijak ma się ona do definicji przychodu ze stosunku pracy, którą wyartykułował Trybunał Konstytucyjny w lipcu 2014 r. Płatnicy nie są więc na straconej pozycji, ale ryzykują sporem w sądzie.