Supera: Nowa karta adwokatury

Okres wyborczy w stołecznej adwokaturze jest pod pewnym względem wyjątkowy. Po latach pracy na najwyższych obrotach uniwersyteckie i aplikacyjne pompy wtłoczyły tylu nowych adeptów zawodu na rynek, że system zbliża się do punktu krytycznego - uważa adwokat Łukasz Supera.

Publikacja: 12.09.2013 12:33

Łukasz Supera, adwokat, stypendysta China Scholarship Council

Łukasz Supera, adwokat, stypendysta China Scholarship Council

Foto: Rzeczpospolita

Sytuacja w Izbie Warszawskiej jest przy tym być może preludium do zmian w całej Polsce.

Sama liczba młodych adwokatów sprawia, iż stają się oni decydującą grupą w Palestrze. Rozpoznanie potrzeb tej społeczności może być kluczem do sukcesu w wyborach na dziekana Izby. Stąd zapewne pomysły na organizowanie w al. Ujazdowskich spotkań wyborczych adresowanych specjalnie do młodych członków Palestry.

Sprawa ma jednak drugie dno. Upodmiotowienie nowych adwokatów, ich przejście z pozycji aplikantów, żyjących wynikami testów i egzaminów, do pozycji pełnoprawnych wyborców i kandydatów oznacza jedno. 14 i 15 września 2013 r. w Sali Kongresowej PKiN nowa generacja będzie mogła po raz pierwszy z taką mocą powiedzieć, co sądzi o stanie, w jakim znajduje się adwokatura.

Nie chodzi tu przy tym o międzypokoleniowy pojedynek o władzę. Dobrym nowym dziekanem może okazać się Kolega z kilku, kilkunasto czy kilkudziesięcio letnim stażem. Istotne jest, co z perspektywy blisko 25 lat demokratycznej Rzeczypospolitej zrobiono, by samorząd adwokacki był na tyle silny, aby jego członkowie mogli odpowiednio skutecznie bronić praw i wolności obywatelskich.

Z tej dłuższej, bo obejmującej ćwierćwiecze perspektywy, można chyba stwierdzić, że wizerunek adwokata i adwokatury raczej się pogarszał niż ulegał poprawie. Symboliczna jest przy tym przegrywana batalia o nazewnictwo. Samorząd zaczęto określać mianem korporacji. Chociaż ze  słownikowego punktu widzenia jest to dopuszczalne, to nie ma co ukrywać, że „korporacja" w XXI wieku nie budzi sympatii. Słowo to nie kojarzy się z ludzką wolnością i potrzebą jej ochrony. Wręcz przeciwnie. Dziś „korporacja" bardziej przywodzi na myśl powieści Franza Kafki. Z tego względu, niezwykle przykrym zjawiskiem, jest np. fakt, iż przynajmniej jedno z dużych wydawnictw prawniczych zaczęło posługiwać się w swoich programach komputerowych i na stronach internetowych terminem „korporacja prawnicza" dla opisania samorządu adwokackiego.

Podobnie zaskakuje, że niewiele zostało zrobione, aby zneutralizować w dyskursie społecznym tezę, jakoby adwokatura musiała zostać poddana tylko i wyłącznie zasadom wolnego rynku. Podnoszona była co prawda kwestia, że doprowadzić to może do obniżenia jakości usług, ale czyniono to w sposób, który nie brał pod uwagę możliwości percepcyjnych odbiorcy. Jeżeli w Polsce krzyczano „rynek Was zweryfikuje", to był to raczej wyraz pewnej emocji niż przekonania co do prawdziwości tego stwierdzenia. Emocji w tym sensie, że uczestniczące w transformacji gospodarczej społeczeństwo, niedostrzegające w adwokaturze wsparcia, nie miało ochoty na jakakolwiek racjonalne dyskusje - w myśl zasady, „co mnie to obchodzi - ja mam jeszcze gorzej". Nieumiejętność przekazania prostej prawdy, iż słabość adwokatury jest zagrożeniem dla demokratycznego społeczeństwa była chyba wynikiem przyjętej strategii komunikacji - przekonania, że racjonalne i logiczne argumenty zwyciężą, o ile wystarczająco często się je powtórzy.

Podobnie niezrozumiałym jest, jak to możliwe aby w demokratycznym państwie prawa wolni ludzie świadczyli przymusowo pracę za często groteskowo niskie stawki. Tutaj chodzi oczywiście o sprawy z urzędu. Pomysł na napisanie wniosku do TK, dotyczącego kosztów pomocy prawnej z urzędu jest o tyle znakomity, co lekko spóźniony.

Na koniec należy jeszcze zwrócić uwagę, że do tej pory samorząd adwokacki nie zajmował się zbytnio potrzebami młodszych Kolegów. W Izbie Warszawskiej składka  jest zasadniczo równa dla wszystkich wykonujących zawód, chociaż można było sobie wyobrazić jej obniżenie dla początkujących adwokatów. Podobnie zaskakujące jest ustanowienie składki dla aplikantów, którzy ukończyli aplikację adwokacką, ale jeszcze nie wykonują zawodu, na wyższym poziomie niż składka aplikancka. Przypomnieć należy, że w zasadzie nie wiadomo, czy po aplikacji a przed wpisem na listę adwokatów ma się prawo występować przed sądem. Chodzi zatem o osoby, których sytuacja zawodowa nie jest, delikatnie mówiąc, zbyt dobra. Zapewne dla osłody Izba Warszawska obciążyła je wyższą składka samorządowa. Wyciągnięcie ręki do młodszych Kolegów pozwoliłoby zbudować międzypokoleniowy konsensus. Dziś oczywiście wszyscy kandydaci na dziekana mówią o obniżeniu składki. Tyle że uchwalę w tej sprawie podejmuje zgromadzenie. Gdzieś jest pewnie granica wytrzymałości budżetu Izby. Pozostaje mieć nadzieję, że składka zostanie ostatecznie ustanowiona na rozsądnym poziomie.

15 września 2013 r. zapewne nikt nie będzie wyprowadzać sztandaru adwokatury warszawskiej z Sali Kongresowej. Aktualne pozostaje jednak podstawowe pytanie. W czasach PRL-u adwokaci zapisali piękną kartę i przekazali nowemu pokoleniu w pieczę znakomity wizerunek Palestry. Co natomiast blisko 25 lat później otrzyma od Kolegów kolejna generacja?

Autor jest adwokatem, stypendystą Chinese Scholarship Council

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi