W stanie wojennym zaczytywaliśmy się w powielaczowym wydaniu „Roku 1984" Orwella. W zasadzie nie wiadomo, dlaczego nie była to obowiązkowa lektura – przecież oficjalna propaganda głosiła, że to krytyka imperializmu. Ma to pewnie coś wspólnego z dowcipem z tamtych czasów, gdy oskarżony o lżenie władzy się tłumaczył, że miał na myśli Reagana, na co usłyszał od prokuratora: „Już ja wiem, kogo mieliście na myśli".
Czytając o opresyjnej władzy, mało kto zastanawiał się chyba, czy kiedyś będzie miała ona takie środki techniczne, żeby podglądać obywateli. Dziś władza środki takie ma. Co prawda nie jest tak opresyjna, jak Big Brother, ale nie można wykluczyć, że kiedyś będzie – skoro ziściła się wizja śledzących nas teleekranów, nie można wykluczyć, że ziści się wizja Big Brothera.
Od lat ponad już 20 – także na tych łamach – pisuję o niebezpieczeństwach inwigilacji.
Czytaj więcej
Laureat Pokojowej Nagrody Nobla – Barack Obama – mnie podgląda. No cóż: „czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”. Na tle niektórych poglądów młodego Obamy z jego własnej autobiografii Putin może uchodzić za demokratę.
Czytaj więcej
Projekt ustawy, która przypilnuje szpiegowskiego programu, ma być gotowy do marca 2022 r. Do tego czasu zdaniem wielu sądy nie mogą się na niego godzić.
Dla wielu nie stanowiło to jakoś problemu. Pamiętacie państwo komentarze po ujawnieniu przez Snowdena szpiegowskich poczynań administracji Obamy? Niektórzy bredzili, że chodziło o „zdewastowanie autorytetu zachodnich demokracji i zaufania ich obywateli do władz". Na nielegalność działań władzy nie zwracano uwagi. No bo przecież terroryzm, handel bronią i narkotykami, korupcja, no i oczywiście uchylanie się od opodatkowania, stanowiły dobry pretekst.