Reklama
Rozwiń

Stanisław Sołtysiński, Marek Kolasiński: Zamach urojony

Ani sądy państw członkowskich UE, ani europejska opinia publiczna nie wydają się przerażone tym, że unijne standardy ochrony praw podstawowych mają być jednolicie i efektywnie egzekwowane.

Aktualizacja: 15.04.2021 08:01 Publikacja: 15.04.2021 07:37

Stanisław Sołtysiński, Marek Kolasiński: Zamach urojony

Foto: Adobe Stock

W „Rzeczpospolitej" z 24 marca br. przeczytaliśmy alarmistyczny artykuł dr. hab. Marka Dobrowolskiego, sędziego Sądu Najwyższego, powołanego w skład Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych ("Trybunał UE i jego rozszerzająca wykładnia"). Autor ostrzega, że 2 marca (C 824/18) Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wydał „ustrojowy wyrok", który „zmierza do sprowadzenia konstytucji państw członkowskich do rangi aktów o najwyższej pozycji prawnej na poziomie landów, stanów czy krajów tworzących państwo federalne". Autor podkreśla przełomowy charakter orzecznictwa TSUE inicjowanego „przez polskie pytania prejudycjalne". Sugeruje, że jest ono politycznie motywowane i twierdzi, że w przeciwieństwie do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry unijny Trybunał Sprawiedliwości „nie dostrzega" newralgicznych kwestii dotyczących „samego rdzenia procesów integracyjnych". Stanowisko dr. hab. Marka Dobrowolskiego uzupełnia zaskakująca uwaga, że „legitymacja demokratyczna" prawa unijnego „jest nader skromna".

Pozostało jeszcze 93% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Opinie Prawne
Andrzej Ladziński: Diabeł w ornacie, czyli przebierańcy w urzędach
Opinie Prawne
Mateusz Radajewski: Nie namawiajmy marszałka Sejmu do złamania konstytucji
Opinie Prawne
Prof. Gutowski: Po wyborach w 2023 r. stworzyliśmy precedens, jesteśmy jego zakładnikami
Opinie Prawne
Bieniak, Mrozowska: Zakaz reklamy, który uderzał w przedsiębiorców
Opinie Prawne
Bogusław Chrabota: Adam Bodnar nie chce być Don Kichotem