Irena Lasota: Śmieszna sobota

Ameryka jest bardzo dziwnym krajem. I piszę to ja, która tu mieszkam od ponad pół wieku i czuję się tutaj jak u siebie w domu. No bo to jest mój dom, chociaż piszę po polsku dla pisma, które wychodzi w Polsce.

Publikacja: 20.06.2025 13:21

Prezydent USA Donald Trump, sekretarz obrony Pete Hegseth i pierwsza dama Melania Trump podczas para

Prezydent USA Donald Trump, sekretarz obrony Pete Hegseth i pierwsza dama Melania Trump podczas parady w Waszyngtonie

Foto: Doug Mills/Pool via REUTERS

To, co w Ameryce uderza – i piszę to ze świadomością, że popadam w banały – to różnorodność, kontrasty, pluralizm, kakofonia wszystkiego. Najwybitniejsi naukowcy na świecie i maturzyści, którzy nie umieją czytać i pisać. Zaawansowane komputery, które służą nie tylko do obliczania gęstości czarnych dziur, ale też do obliczenia, ile wynosi 15 proc. ze 100. Większość ludzi potępia politykę na przykład Iranu, ale większość tej większości nie umiałaby nie tylko pokazać Iranu na mapie, ale nie wiedziałaby nawet, na jakim kontynencie go szukać itd., itp.

Ostatnia sobota, 14 czerwca, była surrealistycznym dniem. I piszę o tym, bo tego nie można zrozumieć, ale można spróbować opisać na kilku przykładach. Po pierwsze, świat płonie, nie tylko trwa agresja Rosji na Ukrainę, która natychmiast potrzebuje pomocy USA i NATO, by kontynuować swoje wspaniałe kontruderzenie dronami w głąb Rosji, ale tego samego dnia Izrael rozbraja najgroźniejsze państwo na Bliskim Wschodzie i sam staje się ofiarą rewanżu Iranu.

Czytaj więcej

Stany Zjednoczone zmieniają oblicze. Amerykanie przesuwają się w prawo

Po drugie, prezydent Donald Trump obchodzi swoje 79. urodziny i organizuje z tej okazji paradę wojskową w centrum Waszyngtonu. Uwagę publiczności i mediów przykuwa przede wszystkim fakt, że Melania Trump rozjaśniła sobie włosy. Ponieważ na niej jak zwykle skupiają się kamery telewizyjne, zostaje zauważony moment, nie po raz pierwszy, kiedy z obrzydzeniem odsuwa się od swojego małżonka. Ale też idzie parada. Wojskowa. Najnowocześniejszej armii świata, która gotowa jest walczyć na wszystkich kontynentach. Ale nikt chyba nie powiedział solenizantowi, że w jego armii uczą wszystkiego poza maszerowaniem. I zamiast groźnego, zsynchronizowanego marszu armii Rosji, Chin czy Korei Północnej, zamiast pięknie wyprasowanych mundurów i ruchów ćwiczonych latami dyscypliny, główną aleją Waszyngtonu szli – nie w krok – z głowami kręcącymi się na wszystkie strony, w luźnych mundurach, ustawieni nie wedle wzrostu nasi żołnierze. Jestem przekonana, że właśnie idąc luźnym krokiem, armia dawała prezydentowi wskazówkę, że nie jest zachwycona tym pomysłem parady. Pentagon, poza swoim ministrem obrony, nie chce mieszać się do polityki, a występowanie jako balet w operze „Urodziny prezydenta” uważa za poniżające. Publiczność też nie dopisała i trybuny świeciły pustkami.

Bez imigrantów Kalifornii grozi katastrofa finansowa

Tymczasem, po trzecie, ponad 5 milionów ludzi demonstrowało w setkach miejscowości pod hasłem „No Kings”, czyli „Nie królom”. W Waszyngtonie była niewielka demonstracja niedaleko Białego Domu, ale organizatorzy – wiele luźnych organizacji – wzywali, by nigdzie nie dochodziło do konfrontacji. Dlatego więc w mojej dzielnicy zorganizowano po prostu piknik. I było bardzo wesoło, grało kilka orkiestr, dzieci biegały wśród napisów przeciwko monarchii i faszyzmowi, a na ulicy stały „food trucks”, z ulubionym jedzeniem zamożniejszych turystów, którzy myślą, że jedzą tak jak niższe klasy, zajadając się wątpliwej jakości kanapkami w cenach kilkakrotnie wyższych niż w fast foodach.

Do przemocy doszło w Los Angeles, ale nie za dużej, bo prezydent otrąbił właśnie nagonkę na nielegalnych imigrantów w Kalifornii. Jego wyborcy – farmerzy i przemysł hotelarski – wpadli w panikę, że nie mogą już znaleźć pracowników, którzy by wykonywali niezbędne prace za jedną czwartą minimalnej płacy, czyli za mniej więcej 5 dolarów. Bez imigrantów, zwłaszcza nielegalnych, Kalifornii grozi katastrofa finansowa.

Czytaj więcej

„Żadnych królów!” – Amerykanie masowo protestują przeciw Trumpowi

À propos finansów, czyli po czwarte, najmłodszy syn George’a Sorosa, Alex, wyprawił sobie właśnie w sobotę wesele z Humą Abedin, tak zwaną drugą córką Hillary Clinton.

Alex ma ponoć słabość do bycia gwiazdą wśród gwiazd, więc na weselu, choć nie było jego ojca, były gwiazdy polityki i celebryci oraz celebrytki, a wśród nich Nicky Hilton Rothschild – o której nigdy nie słyszałam, ale co za nazwisko! – i podawano kawior i inne cuda, jak na przykład wołowinę „wagyu”, o której też nie słyszałam, ale która kosztuje około 300 dolarów za kilogram.

To, co w Ameryce uderza – i piszę to ze świadomością, że popadam w banały – to różnorodność, kontrasty, pluralizm, kakofonia wszystkiego. Najwybitniejsi naukowcy na świecie i maturzyści, którzy nie umieją czytać i pisać. Zaawansowane komputery, które służą nie tylko do obliczania gęstości czarnych dziur, ale też do obliczenia, ile wynosi 15 proc. ze 100. Większość ludzi potępia politykę na przykład Iranu, ale większość tej większości nie umiałaby nie tylko pokazać Iranu na mapie, ale nie wiedziałaby nawet, na jakim kontynencie go szukać itd., itp.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Jan Maciejewski: Jeszcze nie. Nigdy nie
Plus Minus
Plemienna moc dawności
Plus Minus
Konflikt Izrael-Iran jako wstęp do wojny globalnej. To groźna myśl
Plus Minus
„Era Wilka”. Długie łodzie wikingów
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Plus Minus
Nadpsute polskie centrum