„Rząd zapowiada podatek przychodowy dla wielkiego biznesu" – biją po oczach tytuły prasowe. Biją też i takie, że podatek przychodowy „zrujnuje polski biznes" o niskiej marżowości.
Skoro więc rząd chce wprowadzić podatek przychodowy dla „wielkiego biznesu", to wytrąca jego przeciwnikom ich podstawowy argument: „wielki biznes" nie jest raczej polski, tylko zagraniczny, i raczej nie ma „niskiej marżowości". Trzeba więc będzie wymyślić jakiś inny argument przeciwko podatkowi przychodowemu. Może „kaskadowość", która sprawi, że polskie firmy staną się „niekonkurencyjne" – bo taki argument też słychać na mieście.
Czytaj też:
Czytaj więcej
Według słów Mateusza Morawieckiego jest to historyczna zmiana w polskim systemie podatkowym, a hasłem przewodnim można by określić sprawiedliwe podatki i wsparcie służby zdrowia.
Osobiście uważam, że podatki to koszt prowadzenia działalności w danym kraju i wykorzystywania do niej jego zasobów: położenia geograficznego, ludzi, infrastruktury. Dlatego podatek od przychodów jest lepszy od dochodowego. Bo z położenia, ludzi i infrastruktury korzystają wszyscy – bez względu na swoją „marżowość". Ale są cztery warunki: podatek przychodowy ma dotyczyć wszystkich, a nie niektórych, ma być zamiast dochodowego, a nie obok, ma mieć jedną stawkę – nie wyższą niż 1,5 proc. – a nie różne, i towarzyszyć mu musi radykalne obniżenie podatków od wynagrodzeń.