Projekt bezprecedensowej w demokratycznym kraju weryfikacji całego Sądu Najwyższego pokazuje, że kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości, główny macher tych zmian, straciło umiar i rozsądek. Czas się opamiętać!
Politycy z prawniczym i politycznym wyrobieniem nie mogli się przestraszyć reklamowanej przez kilku młodych quasidziałaczy sędziowskich rozproszonej kontroli konstytucyjnej sądów, na której ograniczenia sam SN wskazywał, czy pstryczków w rodzaju uchwały SN dotyczącej prezydenckiego prawa łaski. Nie może to być powodem do tak mocnej ingerencji w koronę polskiego wymiaru sprawiedliwości. Swoją drogą kierownictwo SN też nie stanęło na wysokości zadania. Nie potrafiło rozładować narastającej od dawna nieufności do sądów po stronie rządowej, a na tym poziomie wymagać można wyobraźni i współdziałania do dobra wspólnego.