Broad Peak: umorzono śledztwo ws. himalaistów

Prawo nie wymaga heroizmu. Nie jest jednak obojętne, gdy pomocy drugiemu człowiekowi można udzielić bez narażania siebie na utratę zdrowia lub życia.

Publikacja: 21.10.2014 16:26

Zaginionych himalaistów tylko sąd może formalnie uznać za zmarłych

Zaginionych himalaistów tylko sąd może formalnie uznać za zmarłych

Foto: www.sxc.hu

Podczas zejścia ze szczytu Broad Peak zginęło dwóch z czterech wspinaczy. Prokuratura umorzyła właśnie śledztwo w sprawie „narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia dwóch pokrzywdzonych himalaistów". Uznano, że organizatorzy wyprawy  nie narazili ich na bezpośrednie zagrożenie utraty życia, źle przygotowując ekspedycję. Ludzie jednak zginęli...

Mariusz Paplaczyk

: Od początku było niemal pewne, że prokuratura będzie prowadzić postępowanie w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo narażenia życia lub zdrowia. Podstawą penalizacji jest wtedy takie działanie lub zaniechanie, które stwarza konkretne i bezpośrednie niebezpieczeństwo   spowodowania zagrożenia dla zdrowia lub życia człowieka. O istnieniu tego przestępstwa musi zatem pamiętać każdy, kto sprawuje pieczę nad innymi jako organizator wypoczynku, akcji charytatywnych, pracy wolontariatu oraz każdy, kto organizuje imprezy sportowe, wyprawy.  W szczególności te, w których stopień ryzyka jest większy  niż w tradycyjnych sportach czy rekreacji. Oczywiste jest, że w grę  wchodzić będzie wina nieumyślna w postaci lekkomyślności lub  niedbalstwa.

Zamiar sprawcy narażenia zdrowia lub życia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo może przybrać postać godzenia się na nie?

Tak. Najczęściej jednak organizatorzy  wyjazdów czy wypraw po prostu lekceważą podstawowe zasady bezpieczeństwa. Kiedy tak się dzieje, sprawa dla organów ścigania wydaje się prosta. Istnieje wtedy bowiem najczęściej skatalogowany zbiór zasad, których powinno się przestrzegać przy np. nurkowaniu, zejściu do jaskini czy grupowej wycieczce rowerowej. Trudności pojawiają się wtedy, kiedy mamy do czynienia z wyprawą czy sportem ekstremalnym,  w której udział wiąże się z dużym ryzykiem dla życia i zdrowia uczestników.

Dla laika sytuacja wydaje się prosta. Kiedy dochodzi do tragedii, najczęściej ktoś jest winien, ktoś czegoś nie dopilnował.

Ustalenie odpowiedzialności z art. 160 § 1, czyli narażenia na niebezpieczeństwo, tylko pozornie jest proste. Prawdziwym wyzwaniem dla organów ścigania są sprawy dotyczące sportów i wypraw typu extreme. Trudno  mówić wtedy o pewnych skatalogowanych regułach postępowania, choćby dlatego, że każdy szczyt, pasmo górskie, akwen wodny na innym kontynencie ma swoje indywidualne cechy i wymagania stawiane uczestnikom wyprawy. Oczywiście nietrudno byłoby wyróżnić kilka ogólnych zasad dotyczących alpinizmu czy innych ekstremalnych sportów, ale będą one doprecyzowywane w konkretnej sytuacji, w której główną rolę będą odgrywały warunki geograficzne, techniczne (sprzęt), zaangażowanie i pomoc lokalnych mieszkańców, wreszcie nieprzewidywalna pogoda.

To wyjątkowo trudne dla prokuratury sprawy, szczególnie kiedy śledczy nie  należą do entuzjastów takiego sportu...

Każdy prokurator, który prowadzi tego rodzaju sprawę, powinien skorzystać z wiadomości specjalnych, czyli powołać biegłego, który oceni, czy dana wyprawa lub ekspedycja była dobrze przygotowana i czy w jej toku każdy z uczestników zachował się zgodnie z regułami. Prawdziwym problemem będzie jednak sytuacja, o której wspomniałem, kiedy tych ścisłych reguł nie ma, a głównym kryterium odpowiedzialności będą zasady oparte na doświadczeniu życiowym osób, które w podobnych wyprawach brały już udział. To doświadczenie życiowe jako obiektywny miernik odpowiedzialności może być znacząco różne u każdego, kto uczestniczył w takich wyprawach. Jednym z powodów tych różnic może być brak możliwości przewidzenia pewnych zdarzeń lub też odmienne poglądy na to, jak powinno się postąpić w danej konkretnej ekstremalnej sytuacji.

Musimy pamiętać, że proces karny to tak naprawdę rekonstrukcja przeszłości. Z pozycji prokuratorskiego gabinetu trzeba ustalić przebieg zdarzenia i ewentualną odpowiedzialność uczestników, którzy przebywali w wyjątkowo trudnych warunkach atmosferycznych, a decyzje co do dalszych etapów wyprawy często podejmowane musiały być natychmiast, w sytuacji skrajnego wyczerpania.

