Ślązacy: do trzech razy sztuka?

O szansach na rejestrację stowarzyszenia mającego w nazwie określenie „narodowość śląska" przed Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu pisze profesor Ireneusz C. Kamiński

Publikacja: 26.02.2014 12:12

Celem Ruchu Autonomii Śląska jest utworzenie autonomicznego regionu w historycznych granicach Górneg

Celem Ruchu Autonomii Śląska jest utworzenie autonomicznego regionu w historycznych granicach Górnego Śląska. Na zdjęciu: manifestacja w 2011 r. w Katowicach

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Rejestrowanie  stowarzyszenia mającego w nazwie „narodowość śląska" to trzecia już próba podjęta przez śląskich działaczy. Pierwsza miała miejsce w końcówce lat 90. poprzedniego wieku i zakończyła się odmową wpisania do rejestru stowarzyszeń  Związku Ludności Narodowości Śląskiej (postępowanie zakończyło postanowienie Sądu Najwyższego z 18 marca 1998 r.). Za drugim razem starano się zarejestrować  Związek Ludności Narodowości Śląskiej – Stowarzyszenie Osób Deklarujących Przynależność do Narodowości Śląskiej  (odmowę zaakceptował Sąd Najwyższy w postanowieniu z 14 lutego 2007 r.). Trzecia próba jeszcze się nie zakończyła. Sąd Najwyższy w wyroku z 5 grudnia 2013 r. uchylił orzeczenie Sądu Okręgowego w Opolu, który utrzymał w mocy wcześniejsze postanowienie opolskiego Sądu Rejonowego zezwalające na wpisanie do Krajowego Rejestru Sądowego organizacji o nazwie  Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej. Sprawę zwrócono Sądowi Okręgowemu do ponownego rozpoznania.

Strasburg uznał racje opolskich władz

Odmowa rejestracji z 1998 r. została zaskarżona do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (Trybunał). Autorzy skargi – Gorzelik i inni przeciwko Polsce – zarzucali, że doszło do złamania prawa do wolności zrzeszania się, chronionego przez art. 11 Europejskiej konwencji praw człowieka i podstawowych wolności (konwencja). Strasburscy sędziowie nie podzielili tej tezy. Nad sprawą pochylali się dwukrotnie, orzekając najpierw jako siedmioosobowa izba (wyrok z 20 grudnia 2001 r.), a następnie jako Wielka Izba złożona z 17 osób (wyrok z 17 lutego 2004 r.). Oba niekorzystne dla skarżących orzeczenia zapadły jednomyślnie.

Odmowę zarejestrowania organizacji polskie sądy uzasadniały w dwojaki sposób. Po pierwsze identyfikacja narodowa jest wprawdzie konsekwencją subiektywnego przekonania jednostki, pojęcie mniejszości narodowej musi się jednak odnosić do obiektywnie istniejącej grupy narodowościowej. Narodu śląskiego tymczasem nie ma. Nazwa stowarzyszenia wprowadzała więc w błąd. Po drugie mniejszość narodowa korzysta z pewnych uprawnień, zwłaszcza z przywileju polegającego na zwolnieniu z warunku przekroczenia progu pięciu procent głosów w wyborach parlamentarnych.

Zapobiec przywilejom

Trybunał w pierwszym wyroku (Izba) zdaje się akceptować, podczas badania celu ingerencji, że odmowa rejestracji służyła ochronie „praw innych osób" również w ten sposób, że zabezpieczała przed powstaniem błędnego przekonania, iż Ślązacy to mniejszość narodowa. W dalszej analizie (czy ingerencja jest konieczna) strasburscy sędziowie koncentrują się już wyłącznie na wątku zapobieżenia potencjalnym nadużyciom ordynacji wyborczej. W wyroku Wielkiej Izby Trybunał stwierdził, iż Polska nie złamała art. 11 konwencji, i przyznał, że  po rejestracji stowarzyszenia narodowości śląskiej komitet wyborczy założony przez śląską mniejszość stawałby się beneficjentem przywileju zapisanego w prawie wyborczym. Zgodził się ze stanowiskiem polskiego rządu, że istnienie stowarzyszenia, określającego się w swojej nazwie jako związek osób pewnej narodowości, zmuszałoby Państwową Komisję Wyborczą do automatycznego zwalniania z reguły pięciu procent, gdyby wystąpił o to komitet wyborczy tworzony przez takie stowarzyszenie.

Ingerencja dokonana przez polskie władze stawała się więc usprawiedliwiona zasadniczo (Izba) i jedynie (Wielka Izba) ze względu na preferencje wyborcze, jakie nieuznawana za mniejszość narodową grupa etniczna uzyskałaby,  gdyby o nie wystąpiła ? po rejestracji stowarzyszenia, którego nazwa i statut wskazywały, że reprezentuje osoby należące do grupy narodowej. Państwo było uprawnione do tego, żeby prewencyjnie zapobiec dostępowi do takiego szczególnego przywileju. Chroniło przed potencjalnym nadużyciem ordynacji wyborczej ze szkodą dla innych podobnych grup etnicznych oraz demokratycznych instytucji i procedur w Polsce.

