PiS zdołało przeforsować nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym. Mimo sprzeciwu głównego koalicjanta – Solidarnej Polski. Od głosu wstrzymała się opozycja, choć jej poprawki zostały odrzucone. Z politycznego punktu widzenia sprzeciw był trudny dla Donalda Tuska, ze względu na potencjalne zarzuty głosowania przeciwko miliardom dla Polski. Dla byłego premiera nie bez znaczenia był też fakt, że głosowane przepisy zostały zaakceptowane przez Brukselę, trudno im więc zarzucać sprzeczność z zasadami Unii.
Co dalej? Batalia przesuwa się do Senatu. Tu opozycja ma większość. Zapowiada zgłoszenie podobnych poprawek, jak na etapie sejmowym, i odesłanie ich z powrotem do izby niższej. Ich przyjęcie oznaczałoby wysadzenie w powietrze większości reform, które przeforsował Zbigniew Ziobro. Chodzi m.in. o likwidację obecnej formuły wyboru sędziowskiej części KRS i powrót do starego niepolitycznego modelu, przesunięcie sądu dyscyplinarnego do Izby Karnej SN, w której mogliby zasiadać sędziowie z 7-letnim stażem, czy ograniczenie tzw. ustawie kagańcowej.
Czytaj więcej
Cztery partie dokonały dziś takiego samego wyboru jak Lewica w maju 2021 r., która głosowała razem z PiS nad ratyfikacją Funduszu Odbudowy. Wtedy PO nazywała lewicowych posłów „zapleczem PiS-u”, a niektóre media pisały o „spisku” Czarzastego i Kaczyńskiego.
To poprawki zaporowe dla obozu władzy. Problem jednak w tym, że Ziobro głosował w piątek przeciwko ustawie o SN, chcąc jej odrzucenia. Teraz, kiedy projekt wróci z poprawkami Senatu, będzie miał poważny dylemat i może być zagłosuje jednak z PiS za ustawą, której się sprzeciwiał na etapie sejmowym. Bez niego bowiem Jarosław Kaczyński może mieć problem z zebraniem większości potrzebnej do odrzucenia poprawek, które wysadzają reformy Ziobry w powietrze.
Przed ministrem zatem „piekielny” dylemat. Głosować razem z Jarosławem Kaczyńskim, czyli de facto zaakceptować narzuconą przez Brukselę ustawę uwalniająca KPO, czy też poświęcić swoje flagowe reformy, które poprawkami opozycji zostaną zwinięte. Raczej należy zakładać ten pierwszy scenariusz. Ale nawet jeżeli ustawa opuści parlament, batalia o KPO się nie skończy. Nowela trafi na biurko prezydenta, krytycznego dotąd wobec przywiezionego przez rząd kompromisu.