Nie od dzisiaj wiadomo, że sprawa urynkowienia wysokości stawek tzw. taksy adwokackiej, obok reformy systemu spraw z urzędu, to palący problem wymiaru sprawiedliwości. Już nie tylko adwokaci i radcowie prawni, ale również inne środowiska prawnicze, w tym sędziowie i prokuratorzy, jak również sam rzecznik praw obywatelskich mają pełną świadomość, że nie da się dalej opierać systemu pomocy prawnej z urzędu na barkach członków naszych samorządów zawodowych. Bo stawka 60 czy 120 złotych za obowiązkowe prowadzenie spraw trudnych, czasochłonnych, a do tego – dzięki kolejnym nieprzemyślanym zmianom prawa – obarczonych wysokim ryzykiem zawodowym to jawny wyzysk.
Bez zmian ustawowych
Szukając rozwiązań, wpadliśmy na najprostszy pomysł: rozdzielenia rozporządzenia w sprawie taksy adwokackiej na dwa niezależne akty prawne. Na rozporządzenie w sprawie taksy z wyboru oraz na rozporządzenie regulujące taksę w sprawach z urzędu. Dzięki takiemu zabiegowi zmiana byłaby możliwa już dziś, od zaraz, bez jakiejkolwiek ingerencji ustawowej. Stałoby się tak dlatego, że przepisy ustawy – Prawo o adwokaturze (poa) w istocie zawierają dwie, zupełnie różne delegacje ustawowe dla ministra sprawiedliwości. Przepis art. 16 poa upoważnia ministra do określenia wysokości opłat za czynności adwokackie przed organami wymiaru sprawiedliwości, stanowiących podstawę do zasądzenia przez sądy kosztów zastępstwa prawnego i kosztów adwokackich (mając na względzie, że ustalenie opłaty wyższej niż stawka minimalna, lecz nieprzekraczającej sześciokrotności tej stawki, może być uzasadnione rodzajem i zawiłością sprawy oraz niezbędnym nakładem pracy adwokata). Natomiast art. 29 poa obliguje ministra do określenia szczegółowych zasady ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów pomocy prawnej z urzędu z uwzględnieniem sposobu ustalania tych kosztów, wydatków stanowiących podstawę ich ustalania oraz maksymalnej wysokości opłat za udzieloną pomoc.
Obecne uregulowanie obu, siłą rzeczy różnych materii w jednym rozporządzeniu niestety stanowi poważną przeszkodę do przeprowadzenia zmian. Wszechobecny fiskalizm i rygoryzm budżetowy przejawia się m.in. w tym, że nie ma woli politycznej, by zwiększyć wydatki Skarbu Państwa na sprawy z urzędu. Czy nam się to podoba, czy też nie, trzeba mieć świadomość, że stawki za urzędówki kotwiczą zmianę stawek w sprawach z wyboru (no może poza ich obniżania, jak to już ostatnio dwukrotnie miało miejsce).
Ustalenie stawek taksy adwokackiej w sprawach z wyboru na rynkowym poziomie ma wiele zalet. Po pierwsze zwiększa dostępność pomocy prawnej w tej kategorii spraw. Uczestnicy postępowań sądowych znacznie chętniej korzystać będą z pomocy prawnej profesjonalistów, mając świadomość, że w razie wygrania sprawy odzyskają od strony winnej konieczności jej prowadzenia zwrot realnych, rynkowych kwot wydatkowanych na adwokata. Bo to, co dziś odstręcza od korzystania z naszych usług, to bynajmniej nie brak środków finansowych naszych potencjalnych klientów, lecz obawa przed ich stratą nawet wówczas, gdy sprawa zostanie wygrana. Zwiększenie dostępności pomocy profesjonalistów z wyboru oczywiście zmniejszy popyt na pomoc prawną z urzędu. To zaś przełoży się per saldo na zmniejszenie wydatków na urzędówki. Wygospodarowane w ten sposób oszczędności po prostu będzie można przeznaczyć na podwyższone stawki w sprawach z urzędu.
Ustalenie stawek minimalnych w sprawach z wyboru na rynkowym poziomie stanowić będzie również barierę przed wszelkiego rodzaju pieniactwem procesowym, spowalniającym działanie wymiaru sprawiedliwości. Dziś jakże często proces jest formą swoistego „kredytu kupieckiego", gdzie stosunkowo niskie koszty prowadzenia sprawy wkalkulowane są w cenę uzyskania finansowania. Brak odczuwalnej sankcji finansowej w razie przegrania sprawy wręcz zachęca do procesowania się. A dla podmiotów o miernej kondycji finansowej to najtańsza i najłatwiejsza forma pozyskania kapitału.