Prawa autorskie Brutalne jak prawo dżungli

Publikacja: 21.08.2014 12:27

Red

Ciekawa sprawa pojawiła się ostatnio w mediach. Chodzi o tzw.  małpie selfie, czyli zdjęcie zrobione przez makaka, małpę żyjącą w Indonezji. Aparat fotograficzny należał do brytyjskiego fotografa natury Davida Slatera. Zwierzę zabrało mu aparat i zaciekawione odgłosem migawki zrobiło wiele zdjęć, w tym dwa wyjątkowo udane selfie, które trafiły do Wikipedii i zdobyły wielką popularność na całym świecie. Fotograf zażądał usunięcia zdjęć z ogólnodostępnego serwisu. Ostatnio otrzymał ostateczną odmowną odpowiedź od Fundacji Wikimedia. Podkreśla ona, że Brytyjczyk nie ma praw do tych fotografii, gdyż znajdują się one w domenie publicznej. Dlaczego? Ponieważ zgodnie z prawem autorskim utwór może powstać jedynie jako przejaw działalności twórczej człowieka. Żadne, nawet bardzo udane czy ciekawe, prace pochodzące od zwierząt  czy będące rezultatem działań natury (np. szron na szybie) nie są chronione prawem autorskim i można z nich dowolnie korzystać.

Reguła ta ma   zastosowanie także w muzyce. Odgłosy natury, takie jak śpiew ptaków, gwar ulicy, szum wodospadu, skrzypienie krzesła czy miauczenie kota, nie mogą być utworami w rozumieniu prawa autorskiego. Zazwyczaj nawet wplecione w utwór pochodzący od człowieka same w sobie nie są jego chronionymi elementami.

W odniesieniu do dźwięków natury jest jednak jeden haczyk. Mianowicie nagrania odgłosów przyrody mogą być chronione jako fonogram. Definicja ustawowa wprost obejmuje ochroną pierwsze utrwalenie warstwy dźwiękowej nie tylko wykonania utworu (np. piosenki), ale także „innych zjawisk akustycznych".

Zgodnie ze Słownikiem Języka Polskiego PWN zjawiskiem jest „to, co się wydarzyło", lub „coś niezwykłego". Słowo „akustyczny" dotyczy „dźwięku jako zjawiska fizycznego". Wykładnia językowa zatem pozwala na objęcie ochroną prawną nagrań wszelkich dźwięków, które się „wydarzyły",  a więc także dźwięków natury. Również w rozumieniu konwencji rzymskiej fonogram to „wyłącznie dźwiękowe utrwalenie dźwięków danego wykonania lub innych dźwięków".

Co istotne, prawa do korzystania z fonogramu ma producent, czyli osoba, która organizowała i finansowała nagranie. W związku z tym, gdyby opisywana wcześniej sprawa dotyczyła małpich odgłosów zarejestrowanych przez jakiegoś badacza przyrody, to producent tych nagrań miałby prawo do decydowania o umieszczeniu ich w Wikipedii na stosowanej w tym serwisie licencji Creative Commons. Licencja ta pozwala na korzystanie z fonogramów  daleko wykraczające poza ustawowy dozwolony użytek. W razie braku zgody producenta  Fundacja Wikimedia nie mogłaby odmówić usunięcia takiego nagrania. I nie miałoby znaczenia, że nagrane dźwięki pochodzą od zwierzęcia, ani nawet to, że samo zwierzę obsługiwało sprzęt nagrywający. W przypadku praw do fonogramów znaczenie ma to, kto organizuje i finansuje nagrania, a nie kto faktycznie dokonuje utrwalenia dźwięków.

Wracając do sfery obrazów, podobnie jak z fonogramami jest z wideogramami. Wideogram to „pierwsze utrwalenie sekwencji ruchomych obrazów z dźwiękiem lub bez". Tutaj także prawo do decydowania o korzystaniu z wideo ma producent, a nie osoba, która obsługiwała kamerę.

Skąd te różnice? Dlaczego zdjęcie zrobione przez małpę należy do domeny publicznej, a zarejestrowane przez nią w ten sam sposób wideo należałoby pewnie do właściciela kamery (producenta wideogramu)? W przypadku fotografii, czyli pewnego utrwalenia zaobserwowanego obrazu, podkreśla się wkład twórczy i indywidualny autora, który dobiera ujęcie, kadr, odpowiednie światło, przesłonę, czas migawki, głębię ostrości itp. – decyduje o wielu czynnikach, które mogą odróżnić zdjęcie tego samego obiektu zrobione w sposób twórczy przez dwie różne osoby. Dlatego zgodnie z prawem twórcą zdjęcia nie może być małpka, choćby efekt przyciśnięcia migawki był olśniewający. Jeśli zaś chodzi o fonogramy i wideogramy, nacisk kładziony jest na techniczną stronę samego utrwalenia, od którego nie wymaga się indywidualnego czy twórczego charakteru. Prawem do decydowania o korzystaniu nagradzany jest tu wysiłek organizacyjny i finansowy, nie zaś praca twórcza. Takie rozróżnienie w większości sytuacji dobrze sprawdza się w praktyce.

Powyższy przykład pokazuje, że prawo stanowione bywa czasem dla człowieka tak brutalne jak prawo dżungli.

Autorka jest prawnikiem, dyrygentem chóralnym. Wykłada prawo autorskie na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. ?Prowadzi blog Prawomuzyki.pl.

Ciekawa sprawa pojawiła się ostatnio w mediach. Chodzi o tzw.  małpie selfie, czyli zdjęcie zrobione przez makaka, małpę żyjącą w Indonezji. Aparat fotograficzny należał do brytyjskiego fotografa natury Davida Slatera. Zwierzę zabrało mu aparat i zaciekawione odgłosem migawki zrobiło wiele zdjęć, w tym dwa wyjątkowo udane selfie, które trafiły do Wikipedii i zdobyły wielką popularność na całym świecie. Fotograf zażądał usunięcia zdjęć z ogólnodostępnego serwisu. Ostatnio otrzymał ostateczną odmowną odpowiedź od Fundacji Wikimedia. Podkreśla ona, że Brytyjczyk nie ma praw do tych fotografii, gdyż znajdują się one w domenie publicznej. Dlaczego? Ponieważ zgodnie z prawem autorskim utwór może powstać jedynie jako przejaw działalności twórczej człowieka. Żadne, nawet bardzo udane czy ciekawe, prace pochodzące od zwierząt  czy będące rezultatem działań natury (np. szron na szybie) nie są chronione prawem autorskim i można z nich dowolnie korzystać.

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego