Mec. Iwona Zielinko stawia wysoce dyskusyjne tezy co do zasad rządzących dostępem do akt podręcznych w postępowaniu karnym ("Manipulacje wokół akt podręcznych" , „Rz" z 26 – 27 lutego).
Błędne jest arbitralne twierdzenie, że przepis art. 156 § 5 kodeksu postępowania karnego (wszystkie dalsze przepisy odnoszą się do k. p. k.) „dotyczy akt głównych i akt podręcznych". Sprawa jest zbyt złożona, by ją można skwitować tak lakonicznym twierdzeniem, na dobitkę pozbawionym nawet zdania uzasadnienia. Gdyby w przepisie tym chodziło także o prokuratorskie akta podręczne, to – zważywszy na wyraźne wymienienie tych ostatnich w regulaminie urzędowania powszechnych jednostek prokuratury – ich odrębny i dobrze znany ustawodawcy status procesowy kwestię tę bez wątpienia uregulowałby wprost. Choćby przez tak prosty zabieg, jak wyraźne wymienienie akt podręcznych w treści przedmiotowego przepisu.
Ustawodawca jednak tak nie uczynił. Zatem w trybie art. 156 § 5 można się ubiegać wyłącznie o udostępnienie akt „głównych" postępowania przygotowawczego, nie zaś o wgląd do prowadzonych przez prokuratora akt podręcznych. To w zasadzie zamykałoby sprawę zakresu dyspozycji tego przepisu i jego wykładni językowej.
Fundamentalne różnice
Jednak publikacja, w której stawia się tak dyskusyjną tezę, pomija milczeniem kwestię znacznie istotniejszą, wiążącą się ściśle z zagadnieniem funkcji akt podręcznych. Chodzi mianowicie o fundamentalną różnice między aktami „głównymi" postępowania przygotowawczego i aktami podręcznymi i – szerzej – zagadnienie sensu udostępniania akt podręcznych stronom.
Najogólniej rzecz ujmując, różnica ta polega na tym, że wszelkie czynności dowodowe postępowania przygotowawczego są dokumentowane wyłącznie w aktach „głównych". Dlatego tylko treść materiałów procesowych wchodzących w skład tych akt może stanowić podstawę podejmowania rozstrzygnięć merytorycznych w procesie karnym.