Reklama

Użycie broni przez policję

Nie wiem, jakie predyspozycje musi mieć kandydat do służby w policji. Przypuszczam, że niewygórowane, skoro jakiś czas temu z uwagi na brak chętnych obniżano wymagania. Wnioskuję z tego, że również z przygotowaniem psychologicznym może nie być najlepiej.

Publikacja: 23.07.2014 02:00

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Ryszard Waniek

W ubiegłym tygodniu doszło do dwóch  wydarzeń z użyciem broni przez policjantów,  szeroko komentowanych ?w mediach. Najpierw funkcjonariusze w Rudzie Śląskiej strzelali w szpitalu do emerytowanego, ponad 60-letniego górnika, który trafił do placówki jako ofiara rozbójniczej napaści (został obrabowany i raniony nożem).

Spokojny człowiek (to relacja  rodziny i sąsiadów) po zabiegu operacyjnym przeistoczył się w bestię, stwarzając zagrożenie dla  zdrowia i życia przebywających w placówce (to relacja lekarza i policji). Wezwani na  pomoc policjanci nie mieli wyjścia. Kiedy nie pomogły pałka i gaz  łzawiący, użyli broni palnej przeciwko osaczonemu w  szpitalnej piwnicy pacjentowi (uzbrojonemu w dwa noże). Człowiek wkrótce zmarł.

Druga historia rozegrała się  następnego dnia w Gorzowie Wielkopolskim. Dzięki monitoringowi wizyjnemu mogliśmy dokładnie zobaczyć, jak przebiegały zdarzenia.  Agresywny mężczyzna uzbrojony w tłuczek do mięsa i  młotek  demoluje wszystko, co stanie mu na drodze. ?W pewnym momencie atakuje funkcjonariuszy, rzucając owymi  przedmiotami w ich kierunku. Ci oddają ?niecelne strzały. W pewnym momencie mężczyzna ( już nieuzbrojony) rzuca się do ucieczki. Policjanci kontynuują  strzelaninę w stronę jego pleców. Mężczyzna przewraca się, trafiony w nogę i draśnięty w ucho. Pada łącznie 11 strzałów.

Zaproszony po całym zdarzeniu do TVN 24 dyżurny ekspert od policji i terroryzmu  Jerzy Dziewulski broni funkcjonariuszy. Obrazowo też tłumaczy, że najlepiej  strzelać w głowę, bo strzałów w korpus  ofiara może nie poczuć.

Nie chcę się zastanawiać nad osobowością pana Dziewulskiego, na pewno jest bardzo złożona, jednak bardzo niepokoi mnie ton wypowiadających się ?w mediach szefów policji i ekspertów komentujących tamte zdarzenia. Wynika z nich, że wszystko odbyło się zgodnie ?z prawem i procedurami.

Reklama
Reklama

Oba przypadki pokazują tymczasem, że do użycia aż tak radykalnych środków nie musiało dojść, po broń sięgnięto zbyt łatwo.

Oczywiście można powtarzać hasło: zero tolerancji dla bandytów i że w USA taki człowiek już by nie żył itd., ale przecież chodzi tu o najwyższą wartość. Ludzkie życie. ?Nie jesteśmy westernowym Dzikim Zachodem, gdzie szeryf wymierzał sprawiedliwość szybko i nieodwracalnie, ale  cywilizowanym krajem, w którym strzał do człowieka powinien być absolutną ostatecznością.

Skoro policjantów z Rudy Śląskiej przerosła interwencja wobec agresywnego starszego człowieka po operacji, trzeba było go odizolować od otoczenia i wezwać posiłki albo użyć innych środków, choćby paralizatora.  Podobnie w Gorzowie Wielkopolskim. Czy aż tak dużym zagrożeniem był uciekający,   bezbronny już bandyta, ?aby oddawać za nim strzały?  Kula, która drasnęła ucho, mogła być śmiertelna.  Czy takiego człowieka, mając radiowóz, komunikację z innymi patrolami, nie można było  w inny sposób zatrzymać?

Oba incydenty powinny dać wiele do myślenia ludziom odpowiedzialnym za nasze państwo. Powinna je rzetelnie wyjaśnić nie tylko prokuratura. Niech to będzie sygnał do kontroli systemowej zarówno przygotowania psychologicznego funkcjonariuszy do użycia broni, jak i istniejących procedur. Niech sprawą zainteresują się rzecznik praw obywatelskich i sejmowa Komisja Spraw Wewnętrznych.

Warto się dowiedzieć, czy  przygotowanie do służby jest wystarczające, czy czasem nie jest tak, że dla młodych, często 20-letnich policjantów jedyną szkołą są „ Kryminalni" i podobne seriale.

To zbyt poważna sprawa, aby dochodziło w niej ?do  oszczędności czy zaniedbań.

Reklama
Reklama

W ubiegłym tygodniu doszło do dwóch  wydarzeń z użyciem broni przez policjantów,  szeroko komentowanych ?w mediach. Najpierw funkcjonariusze w Rudzie Śląskiej strzelali w szpitalu do emerytowanego, ponad 60-letniego górnika, który trafił do placówki jako ofiara rozbójniczej napaści (został obrabowany i raniony nożem).

Spokojny człowiek (to relacja  rodziny i sąsiadów) po zabiegu operacyjnym przeistoczył się w bestię, stwarzając zagrożenie dla  zdrowia i życia przebywających w placówce (to relacja lekarza i policji). Wezwani na  pomoc policjanci nie mieli wyjścia. Kiedy nie pomogły pałka i gaz  łzawiący, użyli broni palnej przeciwko osaczonemu w  szpitalnej piwnicy pacjentowi (uzbrojonemu w dwa noże). Człowiek wkrótce zmarł.

Reklama
Opinie Prawne
Jarosław Gwizdak: Za młodzi (nie tylko na Heroda)
Opinie Prawne
Michał Góra: Czy NRA ma rację, zakazując łączenia statusu aplikanta i asystenta sędziego?
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Lekcja historii i sejmowej matematyki
Opinie Prawne
Rafał Kowalski: Czy nadchodzi podatkowa odwilż? Unijne deklaracje dają cień nadziei
Opinie Prawne
NIS2: Czy UE wymusza nadregulację?
Reklama
Reklama