Tomasz Pietryga: Wiarygodność można stracić tylko raz

W czasie czwartej fali Covid-19 rząd premiera Mateusza Morawieckiego przestał w sposób spójny prowadzić politykę zdrowotną.

Publikacja: 20.12.2021 20:21

Premier Mateusz Morawiecki (P) oraz minister zdrowia Adam Niedzielski (L)

Premier Mateusz Morawiecki (P) oraz minister zdrowia Adam Niedzielski (L)

Foto: PAP/Paweł Supernak

Wcześniej Prawo i Sprawiedliwość można było krytykować za zbytni rozmach przy uruchamianiu kolejnych lockdownów. Jednak nie było wątpliwości, że podejmowane wtedy działania nakierowane były na zduszenie zarazy wszelkimi dostępnymi środkami, a istotny głos w podejmowaniu decyzji należał do lekarzy. Dziś trudno o takie poczucie. Nikt nie chce kolejnych lockdownów, które mogłyby zabić wiele branż. Gdy dostrzeżono, że straty gospodarcze i społeczne mogą być równie dotkliwe jak covid, zapał do zamykania wszystkiego minął.

Problem w tym, że wahadło odbiło w drugą stronę. W ostatnich dwóch latach politykę zdrowotną państwa dyktowali lekarze. To na podstawie ich diagnoz politycy podejmowali decyzje. Teraz robią to samodzielnie, zastępując często wiedzę medyczną polityczną kalkulacją.

Aby prowadzić politykę zdrowotną w pandemii, potrzeba odwagi, bezkompromisowości i uczciwości wobec wyznawanych zasad. Jeżeli są one oparte na przekonaniu, że nauka służy ludzkości i tylko działania oparte na niej dają szansę, by pokonać zarazę, to nie ma wątpliwości, co robić.

A wbrew pozorom łatwiej było zamknąć wszystkich, tak jak to bywało w przeszłości, niż ograniczyć swobody blisko 18 mln ludzi, czyli połowy obywateli Polski, którzy nie chcą się szczepić. Choć nauka mówi jasno, że są oni gwarantami, iż pandemia będzie z nami jeszcze długo, to wiara w zasady szybko ulatuje, kiedy okazuje się, że politycznie można dużo stracić. To dlatego rząd stoi w rozkroku. Jednocześnie chce i nie chce walczyć z pandemią. Przygotowuje projekty ustaw, z których uchwaleniem wcale się nie spieszy. Medytuje nad niejasnym, dziurawym prawem stanowiącym pożywkę dla antyszczepionkowców, by podważać covidowe ograniczenia i dowodzić, jak niewiarygodna jest polityka pandemiczna państwa.

Jarosław Kaczyński przyjął strategię walki z covidem przy jednoczesnym puszczaniu oka do sceptyków. Ich zachowania nie pochwali, ale też nie potępi. Mowa będzie za to o szacunku dla wolności indywidualnych wyborów. To lawirowanie pewnie przyniesie sondażowy zysk, bo przez dziurawe, niekonsekwentne regulacje będzie uchodzić złość przeciwników szczepień, niezadowolonych ze zbyt restrykcyjnej polityki. Obóz władzy być może uratuje kilka procent głosów, tylko czy położenie na szali wiarygodności państwa nie jest zbyt wysoką ceną, zwłaszcza że zaraza może zostać z nami na dłużej.

Czytaj więcej

Weryfikacja paszportów covidowych nie jest taka prosta

Wcześniej Prawo i Sprawiedliwość można było krytykować za zbytni rozmach przy uruchamianiu kolejnych lockdownów. Jednak nie było wątpliwości, że podejmowane wtedy działania nakierowane były na zduszenie zarazy wszelkimi dostępnymi środkami, a istotny głos w podejmowaniu decyzji należał do lekarzy. Dziś trudno o takie poczucie. Nikt nie chce kolejnych lockdownów, które mogłyby zabić wiele branż. Gdy dostrzeżono, że straty gospodarcze i społeczne mogą być równie dotkliwe jak covid, zapał do zamykania wszystkiego minął.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Gazety walczą ze sztuczną inteligencją, a Polska w lesie
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Co ma sędzia Szmydt do reformy wymiaru sprawiedliwości
Opinie Prawne
Rafał Adamus: Możliwa korporacja doradców restrukturyzacyjnych
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Sędziowie nie potrzebują poświadczeń bezpieczeństwa, bo sami tak zadecydowali
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Tomasz Szmydt to czarna owca czy w sądach mamy setki podobnych sędziów?