Nowelizację kodeksu postępowania karnego wprowadzającą kontradyktoryjny proces karny uchwalono we wrześniu 2013 r. Posłowie długo debatowali, ile czasu przeznaczyć na przygotowanie się do nowej rzeczywistości. Krótko mówiąc, jak długie ma być vacatio legis dla nowych przepisów. Ostatecznie zgodnie uznano, że lipiec 2015 r. będzie odpowiednią datą.

Tuż po uchwaleniu noweli resort sprawiedliwości rozpoczął prace nad zmianami w prokuraturze. Pierwszy projekt nowej ustawy zakończył się fiaskiem. Podobnie jak przygotowana naprędce nowelizacja ustawy o prokuraturze. Mimo szumnych zapowiedzi, że wiosną zajmie się nią rząd, nigdy do niego nie trafiła. Ostatecznie minister sprawiedliwości zdecydował się wprowadzić prokuraturę w nową rzeczywistość rozporządzeniem. Powstał projekt rozporządzenia z nowym regulaminem urzędowania powszechnych jednostek prokuratury. Środowisko natychmiast zaczęło go krytykować. Andrzej Seremet straszy paraliżem prokuratury. Podobnie jak Krajowa Rada Prokuratury. Na razie pomysł zmian organizacyjnych w prokuraturze podoba się, choć nie bez zastrzeżeń, prokuratorom związkowcom. Najbardziej chwalą przepisy o nowej właściwości i obowiązkowym referacie dla każdego prokuratora. Nic dziwnego. Prokuratorzy z rejonu od lat narzekają, że to oni załatwiają 99,5 proc. wszystkich spraw, jakie wpływają do prokuratur w całym kraju. Fakt, że pozbędą się niektórych kategorii,  ?cieszy ich.

Zapowiedzi paraliżu przestraszyły nowego ministra sprawiedliwości. Wie, że to jemu przyjdzie wprowadzać w życie nowy proces karny. O odwrocie, jak twierdzi, nie ma mowy. Ponad połowa sędziów i prokuratorów została już przeszkolona z nowych przepisów. Sprawa zmian w prokuraturze utknęła jednak w martwym punkcie. Dialog może potrwać. A czas ucieka.