Trybunał orzekł w sprawie Gorzelika, że „w szczególnych okolicznościach tej sprawy było rozsądne ze strony władz działać tak, jak to uczyniły, w celu chronienia systemu wyborczego państwa" (§ 66 wyroku Izby) „i jedynie zapobiegły utworzeniu jednostki prawnej, która poprzez rejestrację i nazwę uzyskałaby specjalny status i związane z nim przywileje w rozumieniu ordynacji wyborczej" (§ 106 wyroku Wielkiej Izby). Przyzwolenie Strasburga jest więc wyjątkowe i warunkowe, powiązano je z następstwami, jakie mogły wystąpić podczas polskiego procesu wyborczego.

Tym razem może się udać

Obecną próbę rejestracji od dwóch poprzednich odróżnia to, że statut stowarzyszenia nie pozwala organizacji rejestrować list wyborczych. Nie istnieje zatem niebezpieczeństwo, że rejestracja pośrednio wymusi dostęp do przywileju przewidzianego w kodeksie wyborczym. Chociaż Sąd Najwyższy nadal wskazuje na takie zagrożenie, to nie dostrzegam,  jak w praktyce mogłoby się ono zmaterializować. Wykreślenie zakazu ze statutu wymaga przecież zgody sądu rejestrowego. A zgłoszenia listy wyborczej mniejszości narodowej może dokonać wyłącznie reprezentująca ją organizacja.

Uchylenie postanowienia o rejestracji stowarzyszenia Sąd Najwyższy uzasadnił jeszcze dwiema innymi przyczynami. Po pierwsze, i przede wszystkim, naród śląski obiektywnie nie istnieje, nawet jeśli przynależność do niego zadeklarowało 817 tysięcy osób podczas spisu powszechnego z 2011 r. Nazwa mówiąca o takim narodzie wprowadza więc w błąd. Jako  jego ilustrację Sąd Najwyższy przywołuje artykuły w internecie sugerujące, że przez rejestrację organizacji uznano istnienie narodu śląskiego. Po drugie stowarzyszenie chce także działać na rzecz autonomii Śląska, m.in. poprzez manifestacje. Tymczasem Rzeczpospolita Polska jest, zgodnie z art. 3 konstytucji, państwem jednolitym, co wyklucza tworzenie autonomicznych jednostek terytorialnych. Deklarowany cel należy zatem uznać za „dążenie do osłabiania jedności oraz integralności państwa polskiego".

Wolność zrzeszania się przede wszystkim

Chociaż ponad 800 tysięcy respondentów ostatniego spisu ludności deklaruje przynależność do narodu śląskiego, trudno mi uznać, że taki naród w klasycznym rozumieniu istnieje. Moje stanowisko nie ma jednak znaczenia dla prawnej oceny ewentualnej odmownej decyzji sądu (na razie stowarzyszenie zostało wpisane do Krajowego Rejestru Sądowego i prowadzi działalność). Wolność zrzeszania się to swoboda zasadnicza w demokratycznym państwie. Tylko wyjątkowo i po wskazaniu przekonującego uzasadnienia można ją ograniczać.

Jeśli przyjmiemy, że odmowa rejestracji (ingerencja w wolność zrzeszania się) może wynikać z potrzeby eliminacji błędu, jaki nazwa stowarzyszenia zawiera lub może  go powodować, godzimy się na bardzo poważne ograniczenie ważnego dla obywateli prawa. Rejestrowe problemy mogłoby mieć np. już istniejące Stowarzyszenie Republika Warszawska czy Sejmik Kobiet Lewicy, bo przecież takiej republiki i sejmiku nie ma.  Miałby je także działający w Gdańsku Związek Szlachty Tatarskiej Księstwa Litewskiego. Należy również zezwolić na wybór nazw zastanawiających, a nawet ekscentrycznych, takich jak Stowarzyszenie Robotycznie Opętanych Maniaków, Stowarzyszenie Przyjaciół Młodych Dominik czy Stowarzyszenie Indian (wszystkie nazwy autentyczne).

Ponadto odmowę rejestracji stowarzyszenia ze względu na błąd nazwy trzeba kwalifikować w kategoriach uprawnionych celów ingerencji, skatalogowanych w zamknięty sposób przez Konstytucję RP (art. 31 ust. 3) i konwencję (art. 11 ust. 2) ? jako służącą ochronie praw innych osób. Innymi słowy niezarejestrowanie organizacji miałoby zabezpieczać jednostkę przed powstaniem u niej pewnego błędnego przekonania. Takie paternalistyczne spojrzenie trudno uznać za uzasadnione, a radykalnego środka polegającego na niezgodzie na wpisanie organizacji do KRS za proporcjonalne. To, czy istnieje naród śląski, powinno się przede wszystkim stać przedmiotem społecznej debaty, a władze publiczne mają liczne środki służące podjęciu polemiki. Strasburski Trybunał konsekwentnie stwierdzał złamanie art. 11 konwencji, gdy tłem niezarejestrowania organizacji mniejszości narodowej był pogląd, że dana mniejszość nie istnieje. Tak stało się m.in. z greckimi decyzjami dotyczącymi stowarzyszeń mniejszości macedońskiej (Sidiropoulos i inni przeciwko Grecji, wyrok z 10 lipca 1998 r.) i tureckiej (Tourkiki Enosi Xanthis i inni przeciwko Grecji oraz Emin i inni przeciwko Grecji, oba wyroki z 27 marca 2008 r.). Nazwy stowarzyszenia odwołującej się do kontrowersyjnej idei czy postaci nie można ponadto samodzielnie traktować jako rodzącą „rzeczywiste i bezpośrednie zagrożenie" dla porządku publicznego (Association of Citizens Radko & Paunkovski przeciwko byłej Jugosłowiańskiej Republice Macedonii, wyrok z 15 stycznia 2009 r., § 75).

