Do raportu tego odniosła się już bezpośrednio sędzia Barbara Baran w artykule „Braki w 'analizie' w sprawie sądownictwa" (RP 07.11.2013), wskazując na niejasną metodologię badań i nieaktualne dane, którymi posłużyło się FOR. Nie ma tutaj potrzeby powtarzania jej argumentów. Krytyczne uwagi, jakie spowodował ów raport nie są jednak nowe ani odosobnione. W związku z tym chciałabym odnieść się bardziej ogólnie do problemu czy dostępne statystyki rzeczywiście potwierdzają złe funkcjonowanie naszych sądów.
Pośród zarzutów, które padały ostatnio najczęściej pojawiały się takie, że nasze sądy są drogie, nieefektywne i plasują się na końcu statystyk. Podnoszono też, że chociaż mamy, w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, bardzo liczną kadrę sędziowską, to sędziowie jednak pracują nieefektywnie, procesy ciągną się latami a zaległości rosną.
Czy jednak zarzuty te są uzasadnione? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, należałoby dokładnie przeczytać dostępne statystyki, a oceny oprzeć na ich rzetelnej analizie. Należałoby też wykazać, że sędziowie mają obiektywne warunki do tego by orzekać lepiej i szybciej, lecz nie czynią z tych warunków należytego użytku.
Aby się przekonać o tym jak wypadają nasze sądy na tle zagranicznych zajrzałam najpierw do ostatniego raportu Europejskiej Komisji ds. Efektywności Wymiaru Sprawiedliwości (CEPEJ) z 2012 roku[1]. Jest on bardzo obszerny i dokonano w nim porównania wymiaru sprawiedliwości w krajach Europy i niektórych krajach centralnej Azji na wielu płaszczyznach (zestawiano tam dane za 2010 r. , ale nowy raport będzie dostępny dopiero w 2014 r.) Lektura przytoczonych tam statystyk nie potwierdza jednak by nasze sądy ciągnęły się w "ogonie peletonu". W zależności od rodzaju rankingu Polska wypada lepiej lub gorzej, generalnie jednak nie stwierdziłam, by odbiegała od średniej w badanych krajach. Oczywiście jeśli spośród wszystkich zestawień wybierze się kilka gorszych, otrzymamy niezbyt korzystny ogólny obraz. Pozwolę sobie jednak na polemikę z, w taki sposób zbudowanym, wizerunkiem naszych sądów oraz na przytoczenie dla równowagi także korzystniejszych statystyk.
Zacznijmy od kwestii budżetowych. Prawdą jest, że wydatki na sądy są, według raportu CEPEJ, stosunkowo duże jeśli liczymy je jako procent PKB per capita (0,32% w porównaniu do średniej 0,20%., strona 28). Czy ten przelicznik jest jednak do końca miarodajny i oznacza, że sądy mają wystarczającą ilość środków na swoją działalność? Z raportu (strona 32) wynika np. że z całego polskiego budżetu na sądownictwo zostało alokowane na komputeryzację tylko 0,8% (średnia w Europie 3%), na budynki sądowe 5,2% (średnia 7%), na edukację 0,2% (średnia 0,8%) i że alokacja we wszystkich wspominanych obszarach obniżyła się o więcej niż 10% w latach 2008 do 2010. W omawianym raporcie jest jeszcze jedno zestawienie - wydatki na sądownictwo w przeliczeniu na jednego mieszkańca a tu wypadamy z 35,7 Euro poniżej przeciętnej na tle badanych krajów (średnio 37 Euro, strona 27).