Proces kontradyktoryjny w rękach adwokatów i radców

Adwokaci i radcy prawni muszą wziąć odpowiedzialność za informacje, jakich udzielają swoim mocodawcom. Wyciek akt może położyć niejedną sprawę w prokuraturze.

Publikacja: 21.06.2015 12:16

Konferencja na temat nowego procesu karnego zorganizowana przez Naczelną Radę Adwokacką. Na zdjęciu

Konferencja na temat nowego procesu karnego zorganizowana przez Naczelną Radę Adwokacką. Na zdjęciu od lewej: prof. Paweł Wiliński, dr Małgorzata Wąsek-Wiaderek, prof. Michał Królikowski i adwokat Paweł Osik

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Dobrze, że mamy już za sobą dyskusję, czy przełożyć wejście w życie nowego procesu karnego – tak sobotnią konferencję Naczelnej Rady Adwokackiej rozpoczął adwokat Ziemisław Gintowt, członek NRA. Spotkanie pod tytułem „Nowy proces karny – sprawiedliwość da wszystkich?" odbyło się w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Zdaniem Gintowta nie ma się co bać zmian i straszyć niepowodzeniem. – Trzeba się porozumieć – zachęcał. Do tego samego namawiali też inni dyskutanci, choć nie obyło się bez pesymistycznych uwag.

Nie wiem, czy się uda

Najwięcej optymizmu prezentowali członkowie Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, współtwórcy zmian. Oni też zabrali głos na początku spotkania. Jako pierwszy dał mu wyraz prof. Michał Królikowski, były wiceminister sprawiedliwości, który przedstawił krótkie kalendarium prac nad zmianami w kodyfikacjach. Zastrzegał, że Komisja Kodyfikacyjna nie ponosi odpowiedzialności za produkt końcowy, rządowe propozycje przeszły bowiem szerokie konsultacje i prace w parlamencie. Wszystkich krytyków zmian przekonywał, że nie byłoby możliwe całkowite pogodzenie postulatów nauki i praktyki. Powód? Sędziowie pierwszej instancji, sędziowie odwoławczy, prokuratorzy, obrońcy, pokrzywdzeni, oskarżeni – punkt widzenia każdego z nich jest inny.

Jego zdaniem największą niewiadomą w nowej procedurze karnej jest niezawisłość sędziowska.

– Całe szczęście, że ją mamy, ale z jej powodu nie wiemy, czy reforma się uda – uważa Królikowski.

Stać nas na długie procesy

Prof. Paweł Wiliński (także współtwórca zmian) zauważył, że jeśli proces uznać za spór różnych argumentów, to nie ma rozwiązań, które wszystkich jednakowo zadowolą.

– Najwyraźniej jesteśmy bogatym krajem, skoro mamy procesy liczące sobie po kilkanaście odsłon. Kilka lat temu w Wielkiej Brytanii skazano za napaść i gwałt na podwójne dożywocie Jakuba T. Proces trwał siedem miesięcy. W Polsce od kilku lat toczą się różne postępowania o wykonanie tej kary, zawieszenie jej itp. Było już ponad dziesięć odsłon tej sprawy.

Jak ocenił profesor, dziś policja nie jest przygotowana do przejęcia zadań śledczych od prokuratury, choć powinno się im je w końcu odebrać i przekazać policji.

– Sprawiedliwość jest w stosowaniu prawa, a nie w konstrukcjach procesowych – dodał.

Według prof. Wilińskiego, jeśli sędzia chce sobie wyrobić zdanie o sprawie, to nie będzie mógł być całkiem nieaktywny, jak w sądzie amerykańskim – gdzie nie sędzia, lecz ława przysięgłych, decyduje o winie. – Myślę, że sędzia w Polsce będzie przeprowadzał dowody, i to, co jest zakładane jako wyjątek, będzie regułą – mówił.

W tym duchu wypowiedział się sędzia Igor Tuleya z Sądu Okręgowego w Warszawie.

– Na sali sądowej nie ma miejsca dla sędziego widza. Obojętność zabija sprawiedliwość. Arbiter korzysta z władzy sędziowskiej, moderuje spór i wydaje sprawiedliwe rozstrzygnięcie – podkreślał.

Jego zdaniem zapowiada się na to, że po 1 lipca szefowie wydziałów w sądach będą niezwykle wnikliwie badać stronę formalną aktów oskarżenia i wiele z nich wróci do prokuratury.

– Nigdy nie będzie tak, że oskarżony, choćby nawet korzystający z pomocy najlepszego obrońcy, będzie miał taką pozycję jak uosabiająca cały autorytet państwa prokuratura. Skoro równości broni nie było i nie będzie, to rolą sądu będzie wyrównać te dysproporcje. Sąd będzie z tych możliwości korzystać, ma do tego podstawę prawną. Byłoby błędem, gdyby aż tak ograniczyć rolę sądu w czynnościach dowodowych – zapewnił sędzia Tuleya.

