Ogrodzenia wokół wielorodzinnych osiedli mieszkaniowych to standard. Niektóre miasta podjęły co prawda próby walki z takimi enklawami, ale w sądach przegrywają – górę biorą racje obrońców płotów. Jest jednak szansa, że będzie ich mniej. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa chce zakazać ogrodzeń wszędzie tam, gdzie utrudniają komunikację i zmuszają do nadkładania drogi. Może dzięki temu zniknie z naszego krajobrazu część osiedlowych więzień.
Deweloperzy przyznają, że Polacy wolą mieszkać w gettach. I nawet jeśli deweloper oddaje nieogrodzone bloki, to potem wspólnota i tak podejmuje decyzję, że trzeba postawić płot. Zwolennicy grodzenia twierdzą, że zwiększa to bezpieczeństwo, bo na osiedle nie wejdzie już byle kto. Ale tak naprawdę ogrodzenie, monitoring i ochrona mają zwiększyć prestiż osiedla. A przy okazji wysokość czynszu. Złodzieja jednak nie powstrzymają. Mogą za to uniemożliwić, i to skutecznie, dotarcie na czas karetki do ciężko chorego. Bo jeśli wjazdu na osiedle nie pilnują ochroniarze, którzy szlaban mogą podnieść, trzeba czekać, aż ktoś będzie wjeżdżał lub wyjeżdżał. Tych kilka minut może spowodować, że czekający na karetkę umrze. Marnym pocieszeniem dla rodziny będzie to, że na ogrodzonym osiedlu...
Płoty są od dawna obecne w naszej kulturze. „Podejdź no do płota, jako i ja podchodzę" – mówił Pawlak do Kargula. Jak widać, miłość do grodzenia się przetrwała, tak jak problemy z tym związane. Zarówno te prawdziwe, jak i wydumane. Bo płot daje złudne poczucie bezpieczeństwa. Zamknięcie się w twierdzy niczego nie zmieni, bo nie ma takich murów, których nie da się w jakimś miejscu sforsować. Prawdziwym strażnikiem jest nasz sąsiad. To on może zareagować, gdy pojawi się ktoś obcy. Zamiast więc od sąsiadów się odgradzać, trzeba z nimi nawiązać kontakt. Choć Kargul z Pawlakiem wojnę toczyli o trzy palce zaoranej miedzy, żyć bez siebie nie mogli. A do płota podchodzili, żeby pogadać.
Każda gmina zdecyduje czy można grodzić osiedla >C1