Cieszy, że takie pomysły się pojawiają. Wreszcie debata nad usprawnieniem funkcjonowania, w konsekwencji wzrostem zaufania do wymiaru sprawiedliwości, przybiera autentycznie społeczny, rzekłbym: obywatelski charakter. Jeżeli jeszcze taki społeczny spontan zauważą rządzący gotów jestem przyznać, że w procesie stanowienia prawa dobra zmiana nadeszła.

Moje zadowolenie zakłóca jeden fakt. Nie słychać, by w rozsądnie nieodległym czasie miały pojawić się pomysły wspólnie wypracowane przez różne, jeśli nie wszystkie środowiska prawnicze. „Sądownictwo XXI w. powinno być przyjazne obywatelowi – proste i dostępne" – to cytat z uchwały Kongresu Prawników Polskich, który odbył się przed trzema miesiącami. Podmiotom posiadającym inicjatywę ustawodawczą Kongres deklarował zaangażowanie potencjału intelektualnego „stutysięcznej rzeszy prawników polskich oraz skupiających ich samorządów i stowarzyszeń".

W realizacji tej deklaracji miała pomóc społeczna komisja kodyfikacyjna. Mimo upływu kwartału nie tylko nie ma propozycji, ale nie ma też komisji. To coś więcej niż usprawiedliwiane kanikułą odroczenie. To może okazać się falstartem już na progu niweczącym bardzo słuszną inicjatywę. Widać nie była ona wystarczająco przygotowana lub zgłoszona jedynie na użytek doraźnej popularności medialnej jej prezenterów. Na szczęście rzeczona komisja, być może już u poczęcia uwikłana w skomplikowane procedury funkcjonowania, jest do zastąpienia. Widać to choćby po ostatnich, doniesieniach medialnych.

Przed kilkoma dniami prezydent przesłał do Sejmu swój projekt nowelizacji ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej. W trakcie prac w parlamencie będzie on – mam nadzieję – konsultowany z samorządami prawniczymi. Już dziś można jednak się dopatrzyć, iż projekt bierze pod uwagę przynajmniej niektóre publicznie prezentowane postulaty stosujących ustawę. Chciałbym wierzyć, że dowodzi to większej niż dotychczas gotowości podmiotów wyposażonych w inicjatywę ustawodawcząwsłuchiwania się w opinie praktyki. Dlatego ważne jest, aby spostrzeżenia i pomysły na lepsze prawo wywodzące się ze środowisk prawniczych – czyli od praktyków – rzeczywiście się pojawiały, a nie były tylko zapowiadane.

Autor jest radcą prawnym, byłym prezesem Krajowej Rady Radców Prawnych