Za więziennym murem nie ma VIP-ów

O problemach, z jakimi boryka się polskie więziennictwo, mówi płk Jacek Włodarski, dyrektor generalny Służby Więziennej

Publikacja: 10.01.2011 03:58

Za więziennym murem nie ma VIP-ów

Foto: Fotorzepa, Jakub Dobrzyński

[b]Posłowie, lekarze, ministrowie, działacze sportowi, biznesmeni – to nowa grupa skazanych, jakich przychodzi panu pilnować. Czy osoby znane z pierwszych stron gazet mogą liczyć w więzieniu na specjalne, lepsze traktowanie?[/b]

JACEK WŁODARSKI: To, że za kraty trafiają ludzie z tzw. świecznika, nie jest domeną ostatnich lat. Ale rzeczywiście ostatnio zdarza się częściej. Status ministra czy posła nie jest powodem do szczególnego traktowania. Mamy swoje procedury i one dotyczą wszystkich. Mamy też jednak świadomość, że jeżeli ktoś jest znany medialnie, uwaga jego współosadzonych może się obrócić przeciwko niemu. A do tego nie możemy dopuścić.

[b]Mogą liczyć na pojedyncze cele?[/b]

Nie ma mowy o takim luksusie. Szczególnie teraz, kiedy liczymy każde miejsce. Wystarczy właściwie dobrać współwięźniów. Do tego potrzebna jest dobra kadra, która tuż po przyjęciu więźnia decyduje, w jakim towarzystwie będzie przebywał.

[b]Podobno ci znani więźniowie miewają niekonwencjonalne żądania, np. obiady dowożone do więzienia z najlepszych restauracji.[/b]

Kodeks karny wykonawczy dopuszcza taką możliwość. Bywały takie prośby, np. kogoś, kto miał wysoki status finansowy czy też wyznawał inną religię, przez co miał wymagania kulinarne nie zawsze możliwe do zaspokojenia przez więzienną kuchnię. To jednak cały czas tylko wyjątki. Zresztą po jakimś czasie więźniowie sami rezygnowali z tego dobrodziejstwa. Koszty okazywały się duże, a posiłki po wszystkich kontrolach docierały do celi zimne.

[b]Telewizor, sprzęt grający, konsole do gier – to już nie jest żadna ekstrawagancja dostępna tylko dla wybranych. Więzienne życie nie jest zbyt luksusowe?[/b]

Proszę pamiętać, że człowiek zostaje skazany na pozbawienie wolności, a nie na pozbawienie kontaktu ze światem zewnętrznym. W interesie całego społeczeństwa leży, by opuszczając więzienie, nie wyszedł z niego gorszy. Dlatego też w chwili, gdy więzień do nas trafia, my już myślimy o tym, że wyjdzie na wolność.

[b]Są jednak prośby, na które funkcjonariusze nie mogą przystać?[/b]

Oczywiście, że tak. Możemy się zgodzić na świnkę morską w celi, ale nie możemy pozwolić na nieprzemyślaną zgodę na przepustkę. Proszę nie zapominać, że to właśnie wolność jest najbardziej pożądana przez skazanych.

[b]To już kwartał, jak jest pan szefem więziennictwa. Ma pan własny pomysł na przeludnienie?[/b]

Ono na szczęście się normalizuje, ale nie możemy o nim zapominać. Liczymy na system dozoru elektronicznego i dobre prawo, które sprawi, że nie wszyscy będą trafiać do więzień. Mamy też przekonanie, że wystarczająco dobrze przygotowaliśmy naszych podopiecznych do wyjścia na wolność i sędziowie penitencjarni to dostrzegą. Jest też kilkanaście tysięcy nowych miejsc w więzieniach. W tej chwili ze względu na kryzys i koszty budowy więzień nie powinniśmy dalej iść w ilość. Przestępczość spada, a wraz z tym powinno być też mniej skazanych.

[b]A ci, co czekają na miejsce, by karę odsiedzieć? Kolejka do odsiadki to kpina z państwa prawa.[/b]

Nie ma kolejki do więzienia. Każdy skazany, który przyjdzie lub zostanie doprowadzony, będzie przyjęty.

