Warszawski bar Champions musi zniszczyć dekoracje, które przygotował na mundial. Zadzwonili do nich bowiem koledzy z amerykańskiego oddziału sieci, przypominając jakich „mistrzowskich znaków" nie mogą używać, bo... firmy na to nie stać. FIFA inkasuje za to opłaty liczone w milionach dolarów.
Przestudiowałam więc przewodnik FIFA, dotyczący korzystania z ich, jak piszą, „oficjalnych znaków". Polecam Państwu tę lekturę, bo to, przepraszam za dosadność, na 27 stronach - jaja większe niż piłka. Pomimo swego piłkarskiego dyletanctwa, w lot pojęłam czego Wszechorganizacja mi zabrania.
Zastrzeżone jest wszystko co się da. Poza rzeczami oczywistymi, jak logotyp mistrzostw, maskotka, puchar, plakat, są również te mniej oczywiste – jak oficjalne hasło („All in one rhythm") czy dziwny zielony element graficzny z cyklu ni pies, ni wydra. Najciekawsze jest jednak zastrzeżenie na wyłączność FIFA aż 17 terminów, wśród których są takie jak World Cup, Brazil 2014 (oczywiście również - 2014 Brazil) czy Mundial 2014. Krótko mówiąc, każdy ma przyjąć do wiadomości, że World Cup (Puchar Świata) to nagroda jedynie w piłce nożnej. I zapomnieć, że jest lub była przyznawana w szeregu innych dyscyplin.
Rzecz jasna, instruktaż zawiera setki zakazów wykorzystywania „mistrzowskich znaków" bez zgody FIFA – od reklamy, poprzez rozrywkę, prasę, smsy i Internet, po harmonogram meczów. Wszystko to okraszone rysunkami, na wypadek, gdyby jakiś idiota nie zrozumiał. Oglądam więc koszulki dozwolone z napisem „Brazil" i namalowaną pod nim piłką. I te absolutnie zakazane z napisem „2014 Brazil". Wszystkie te zakazy i nakazy obowiązują, rzecz jasna, we wszystkich krajach.
Zakazany jest także tzw. ambush marketing, czyli stwarzanie wrażenia jakiegokolwiek powiązania z mundialem. Tak więc wszelkie żółto – zielone koszulki chyba do kosza... Tego nie narysowali. Można się zżymać na tę mundialową instrukcję, ale to de facto pokaz siły takich rynkowych marek jak FIFA. ?A silni potrafią zastrzec wyłączność na rzeczy niebywałe. Jak choćby Louboutin na czerwoną podeszwę buta, Ducati - charakterystyczny dźwięk silnika swoich motocykli, a Venootschap – zapach świeżo skoszonej trawy (m.in. dla piłeczek tenisowych). Ochrona własności intelektualnej i przemysłowej zaszła już tak daleko, że zastrzegane są postaci z popularnych filmów, a nawet... runy z „Władcy Pierścienia" czy miotły z „Harrego Pottera".