Reklama
Rozwiń
Reklama

Konkurencja wśród prawników a niewidzialna ręka rynku

Publikacja: 14.05.2014 02:00

Red

Gdy w 1776 r. Adam Smith opublikował swoje największe dzieło „Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów", niewielu zdawało sobie sprawę, jakie skutki traktat ten wywrze na przyszłe pokolenia, na ekonomię oraz rolę państwa. Sam Smith także zapewne nie sądził, że już za jego życia będzie to bestseller. Choć chyba nigdzie nie udało się w pełni wdrożyć zaproponowanego przez Smitha modelu państwa liberalnego, to efekty jego myśli są dostrzegalne do dziś. Wielu uważa, że tzw.  niewidzialna ręka rynku może sprawnie regulować każdy aspekt naszego życia. Samo zaś państwo powinno być tylko „nocnym stróżem", nie ingerować w funkcjonowanie obywateli i gospodarki.

Chciałoby się powiedzieć: doskonale! Ten pozorny ideał dobrze jednak wygląda tylko na papierze, a już największym nieszczęściem jest wdrażanie go w dzisiejszych czasach wybiórczo: tu pełna swoboda, zniesienie zakazów i ograniczeń, a tam regulacja. Tu poluzujemy, aby tam  dokręcić itp.

Tak się stało z polskim rynkiem usług prawnych. Jest niemal zupełnie zliberalizowany. Tysiące radców prawnych i adwokatów tłoczą się na nim, a niewidzialnej ręki rynku jakoś nie widać... Dlaczego? Z jednej strony tłumy prawników często bez skutku zabiegają o klienta, z drugiej zaś „zupełnie widzialna ręka" rynek ten solidnie reguluje. Przykłady? Stawki za czynności radców i adwokatów nieodzwierciedlające rzeczywistości, sinusoidalne już zmiany poziomu egzaminów zawodowych, nieuwzględniające realiów formy prowadzenia działalności gospodarczej przez profesjonalnych prawników itd.

Jeśli zwyczajem na naszym rynku jest prowadzenie spraw poniżej stawek minimalnych, to chyba gdzieś tu jest błąd. Rozporządzenie je normujące jest coraz częściej traktowane przez klientów jak taryfikator – różnica między nim a tym policyjnym jest taka, że w naszym cenniku stawek dolnych nikt nie określił. Poprzez taki zabieg część naszych klientów wychodzi z założenia, że są w nim „stawki MAKSYMALNE". Wystarczyłoby natomiast zmienić stawki na REALNE.

Czy tego chciał profesor Adam Smith? Niewidzialna ręka rynku nie może być bowiem trzymana za nadgarstek przez „widzialną rękę administracji rządowej".

Reklama
Reklama

Autor jest wicedziekanem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie

Gdy w 1776 r. Adam Smith opublikował swoje największe dzieło „Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów", niewielu zdawało sobie sprawę, jakie skutki traktat ten wywrze na przyszłe pokolenia, na ekonomię oraz rolę państwa. Sam Smith także zapewne nie sądził, że już za jego życia będzie to bestseller. Choć chyba nigdzie nie udało się w pełni wdrożyć zaproponowanego przez Smitha modelu państwa liberalnego, to efekty jego myśli są dostrzegalne do dziś. Wielu uważa, że tzw.  niewidzialna ręka rynku może sprawnie regulować każdy aspekt naszego życia. Samo zaś państwo powinno być tylko „nocnym stróżem", nie ingerować w funkcjonowanie obywateli i gospodarki.

Reklama
Opinie Prawne
Patrycja Pobideł, Mariusz Ulman: Czas na „plan S”, czyli zróbmy to sami
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Opinie Prawne
Sławomir Wikariak: Najmniej sensowna praca świata
Opinie Prawne
Radzikowski: Kiedy fiskalizm udaje profilaktykę, czyli przypadek opłaty cukrowej
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Nikt nie chce umierać za mocniejszą inspekcję
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podatnik ma prawo nie wiedzieć, urzędnik wiedzieć musi
Reklama
Reklama