Proces karny to także zasady procesowe, takie jak zasada in dubio pro reo (wszelkie niedające się usunąć wątpliwości rozstrzygnięte muszą być na korzyść podejrzanego).

Jeśli zatem obiektywnie można było ustalić sposób przygotowania wyprawy (sprzęt, logistyka, plany ), to ustalenie zasadności decyzji podejmowanych przez uczestników na konkretnych etapach wyprawy jest  niezwykle trudne. Wszystko to sprawia, że w takich okolicznościach prokurator nie mógł zebrać dowodów pozwalających na postawienie komukolwiek zarzutów.

Himalaizm to specyficzny sport... Ludzie powinni sobie pomagać, ale czy za wszelką cenę? Prawo tłumaczy jakoś pozostawienie współtowarzyszy...

Prawo nie wymaga od nikogo heroizmu. Nie jest jednak obojętne wobec  sytuacji, gdy pomocy drugiemu człowiekowi można udzielić bez narażania siebie na utratę zdrowia lub życia. Pamiętać trzeba także, iż przesłanką odpowiedzialności z art. 162 § 1 k.k. nie jest sama możliwość udzielenia skutecznej pomocy przez sprawcę, lecz jej podjęcie, choćby nawet nie było szans na uchylenie niebezpieczeństwa.

Podstawowym kryterium odpowiedzialności karnej za ten typ przestępstwa będzie sytuacja, w której to sprawca, bez żadnego dla siebie uszczerbku, ma realną możliwość pomocy drugiej osobie w niebezpieczeństwie.

Jeśli więc będziemy analizować  odpowiedzialność alpinistów za tego typu przestępstwa, to bardzo trudno podczas wspinaczki będzie można znaleźć moment, w którym  bez narażenia siebie na utratę życia lub zdrowia uczestnik wyprawy mógł podejmować zachowania  w miarę bezpieczne dla niego samego.

Trzeba pamiętać, że uczestnikom takich wypraw mogą się przytrafić sytuacje z reguły ekstremalne. Wynika z tego, iż bardzo trudne będzie rozważenie ich zachowań   pod kątem wypełnienia znamion przestępstwa nieudzielenia pomocy.

W przypadku Broad Peak, nawet gdyby doszło do złamania przepisów kodeksu karnego, to winnych i tak nie udałoby się ukarać. Dlaczego?

Polski kodeks karny stanowi, iż jego przepisy stosować będziemy do obywatela polskiego, który popełnił przestępstwo za granicą, oczywiście pod warunkiem tzw. podwójnej karalności czynu w miejscu jego popełnienia.

Zakładam, że prokuratura, prowadząc to postępowanie, miała oczywiście tego świadomość – jeśli nie od razu, to na pewnym etapie postępowania. Niezależnie od braku podwójnej karalności czynu uważam, iż prokuratura osiągnęła cele postępowania karnego, biorąc pod uwagę, iż organizacja tej wyprawy rozpoczęła się w Polsce,  jej przebieg wzbudził duże zainteresowanie opinii publicznej, a rodzinom zmarłych uczestników należały się obiektywne informacje o przyczynie tragedii.

Wyprawy trekkingowe w odległe miejsca, spływy kajakowe, rajdy itd. – coraz więcej takich imprez niosących za sobą ogromne ryzyko dla ich uczestników.

Rzeczywiście im większa oferta, tym więcej spraw tego typu. Pamiętam kilka lat temu sprawę dotyczącą  odpowiedzialności karnej organizatorów spływu kajakowego na południu Polski, w trakcie którego zginęło kilka osób. W toku sprawy sąd powołał biegłych z AWF, którzy mieli odpowiedzieć na pytanie dotyczące prawidłowości organizacji i przebiegu spływu. W tamtym czasie biegli wskazali, iż nie istniały w Polsce żadne spisane zasady organizacji spływów kajakowych.  Sąd nie miał innego wyjścia, jak tylko uniewinnić oskarżonych.

rozmawiała Agata Łukaszewicz

Mariusz Paplaczyk jest adwokatem, specjalizuje się w sprawach wypadków podczas wypraw ekstremalnych

Podczas zejścia ze szczytu Broad Peak zginęło dwóch z czterech wspinaczy. Prokuratura umorzyła właśnie śledztwo w sprawie „narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia dwóch pokrzywdzonych himalaistów". Uznano, że organizatorzy wyprawy  nie narazili ich na bezpośrednie zagrożenie utraty życia, źle przygotowując ekspedycję. Ludzie jednak zginęli...

Mariusz Paplaczyk

Pozostało 95% artykułu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ministerstwo Efektywności Rządu. Jak poradzi sobie Elon Musk?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Państwo zdemontuje się samo
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Powrotu do kompromisu aborcyjnego nie będzie
Opinie Prawne
Isański, Kozłowski: Wielka mistyfikacja - przepisizm zamiast praw
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Nie mnóżmy strażników sztucznej inteligencji
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje