Podczas zejścia ze szczytu Broad Peak zginęło dwóch z czterech wspinaczy. Prokuratura umorzyła właśnie śledztwo w sprawie „narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia dwóch pokrzywdzonych himalaistów". Uznano, że organizatorzy wyprawy nie narazili ich na bezpośrednie zagrożenie utraty życia, źle przygotowując ekspedycję. Ludzie jednak zginęli...
Mariusz Paplaczyk
: Od początku było niemal pewne, że prokuratura będzie prowadzić postępowanie w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo narażenia życia lub zdrowia. Podstawą penalizacji jest wtedy takie działanie lub zaniechanie, które stwarza konkretne i bezpośrednie niebezpieczeństwo spowodowania zagrożenia dla zdrowia lub życia człowieka. O istnieniu tego przestępstwa musi zatem pamiętać każdy, kto sprawuje pieczę nad innymi jako organizator wypoczynku, akcji charytatywnych, pracy wolontariatu oraz każdy, kto organizuje imprezy sportowe, wyprawy. W szczególności te, w których stopień ryzyka jest większy niż w tradycyjnych sportach czy rekreacji. Oczywiste jest, że w grę wchodzić będzie wina nieumyślna w postaci lekkomyślności lub niedbalstwa.
Zamiar sprawcy narażenia zdrowia lub życia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo może przybrać postać godzenia się na nie?
Tak. Najczęściej jednak organizatorzy wyjazdów czy wypraw po prostu lekceważą podstawowe zasady bezpieczeństwa. Kiedy tak się dzieje, sprawa dla organów ścigania wydaje się prosta. Istnieje wtedy bowiem najczęściej skatalogowany zbiór zasad, których powinno się przestrzegać przy np. nurkowaniu, zejściu do jaskini czy grupowej wycieczce rowerowej. Trudności pojawiają się wtedy, kiedy mamy do czynienia z wyprawą czy sportem ekstremalnym, w której udział wiąże się z dużym ryzykiem dla życia i zdrowia uczestników.