Ulica ta jest mu tak droga, że nikomu nie pozwala po niej poruszać się. Jako że betonu u niego bez liku, odgrodził ją betonowymi zaporami, by auta łodzian nie niszczyły położonego na niej asfaltu.
A sprawa miała taki oto początek. Kilkanaście lat temu władza miasta postawiła na budownictwo komunalne i stwierdziła, że najlepiej będzie rozwijać je przy ul. Hetmańskiej. Po wywłaszczeniu na ten cel użytków rolnych władza rozpoczęła od infrastruktury drogowej i w planach zagospodarowania przestrzennego wytyczyła nową ulicę, prostopadłą do ul. Hetmańskiej i po kilku latach ulicę tę wybudowała za kilka milionów. Przypominała ona pas startowy, bo wiodła w szczere pole.
Władza miasta, jako że jest rodzaju żeńskiego, zmienną jest. Zmienia się jej najczęściej po wyborach. Tak było i z osiedlem przy Hetmańskiej. Zmieniona władza postanowiła, że nie będzie go budowała. Zostały plany, została droga ale bez osiedla komunalnego. Tak władza często miewa... Jako że jej się odmieniło, byli właściciele wystąpili o zwrot niepotrzebnie wywłaszczonych gruntów. Stosowny organ w 2009r. wydał decyzję o zwrocie. Ludzie ci, zgodnie z przepisami ustawy o gospodarce nieruchomościami stali się ponownie właścicielami gruntów ale tym razem wraz z asfaltową ulicą biegnącą przez puste pole. Urzędnicy nieomylni nie są i błędy popełniają. W tym przypadku zwracane grunta powinni pomniejszyć o zaprojektowaną, a następnie wybudowaną drogę. Jej właścicielem powinno być Miasto Łódź. To oczywiste, że naniesienia dokonane przez Miasto Łódź, wraz pasem ziemi na którym je umieszczono, zwrotowi nie powinny podlegać. Błąd urzędnika samorządowego (na szczeblu powiatu) sprawił, że pierwotni właściciele wzbogacili się o asfaltową drogę... Śmiać się, czy płakać?
Ponieważ nieruchomość pierwotnym właścicielom do niczego nie była potrzebna, bo żytka jarego siać już się nie opłaca, z pomocą przyszedł im były poseł Misztal i tę nieruchomość od nich kupił. Wkrótce postawił tam budynek wielomieszkaniowy, w którym mieszkania sprzedał. Czysty zysk. Ale sytemu mało i Misztal chce więcej zarobić na Hetmanskiej. Chce, żeby Miasto Łódź zapłaciło mu za drogę, którą wybudowało, a która skutkiem błędu urzędnika powiatowego formalnie jest jego własnością. Droga ta w sąsiedztwie wybudowanego budynku z pewnością podniosła atrakcyjność miejsca, bo budynek nie stał w szczerym polu przy "szutrówce" i przyczyniła się do przyspieszenia przez nabywców mieszkań podejmowania decyzji o wyborze nowego lokum. Ale tych korzyści ciągle Misztalowi mało...
Ciekawe, jaki będzie finał tej sprawy? Czy Misztalowi uda się wyłudzić od Miasta Łódź jakieś miliony, czy naiwni urzędnicy ulegną i zapłacą mu za wybudowanie tej ulicy. Ulica ta od dawna powinna być własnością Miasta Łodzi i włączona uchwałą Rady Miasta w poczet ulic miejskich i mieć swoją nazwę... Na marginesie, na nazwę ulicy zasłużył ów urzędnik powiatowy, który podarował Misztalowi ulicę. To on powinien jej patronować.