Wątpliwe jest też uznanie przez Sąd Najwyższy, że rejestracja organizacji śląskiej mniejszości narodowej osłabiałaby jednolitość polskiego państwa, a więc godziła w zasadę zapisaną w art. 3 konstytucji. Sędziowie precyzują swoją ocenę, wskazując na postanowienia statutu stowarzyszenia mówiące o propagowaniu, m.in. poprzez manifestacje, idei autonomii Śląska. Trudno mi jednak zaakceptować, że niekonstytucyjność organizacji miałaby tkwić w propagowaniu za pomocą demokratycznych środków zmiany konstytucyjnej reguły. Taka debata jest naturalną częścią demokracji.

W przeciwnym wypadku dyskusja i działania na rzecz zmiany konstytucji byłyby możliwe dopiero... po takiej zmianie. Nie bez znaczenia jest również, że śląska autonomia w ramach polskiego państwa istniała już przed II wojną światową jako rozwiązanie ustrojowe, a dzisiaj na jej rzecz działa funkcjonujący legalnie jako stowarzyszenie Ruch Autonomii Śląska. Propozycja mieści się więc wśród opcji możliwych w demokratycznym państwie.

Postanowień konstytucji nie należy fetyszyzować i pochopnie dopatrywać się zagrożeń dla krajowej ustawy zasadniczej, której treść może ewoluować. Niebezpieczeństwa dotykające demokratycznych fundamentów trzeba precyzyjnie wykazać, zwłaszcza gdy prewencyjnie zabrania się powstania organizacji, a więc używa najbardziej radykalnego i dotkliwego środka prawnego. Inaczej staje się prawdopodobne, że krajowa odmowa zakończy się w Strasburgu tak jak niedawna sprawa Stowarzyszenia Ofiar Rumuńskich Sędziów przeciwko Rumunii (wyrok z 14 stycznia 2014 r.). Nie zgadzając się na zarejestrowanie organizacji, rumuńskie sądy powołały się na potrzebę obrony podstawowych zasad państwa prawa, konstytucyjnie określonej roli sądów i publicznego zaufania do nich. Takich nobliwych, lecz pozbawionych przekonującego rozwinięcia argumentów, strasburski Trybunał nie zaakceptował. Jednogłośnie orzekł o złamaniu art. 11.

Autor jest profesorem ?w Instytucie Nauk Prawnych PAN. ?Przez 20 lat wychowywał się ?i mieszkał w Tarnowskich Górach ?na Górnym Śląsku

Rejestrowanie  stowarzyszenia mającego w nazwie „narodowość śląska" to trzecia już próba podjęta przez śląskich działaczy. Pierwsza miała miejsce w końcówce lat 90. poprzedniego wieku i zakończyła się odmową wpisania do rejestru stowarzyszeń  Związku Ludności Narodowości Śląskiej (postępowanie zakończyło postanowienie Sądu Najwyższego z 18 marca 1998 r.). Za drugim razem starano się zarejestrować  Związek Ludności Narodowości Śląskiej – Stowarzyszenie Osób Deklarujących Przynależność do Narodowości Śląskiej  (odmowę zaakceptował Sąd Najwyższy w postanowieniu z 14 lutego 2007 r.). Trzecia próba jeszcze się nie zakończyła. Sąd Najwyższy w wyroku z 5 grudnia 2013 r. uchylił orzeczenie Sądu Okręgowego w Opolu, który utrzymał w mocy wcześniejsze postanowienie opolskiego Sądu Rejonowego zezwalające na wpisanie do Krajowego Rejestru Sądowego organizacji o nazwie  Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej. Sprawę zwrócono Sądowi Okręgowemu do ponownego rozpoznania.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Sobczyk: Nowe prawo autorskie. Pierwszy milion trzeba ukraść…?
Opinie Prawne
Jackowski, Araszkiewicz: AI w praktyce prawa. Polska daleko za światowymi trendami
Opinie Prawne
Witold Daniłowicz: Kto jest stroną społeczną w debacie o łowiectwie?
Opinie Prawne
Pietryga: Czy potrzebna jest zmiana Konstytucji? Sądownictwo potrzebuje redefinicji
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: konstytucja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi