Wnioski o wprowadzenie republiki pojawiają się bowiem niemal co roku. Z tym że pierwszy raz wystąpili o to w parlamencie przedstawiciele czterech ugrupowań, wznosząc się ponad polityczne koalicje. Autorzy inicjatywy uważają, że strategia ponad podziałami może doprowadzić do zmian w ustroju państwa. Wielu posłów składało postulaty w tej kwestii przez lata – tłumaczy współautorka wniosku, liberałka Maria Weimer. Pora więc, by poprzez formułę przygotowaną przez partie różnych opcji spróbować osiągnąć postęp w sprawie – przekonuje.
Niclas Malberg z Partii Zielonych wyraża nadzieję, że poprzez forsowanie republiki ponad granicami interesów partii uzyska się sukcesywnie większe poparcie w Riksdagu i w społeczeństwie. Jego zdaniem monarchia padnie po abdykacji obecnego króla Karola Gustawa XVI i nie ma żadnego argumentu, który by mógł uzasadnić zachowanie anachronicznego majestatu tronu.
Wspólny wniosek jest na tyle unikalny, że określono go historycznym.
„My w Szwecji długo walczyliśmy o równość i stworzyliśmy społeczeństwo, gdzie sukces opiera się przede wszystkim na własnych zasługach, a nie na prerogatywach i pokrewieństwie" – głosi oświadczenie deputowanych. Ustrój zakłada jednak nadal, że najwyższy urząd głowy państwa dziedziczy rodzina. Monarchii natomiast nie da się pogodzić z demokracją, równością i prawami obywateli – podkreślają członkowie parlamentu. Prawo do reprezentowania Szwecji bowiem nie może być przekazywane z pokolenia na pokolenie. To stanowisko – ich zdaniem – można osiągnąć jedynie w efekcie demokratycznego procesu.
Według wnioskodawców odpowiednim krokiem w ograniczeniu prerogatyw króla był akt o formie rządów uchwalony w 1974 r., który pozbawił też monarchę władzy konstytucyjnej. Kuriozalne jest jednak to, że w akcie znalazła się teza o nieponoszeniu przez króla odpowiedzialności za swoje czyny.