90 proc. skazanych mimo nakazu sądu i wyznaczenia daty nie zgłasza się do odbycia kary w terminie. Podobna sytuacja jest też w innych krajach. W Polsce problem dotyczy skazanych na krótkie kary pozbawienia wolności.

[b]To jednak cały czas niewykonane wyroki.[/b]

Nie jest to tylko problem więziennictwa.

[b]Czy mimo trudnych warunków możemy mówić o resocjalizacji w naszych więzieniach?[/b]

Z całą pewnością tak. Nawet wtedy, kiedy było gorzej, i tak pracowaliśmy ze skazanymi. Mimo że zamienialiśmy świetlice na cele (teraz powoli je przywracamy), prowadziliśmy resocjalizację. Świadectwem, że robiliśmy to dobrze, może być Kryształowa Waga Wymiaru Sprawiedliwości – nagroda Rady Europy, którą w 2009 r. otrzymało polskie więziennictwo.

[b]Podobno najlepsze rezultaty daje praca skazanych. Nie tylko pozwala im zarabiać, wracać do normalnego życia, ale także daje perspektywy na lepsze życie na wolności. A z zatrudnieniem skazanych nie jest najlepiej, ostatnio nawet gorzej.[/b]

Zatrudnienie skazanych, a właściwie brak pracy dla nich, to problem od ładnych paru lat. W latach 80. karani byli ci więźniowie, którzy mimo możliwości nie chcieli pracować. Dzisiaj tworzymy system zatrudnienia skazanych. Od marca 2011 r., zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, skazani zatrudnieni mają być wynagradzani tak jak pracownicy na wolności, czyli otrzymywać co najmniej minimalne wynagrodzenie, a nie tak, jak dotychczas, połowę. To może zniechęcić pracodawców do zatrudniania osób pozbawionych wolności, gdyż są to z reguły pracownicy gorzej wykwalifikowani. Liczymy na wprowadzenie realnych zachęt przewidzianych w senackim projekcie ustawy o zatrudnieniu osób pozbawionych wolności, nad którym toczą się prace w parlamencie. Skazani pracują też przy obsłudze więzień, w kuchni, pralni czy przy remontach. W swoich planach liczymy też na samorządy. Obecnie skazani pomagają za darmo w odśnieżaniu czy usuwaniu skutków powodzi. Może z czasem znajdzie się dla nich też praca odpłatna na rzecz społeczności, do której przecież wrócą.

[b]W ostatnim czasie ustawodawca nałożył na więziennictwo kilka nowych obowiązków. Radzicie sobie z leczeniem pedofilii? Koszty tej terapii są spore.[/b]

Mamy siedem oddziałów, na których prowadzimy terapię. To w sumie 130 miejsc i tylu też skazanych jest zakwalifikowanych do terapii. Nie ma tu kolejek. Każdy skazany z zaburzeniem preferencji seksualnych, nawet jeżeli nie od razu zaczyna terapię, czeka na nią w oddziale.

[b]I kolejne zadanie – pełny monitoring cel, w których przebywają skazani z tzw. n-ką, czyli niebezpieczni. Radzicie sobie z nagrywaniem, paskowaniem itd.?[/b]

Dla takich skazanych mamy 15 oddziałów. Dziś przebywa w nich ok. 300 osób. Nie nadużywamy tego statusu. O jego przyznaniu decyduje prokurator lub komisja penitencjarna. Nawet raz przyznany nie oznacza, że jest dany na zawsze, do końca kary. Oddziały te to tzw. więzienia w więzieniu i nie bez powodu tak się o nich mówi. Status niebezpiecznego wiąże się bowiem ze szczególnym traktowaniem. Wobec tych skazanych obowiązują odrębne procedury, pracuje z nimi specjalnie wyselekcjonowany i przygotowany personel. Wszystkie cele są przez całą dobę monitorowane, z kącikiem sanitarnym włącznie. Obraz jest nagrywany i przechowywany.

[b]Tę szczególną procedurę wprowadzono po serii głośnych samobójstw za więziennym murem. Są już efekty?[/b]

Tak. Pierwsze to m.in. spadek liczby samobójstw o 25 proc. w porównaniu z 2009 r.

[b]Mniej samobójstw, nie ma ucieczek. Czy o naszych więzieniach możemy powiedzieć, że są bezpieczne?[/b]

Tak. Od kilku lat nie odnotowaliśmy ucieczek z terenu aresztu śledczego lub zakładu karnego typu zamkniętego. Zdarzają się bójki między osadzonymi, samouszkodzenia, ale liczba takich zdarzeń systematycznie spada.

[b]A narkotyki? Bywają czy są na porządku dziennym?[/b]

Kilkanaście lat temu nikt nie słyszał o narkotykach w więzieniach. Borykaliśmy się z alkoholem i tzw. czajem. Życie pokazało, że to, co jest na zewnątrz, przenosi się też za kraty. Zdarzają się więc i narkotyki. Osadzeni czy ich najbliżsi są coraz bardziej pomysłowi. Do więzień trafiają ci, co biorą, i ci, co na nich zarabiają. Staramy się jak najbardziej utrudniać ten proceder. To jest o tyle trudne, że chcemy, aby więziennictwo było instytucją otwartą. Aby mogli tu przychodzić przedstawiciele różnych instytucji, organizacji. Nie chcemy funkcjonować zamknięci, odcięci od świata. Jeden z kanałów dostarczania narkotyków to paczki dla więźniów. Tuż przed świętami, kiedy ich liczba jest większa niż zwykle, w dużym więzieniu mamy do przejrzenia kilka ton żywności. O przeoczenie nie jest trudno. Myślimy więc o wprowadzeniu paczki internetowej. Byłaby zamawiana przez bliskich z zewnątrz, ale przygotowywana w więzieniu. Nie byłoby wprawdzie ciasta od babci, ale mielibyśmy gwarancję, że nie znajdą się w niej narkotyki. A te udało się nam kiedyś znaleźć nawet w domowych pierogach.

[b]System dozoru elektronicznego miał odciążyć więziennictwo. Na razie efekty są marne. Wierzy pan w powodzenie tego systemu?[/b]

To nowa instytucja i choć wielu podchodzi do niej z rezerwą i ostrożnością, to liczba skazanych odbywających karę w ten sposób systematycznie rośnie. I to mnie cieszy.

[b]Dużo się ostatnio mówi o reformie więziennictwa.[/b]

Każda instytucja wymaga zmian i modernizacji. Więziennictwo w sposób szczególny musi się dostosowywać do zmieniającej się rzeczywistości. Zakończyliśmy pierwszy etap reformy, polegający m.in. na wprowadzeniu oddziałów penitencjarnych. Ta nowa forma organizacji więziennictwa polega na nowoczesnych sposobach zarządzania, zwiększeniu bezpieczeństwa oraz skuteczniejszym oddziaływaniu na skazanych. Po tragicznym wypadku w zakładzie karnym w Sieradzu stopniowo zastępujemy posterunki zewnętrzne uzbrojone (wieżyczki z uzbrojonym strażnikiem) specjalistycznymi zabezpieczeniami ochronnymi wykorzystującymi nowoczesne rozwiązania elektroniczne. Kolejną nowością są programy społeczne i ekologiczne, w których uczestniczą skazani, np. WOŚP czy sprzątanie świata. Rozwijamy sprawdzone już programy terapeutyczne skierowane np. do sprawców przemocy domowej.

[b]Posłowie, lekarze, ministrowie, działacze sportowi, biznesmeni – to nowa grupa skazanych, jakich przychodzi panu pilnować. Czy osoby znane z pierwszych stron gazet mogą liczyć w więzieniu na specjalne, lepsze traktowanie?[/b]

JACEK WŁODARSKI: To, że za kraty trafiają ludzie z tzw. świecznika, nie jest domeną ostatnich lat. Ale rzeczywiście ostatnio zdarza się częściej. Status ministra czy posła nie jest powodem do szczególnego traktowania. Mamy swoje procedury i one dotyczą wszystkich. Mamy też jednak świadomość, że jeżeli ktoś jest znany medialnie, uwaga jego współosadzonych może się obrócić przeciwko niemu. A do tego nie możemy dopuścić.

Pozostało 93% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego