Edward Snowden stał się znany opinii publicznej, kiedy w połowie roku doprowadził do ujawnienia tajnych materiałów dotyczących programu inwigilowania obywateli (PRISM) przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego oraz jej brytyjski odpowiednik Central Łączności Rządowej. Ujawnione informacje wstrząsnęły wrażliwym na wszelką ingerencję władz społeczeństwem amerykańskim, ale nie tylko nim.
Dalsze konsekwencje
Na podstawie udostępnionych przez Snowdena informacji okazało się bowiem, że służby specjalne mają dostęp do danych zbieranych przez kluczowych dostawców usług internetowych, w szczególności pochodzących z serwisów społecznościowych i globalnej wyszukiwarki internetowej, a także z inwigilacji kluczowych przedstawicieli administracji rządowych.
Ujawnienie szczegółów programu inwigilacji prowadzonej przez amerykański rząd, wywołały olbrzymią dyskusje na temat obecnego stanu pozyskiwania danych osobowych i informacji o życiu obywateli. W kontekście tych wydarzeń, warto pochylić się nad perspektywą nam bliższą, czyli wpływem upublicznienia informacji o inwigilowaniu Europejczyków, w tym Polaków, przez amerykańskie władze, na dalsze funkcjonowanie programu opracowanego przez amerykański Departament Handlu, umożliwiającego transfer danych osobowych między UE a USA.
Program ten, który przyjął wdzięczną nazwę Safe Harbor (Bezpieczna przystań) został przyjęty w 2000 r. przez Komisję Europejską, która wydała decyzję, na mocy której w określonych warunkach dane osobowe mogą być przesyłane z państw członkowskich Unii (w tym także z Polski) do USA, bez dodatkowych ograniczeń. Był to pierwszy poważny program związany z przekazywaniem danych osobowych do USA i miał dać podstawy do dalszych dyskusji i uzgodnień w tym przedmiocie w przyszłości.
W praktyce Safe Harbor wymaga zgłoszenia się amerykańskiego przedsiębiorstwa do Departamentu Handlu, przejście przez proces certyfikacji i utrzymanie tego certyfikatu w kolejnych latach. Z drugiej strony, przedsiębiorstwa działające w UE bez dodatkowych ograniczeń mogą transferować dane osobowe pracowników, klientów i innych kategorii osób do tego typu certyfikowanych podmiotów z siedzibą w USA. Mówiąc obrazowo – polska spółka zależna od amerykańskiej centrali może wysyłać dane osobowe swoich kontrahentów czy też pracowników do korporacji z siedzibą w USA bez dodatkowych ograniczeń.