To proces mieszany, a nie kontradyktoryjny

Zdaniem prof. Piotra Kardasa z Uniwersytetu Jagiellońskiego polski model procesu karnego będzie zbliżony do włoskiego i nie będzie w pełni kontradyktoryjny.

Jego zdaniem ma te same wady i zalety.

– Przejdziemy też zapewne przez te same doświadczenia. Proszę się więc nie spodziewać rewolucji. Wierzę, że nowa procedura zmieni proces na korzyść. Będzie kontradyktoryjny, ale w części, bo w części, w której sąd nadal będzie miał prawo prowadzić dowody z urzędu, pozostanie procesem inkwizycyjnym, jak dotychczas. Pytanie, jak często sąd sięgnie po to uprawnienie – stwierdził. – Z odpowiedzią trzeba poczekać.

Nie wierzył w to, co słyszał

Prokurator Piotr Kosmaty z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie zaczął od nowej instytucji w nowej procedurze – to tzw. aktywny świat kreatywnego obrońcy.

– To nieuniknione. Musi się też zmienić mentalność – uważa. Twierdzi, że nie przesądza, czy procedura jest dobra czy zła. Przypomniał jednak, że pierwsze oceny już widać. – Przez cały tydzień wszyscy mieliśmy okazję słuchać, jak zadziałał jeden z przepisów nowelizacji – przypomniał. – Słuchając ataków na prokuratora, nie wiedziałem, co jest grane – mówił. I wyjaśniał: prokurator postępuje zgodnie z przepisem i spadają na niego same gromy. Sek w tym, że ten prokurator postąpił zgodnie z przepisami, zgodnie z prawem, które obowiązuje. Kto zawinił? – Nie szukam winnych – zapewniał Kosmaty, ale stwierdził, że nie da się ukryć, iż w pewnym sensie „winna" jest europejska konwencja praw człowieka i nasz Trybunał Konstytucyjny, przyjmujące tak wysokie standardy i tworzące dla nich odpowiednie gwarancje.

– Prokurator ma bardzo ograniczone możliwości odmówienia dostępu do akt – wyjaśniał. Nowe przepisy przewidują jedynie dwie sytuacje, w których jest to możliwe: gdy taki dostęp może mieć wpływ na prawidłowy tok postępowania oraz gdy w grę wchodzi zagrożenie państwa – sprecyzował prokurator Kosmaty.

Wskazał, że nie wystarczy podanie powodu, każdą odmowę należy uzasadnić. Merytoryczne umotywowanie decyzji jest tym bardziej istotne, że strona może złożyć zażalenie do sądu. Czy tak szeroki dostęp nie budzi w prokuratorach obaw o skuteczność postępowań?

– Budzi – przyznał prokurator. Dlatego uważa, że w kodeksie karnym powinien się pojawić przepis (obok art. 241 k.k.) przewidujący kary dla tych, którzy wykorzystają informacje ze śledztwa w każdym innym celu niż przygotowanie linii obrony.

Czy damy radę?

Czy wytrzymamy próbę czasu? – pytał Kosmaty. Mówił, że nie może zaakceptować tego, iż jako prokurator respektujący prawo i zasadę dostępności ujawni to, co może, a potem na tym ucierpi. Zwracał się bezpośrednio do adwokatów.

– Nie posądzam was o to, że specjalnie udostępniacie informacje, ale musicie brać pod uwagę, że klienci nie zawsze są lojalni. A to może zniweczyć zasadę kontradyktoryjności – mówił. Jego zdaniem, jeżeli adwokaci dostają więcej uprawnień i narzędzi, to muszą sobie zdawać sprawę, że będzie też więcej zagrożeń. Nie bez znaczenia jest i to, że wkrótce do grona obrońców dołączą radcy prawni, a ci dopiero zaczynają świadczyć usługi w sprawach karnych. Czy będą umieli się wykazać taką czujnością? Adwokaci już ileś lat siedzą w sprawach karnych...

– Obawiam się o niweczenie postępowań nie tylko prokuratorskich, ale i sędziowskich. Bo jeśli sędzia od poniedziałku do piątku nasłucha się relacji i informacji z akt sprawy, to na co mu kontradyktoryjność i obiektywna ocena? – pytał prokurator.

Opinie Prawne
Piotr Młgosiek: Indywidualna weryfikacja neosędziów, czyli jaka?
Opinie Prawne
Pietryga: Czy repolonizacja zamówień stanie się faktem?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Kryzys w TK połączył Przyłębską, Rzeplińskiego i Stępnia
Opinie Prawne
Łukasz Guza: PiS straci przez weto w sprawie składki
Opinie Prawne
Wojciech Hermeliński: Kto ostatni w kolejce do głosowania?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku