Siemiątkowski, Boberek: Wytrych do unieważniania umów kredytowych

Odesłanie do tabeli kursowych to nie klauzula abuzywna, jeśli banki nie kształtowały kursów w oderwaniu od sytuacji rynkowej.

Publikacja: 04.07.2023 07:24

Umowa kredytu

Umowa kredytu

Foto: Umowa kredytu

Praktyka odsyłania do tabel kursowych przez banki jest w ocenie sądów sama w sobie przyczyną stwierdzania abuzywności klauzul umożliwiających takie odesłanie. Banki tracą wobec tego możliwość posługiwania się w walutowych umowach kredytowych tabelami kursowymi, gdyż sądy widzą w możliwości ich kształtowania niedopuszczalną dowolność banków, a w następstwie unieważniają takie umowy.

Innymi słowy, sama referencja w umowie kredytowej do tabeli kursowej i praktyki jej ustalania skutkuje unieważnianiem umów. W żadnym razie nie powinno tak być. Pytanie zatem, dlaczego jest.

Czytaj więcej

Siemiątkowski, Boberek: Czy sądy i banki zrobiły wszystko, co mogły?

Mianowicie z powodu popełniania przez sądy fundamentalnego błędu. Sądy bowiem w ogóle nie zajmują się, w kontekście tabel kursowych, jedyną kwestią, która może decydować o zasadnym stwierdzeniu abuzywności klauzuli odsyłającej, tj. badaniem pozwalającym na ustalenie, że kształtowanie przez bank kursów zawartych w tabelach następowało w oderwaniu od sytuacji rynkowej. Jest to jedyna przesłanka pozwalająca na stwierdzenie abuzywności, jakkolwiek wykazanie przez bank, że jej nie ma, wymaga właściwie pogłębionej argumentacji.

Otóż jeżeli sytuacja rynkowa w okresie umowy uzasadnia kursy zawarte w tabelach, to klauzula odsyłająca nie jest i nie może być abuzywna. Ergo: jeżeli sąd nie ustalił, że ww. przesłanka zaistniała, nie może stwierdzić abuzywności ani orzec o nieważności umowy kredytowej, a tak się niestety dzieje.

Ponadto fakt odsyłania do tabel kursowych, tak chętnie podchwytywany przez sądy, ma jeszcze inny kontekst wskazujący na ich błędne rozstrzygnięcia. Klienci bowiem przychodzą do sądów, żądając unieważnienia umów kredytowych tylko z powodu drastycznej zmiany kursu franka szwajcarskiego. Tymczasem sądy, abstrahując od tego, z czym przychodzą kredytobiorcy, orzekają o nieważności umów kredytowych wyłącznie na podstawie faktu odesłania do tabel kursowych. Czyli unikają rozpoznania istoty sporu, bo spór oparty na tabelach kursowych to kompletnie inny spór. Gdyby tę istotę rozpoznały, to nie mogłyby orzekać o nieważności umów kredytowych, bo przecież banki nie ponoszą odpowiedzialności za zmianę kursu franka szwajcarskiego.

Takie złe orzecznictwo wywołuje jeszcze jeden skutek: sankcjonowanie moralnego hazardu. Polega ono na tym, że klienci, którzy na kredycie frankowym skorzystali, nie żądają unieważnienia umowy. Do banku zwracają się tylko ci, którym kredyt w walucie przynosi znaczący wzrost zobowiązania i otrzymują oni od sądów nieproporcjonalną ochronę. Czyli warto brać kredyty frankowe, bo zawsze się na nich zarobi: albo wskutek korzystnych tendencji rynkowych, albo wskutek błędnych orzeczeń sądowych. A w bankowości wszystko, co asymetryczne, jest szczególnie niebezpieczne.

A przecież klienci banków biorący kredyty we frankach wiedzieli, że kurs może się zmieniać (o prawie wyboru konsumentów, w tym kredytobiorców, jasno stanowi prawo europejskie, o czym pisaliśmy w artykule zamieszczonym w „Rzeczpospolitej” z 7 czerwca). Mogli jedynie nie przewidywać skali tej zmiany. Część klientów, u których ryzyko kursowe się zmaterializowało (a nie jest to merytoryczna okoliczność cywilnoprawna uprawniająca sądy do unieważniania umów), poszła do sądów z pozwami o ochronę, którą otrzymali wbrew treści łączących ich z bankami umów kredytowych.

Niekiedy sądy stają przed problemem rozstrzygania sporu pomiędzy klientem a bankiem, który po prostu nie dopasował produktu kredytowego do potrzeb wyrażonych przez klienta. I tak jak lekarz leczący pacjenta z zakażeniem wirusowym przy pomocy przeciwbakteryjnego antybiotyku potrafi się wycofać i zmienić leczenie, tak banki powinny w odpowiedni sposób skorygować swoje działania i częściowo cofnąć ich skutki. Jeśli tego nie robią, pojawia się sąd, który jak słoń w składzie porcelany rozrzuca talerze na prawo i lewo.

Tu zaczyna się trwoga banków. Nie dostały pomocy od państwa, bo trudno napisać uniwersalną instrukcję rewizji ich błędów. Nie zostały ukarane przez państwo, bo nie można karać z mocą wsteczną, zwłaszcza że państwo nie działało prawidłowo wtedy, gdy nie widziało zagrożeń w  udzielaniu kredytów walutowych na masową skalę. Banki stanęły zatem przed obliczem sądów i klientów, którzy nie chcą dalej ponosić skutków ryzyka walutowego, a ono obok kredytowego znalazło się w ich umowach. Pytanie, czy to ekstraryzyko było przedmiotem zamówienia klienta – czasami zapewne nie było. To wszystko jednak nie ma nic wspólnego z tabelami kursowymi, do których odesłania traktowane są jako wytrych do unieważniania umów.

Tomasz Siemiątkowski jest profesorem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, kierownikiem Katedry Prawa Gospodarczego, adwokatem

Łukasz Boberek jest doktorem w Katedrze Prawa Gospodarczego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, adwokatem

Praktyka odsyłania do tabel kursowych przez banki jest w ocenie sądów sama w sobie przyczyną stwierdzania abuzywności klauzul umożliwiających takie odesłanie. Banki tracą wobec tego możliwość posługiwania się w walutowych umowach kredytowych tabelami kursowymi, gdyż sądy widzą w możliwości ich kształtowania niedopuszczalną dowolność banków, a w następstwie unieważniają takie umowy.

Innymi słowy, sama referencja w umowie kredytowej do tabeli kursowej i praktyki jej ustalania skutkuje unieważnianiem umów. W żadnym razie nie powinno tak być. Pytanie zatem, dlaczego jest.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Sławomir Paruch, Michał Włodarczyk: Wartości firmy vs. przekonania pracowników
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Ulotny urok kasowego PIT
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Krzywizna banana nie przeszkodziła integracji europejskiej
Opinie Prawne
Paweł Litwiński: Prywatność musi zacząć być szanowana
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Składka zdrowotna, czyli paliwo wyborcze
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił