Chodzi o uchwaloną przez Sejm 30 sierpnia br. „wielką" nowelizację kodeksu postępowania karnego.
Jest to następstwo konsekwentnego działania samorządu w ostatnich dwóch kadencjach. Nie tylko konsekwentnego, ale i skutecznego w rozumieniu umiejętności doprowadzenia do zrealizowania uchwał podjętych na krajowych zjazdach radców prawnych w 2007 i 2010 r.
Argumentacja, którą posługiwały się władze samorządu, wskazując na społeczną słuszność takiej regulacji, a także odpowiedzialność w stosowanych formach tego argumentowania, pozwoliły rządowej inicjatywie ustawodawczej w tym zakresie obronić się przed hałaśliwą i nierzadko „wątpliwą" obyczajowo krytyką tej inicjatywy. Co nie bez znaczenia, ustawę uchwalono nie tylko koalicyjną większością.
Tym samym – o czym miałem już okazję pisać wcześniej, nie tylko na łamach „Rz" – sierpniowa zmiana kpk, w szczególności zaś ustawy o radcach prawnych – dokonała prawdziwej deregulacji w dostępie do pomocy prawnej.
W opinii samorządu radcowskiego i znacznej części środowisk prawniczych, nie budzi wątpliwości iż ta deregulacja służy interesowi publicznemu. Z jednej strony bowiem rośnie liczba potencjalnych obrońców oskarżonych i reprezentantów podejrzanych w nowej formule procesu karnego na wszystkich jego etapach, co wzmacnia autentyczność prawa do obrony. Z drugiej, otwierają się możliwości preferencji przedmiotu wykonywania zawodu radcy prawnego – i w rezultacie aktywności zawodowej – m.in. choć nie wyłącznie, dla coraz to liczniejszej rzeszy młodszych radców prawnych.