Rz: Mija sześć lat pańskiego urzędowania na stanowisku prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej. Jaką adwokaturę pan zastał, a jaką zostawia?
Andrzej Zwara: Zastałem adwokaturę w żałobie po tragicznej śmierci poprzedniej prezes Joanny Agackiej-Indeckiej i z tego powodu zupełnie wewnętrznie rozbitą. Depresję pogłębiały konflikty wewnętrzne. Przede mną stały zadania dostosowania infrastruktury samorządowej do realiów XXI w., zwłaszcza w zakresie lokalowym i informatycznym. Był to również czas, kiedy zaczęły się ujawniać skutki niekontrolowanego otwarcia zawodu. Gwałtowny przypływ nowych prawników. Samo przyjęcie wielu aplikantów i adwokatów w struktury organizacyjne samorządu było wielkim wyzwaniem. Samorząd z 9 tys. adwokatów rozrósł się do ok. 25 tys. osób.
A jaką adwokaturę pan zostawia?
W ciągu tych sześciu lat nastąpiła pełna integracja adwokatury. Obecnie izby partnersko współpracują, nie ma niepotrzebnych podziałów. Mamy nowoczesną infrastrukturę informatyczną, co oznacza m.in. przebudowane siedziby izb, nowe sale wykładowe i nowy system informatyczny, wspólny dla dwudziestu paru tysięcy ludzi. Mówiąc krótko, w sensie technologicznym i organizacyjnym jesteśmy przygotowani sprawnie wykonywać zadania samorządowe. Dokonaliśmy też rewolucji organizacyjnej. Mianowicie, nie zmieniając regulacji ustawowych, stworzyliśmy system struktur organizacyjnych, złożonych z komisji i zespołów, które pozwoliły włączyć się w pracę adwokatury ludziom, którzy nie pełnią w niej na co dzień żadnych funkcji i nie są tzw. działaczami samorządowymi. Zaowocowało to nieprawdopodobną ilością projektów i wydarzeń, w których wzięła udział rzesza prawników. Dzisiaj obserwujemy też pewnego rodzaju stabilizację, jeśli chodzi o napływ nowych roczników do adwokatury. Udało nam się tych nowych ludzi – a warto podkreślić, że 50 proc. adwokatów nie przekroczyło 40. roku życia – zintegrować z samorządem. Ci młodzi ludzie, choć borykają się z różnymi problemami socjalnymi, które trzeba rozwiązać, czują się członkami adwokatury, jej częścią. To jest to, co zastałem, i to, co zostawiam.
A co pan uważa za swój największy sukces podczas tych dwóch kadencji?