Niedawno „Rzeczpospolita" poinformowała, że rząd przygotował nowelizację Kodeksu spółek handlowych wprowadzającą tzw. spółkę z o.o. „za złotówkę", czyli spółkę kapitałową z kapitałem zakładowym w wysokości 1 zł, albo nieposiadającą kapitału zakładowego w ogóle. Czy daleko idąca zmiana jest rzeczywiście potrzebna i czy jej efekty będą pozytywne?
Przyjęty przez rząd projekt założeń nowelizacji Kodeksu spółek handlowych przewiduje daleko idącą ingerencję w istotę spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. Zmiany w zakresie struktury majątkowej spółki budzą uzasadnione wątpliwości natury teoretycznej i praktycznej. Jednak przede wszystkim niezrozumiały jest cel i ratio legis wprowadzania zmian. Autorzy projektu wskazują na „ułatwienie prowadzenia działalności" oraz „zwiększenie atrakcyjności polskiej spółki z o.o." Argumenty te nie są przekonujące, o czym niżej.
5000 zł na start to minimum
Obniżony nowelą z 2008 r. kapitał zakładowy spółki z ograniczoną odpowiedzialnością do 5 000 zł stanowi jedynie minimalną trudność dla osoby, która chce prowadzić działalność gospodarczą w formie spółki kapitałowej. Abstrahując od oceny skutków obniżenia minimalnego kapitału zakładowego spółki z 50 000 zł do 5 000 zł, należy stwierdzić, że obecne wymogi Kodeksu w tym zakresie nie stanowią realnej bariery dla osoby chcącej na poważnie rozpocząć działalność gospodarczą. Kwota 5 000 zł nie jest bowiem co do zasady wystarczająca do rozpoczęcia prowadzenia działalności gospodarczej. Przyznają to zresztą wyraźnie również autorzy projektu założeń.
Dlaczego więc ustawodawca dąży do wyeliminowania ograniczenia, które powstrzymuje przed zbyt pochopnym zakładaniem spółek? Autorzy projektu założeń zdają się dążyć do sytuacji, w której będzie można założyć spółkę kapitałową bez jakichkolwiek środków finansowych, bez wychodzenia z domu, a do tego w pięć minut. Jest to koncepcja interesująca, niekoniecznie pożądana dla pewności obrotu gospodarczego.
Doświadczenia ?innych krajów
Tym bardziej że spółki typu „instant" nie będą w żaden sposób odróżniać się od tradycyjnych spółek z o.o., jak choćby w prawie niemieckim, gdzie utworzono specjalny podtyp spółki kapitałowej z kapitałem 1 EURO. I mimo że autorzy projektu uzasadniają wprowadzenie zmian pozytywnymi doświadczeniami innych krajów, zdają się dość wybiórczo do tych doświadczeń podchodzić. Należy zauważyć, że doświadczenia innych krajów nie są miarodajne dla polskiego systemu prawnego. Jak bowiem możemy porównywać ponad 100-letnie doświadczenia doktryny i judykatury niemieckiej z zaledwie 25-letnim okresem realnego funkcjonowania spółek w Polsce? W szczególności dorobek orzecznictwa polskich sądów pozostawia tu wiele do życzenia. Nasuwa się więc pytanie, czy proponowana zmiana nie jest zbyt ryzykownym eksperymentem?