Szczerze żałuję, że nie zaliczam się do grona znajomych radcy prawnej Barbary Kras, autorki publikacji „»Przyjacielskie« tezy brzmią fałszywie" („Rz" z 18.06.2013 r.). Jestem głęboko przekonany, że gdyby Pani Dziekan znała mnie osobiście, nie dałaby takiego tytułu i nie kwestionowałaby mych słów o przyjaźni, zawartych w felietonie pt. „Też chciałbym to wiedzieć" („Rz" z 17.06.2013 r.). Z dużym szacunkiem podchodzę bowiem do tego zawodu.
Bezsensowna wojna
Przyjaźń nie zwalnia mnie jednak z obowiązku powiedzenia gorzkiej prawdy, gdy przyjaciel błądzi. Więc tym razem już bez ogródek napiszę: szczerze mnie złości bezsensowna wojna o obronę w sprawach karnych, niezrozumiała i nie do zaakceptowania nie tylko dla mnie, ale także dla ogromnej rzeszy adwokatów i radców, codziennie ramię w ramię wykonujących swoje obowiązki. Nie rozumieją jej też doskonale znający rynek usług prawnych publicyści, jak choćby redaktor Tomasz Pietryga („Prawnicza wojna bez sensu", „Rz" z 13.06.2013 r.), a której już kompletnie nie pojmują obywatele. Prawnicy, z którymi rozmawiam, wręcz mówią jasno: nie chcemy się o to spierać! Mamy swoje zainteresowania zawodowe i nie chcemy ich na siłę zmieniać. Nie chcemy stać się zakładnikami starego powiedzenia: divide et impera. I to oni mają rację!
Doskonale pamiętam nie tak odległe czasy, gdy na posiedzeniach komisji sejmowych i senackich wspólnie walczyliśmy o to, co jest istotą naszych samorządów. O prawa i interesy adwokatów i radców prawnych. Dziś jesteśmy rozbici i podzieleni, a czasem nawet osamotnieni. Ot, choćby w walce o nowelizację k.p.c. wprowadzającą obowiązek podawania numeru PESEL. O ile łatwiej byłoby przekonać decydentów do zmian, gdyby protest adwokatury w tej słusznej sprawie poparły władze samorządu radcowskiego. Wszak walczyliśmy o zmiany srogich zapisów, także dla naszych kolegów po fachu. Ostatnim rzutem na taśmę udało się. Nie tylko wtedy. Choć działałem „bez zlecenia", nie zapomniałem o radcach, prosząc komisję senacką o przyjęcie poprawki poszerzającej krąg osób uprawnionych do korzystania z elektronicznych ksiąg wieczystych.
Dziś mam jednak smutne wrażenie, że w przedwyborczym ferworze trwa konkurencja nie o nasze sprawy, lecz o splendor i o ambicje. Nie tylko w kwestii obrony w sprawach karnych, ale o to, kto pierwszy uchwali uchwałę, kto pierwszy przygotuje projekt. Nie chciałem o tym pisać, lecz napiszę, by Pani Dziekan, która lekkim piórem wydaje niesprawiedliwe sądy, wiedziała: jestem dumny, że Krajowa Izba Radców Prawnych przyjęła uchwałę postulującą rozdzielenie rozporządzeń w sprawie opłat za czynności w sprawach cywilnych na taksę z urzędu i taksę z wyboru. To moja uchwała i nie tylko w przenośni.
Nie chcemy się stać zakładnikami starego powiedzenia: divide at impera