Reklama
Rozwiń

Frankowy postkolonializm upada - wyrok TSUE komentuje Tomasz Pietryga

Czy w krajach Zachodu masowe wprowadzenie do obrotu toksycznych kredytów, de facto przeciw własnym obywatelom, byłoby w ogóle możliwe?

Aktualizacja: 04.10.2019 06:11 Publikacja: 03.10.2019 15:11

Frankowy postkolonializm upada - wyrok TSUE komentuje Tomasz Pietryga

Foto: 123RF

W czwartek Trybunał w Luksemburgu stanął po stronie kredytobiorców i wskazał sądom jak rozstrzygać spory o kredyty „frankowe" z klauzulami niedozwolonymi. Jego decyzja oprócz konkretnych skutków finansowych ma pewien wymiar symboliczny i niesie wyraźną przestrzegę dla państwa i działających na jego terenie instytucji finansowych.

Cała historia „nabitych we franki" to efekt państwa postkolonialnego, którym była Polska od czasów transformacji. Instytucje finansowe były uprzywilejowane w relacjach z klientami, widać to choćby na przykładzie na szczęście nieistniejącej, bo zakwestionowanej przez Trybunał Konstytucyjny, instytucji Bankowego Tytułu Egzekucyjnego.

Trudno wyjaśnić, jak w zdrowym państwie realne instytucje nadzorcze mogły dopuścić do wciskania obywatelom produktu spekulacyjnego, jakim były tzw. kredyty frankowe. Przyzwolenie i skala tego problemu przeszła najczarniejsze oczekiwania. Czy w krajach Zachodu: Austrii, Niemczech, masowe wprowadzenie do obrotu toksycznych kredytów, de facto przeciw własnym obywatelom, byłoby w ogóle możliwe?

Szkoda, że państwo z tego postkolonialnego myślenia nie wyzwoliło się samo, przyjmując odpowiednie regulacje, politykę wobec sektora bankowego. Dało się po raz kolejny zaczarować wizją rynkowego krachu, miliardami strat, które uderzą w rynek. Jak się okazało już pięć minut po wyroku, były to tylko strachy Lachy instytucji finansowych, a nie realna kalkulacja. Że krachu jednak nie będzie, potwierdziły zgodnie KNF i NBP.

Szkoda tylko, że z tego postkolonializmu pomaga nam się wyzwolić Trybunał Sprawiedliwości UE, bo nie potrafiliśmy zrobić tego własnymi siłami.

Reklama
Reklama

Dla 700 tys. osób to w tej sytuacji kwestia smaku i zaufania do państwa. Dla niego i instytucji finansowych niech ten wyrok będzie przestrogą, że cena za manipulacje zaufaniem obywateli i klientów może być wysoka, nawet po latach.

Po wyroku nasze państwo staje przed kolejna próbą czy uniesie skutki wyroku TSUE organizując sprawny proces sądowy, tak aby na rozstrzygnięcia nie czekało się latami. Bardzo bym chciał aby również taki morał wypłynął z tej historii, chociaż dziś trudno w taki scenariusz uwierzyć.

W czwartek Trybunał w Luksemburgu stanął po stronie kredytobiorców i wskazał sądom jak rozstrzygać spory o kredyty „frankowe" z klauzulami niedozwolonymi. Jego decyzja oprócz konkretnych skutków finansowych ma pewien wymiar symboliczny i niesie wyraźną przestrzegę dla państwa i działających na jego terenie instytucji finansowych.

Cała historia „nabitych we franki" to efekt państwa postkolonialnego, którym była Polska od czasów transformacji. Instytucje finansowe były uprzywilejowane w relacjach z klientami, widać to choćby na przykładzie na szczęście nieistniejącej, bo zakwestionowanej przez Trybunał Konstytucyjny, instytucji Bankowego Tytułu Egzekucyjnego.

Reklama
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Smutny obraz Trybunału Konstytucyjnego
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Opinie Prawne
Łukasz Cora: Ruch Obrony Granic ośmiesza państwo i obniża jego autorytet
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Zmarnowana szansa na jawność wynagrodzeń
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Rejterada ekipy Bodnara
Opinie Prawne
Piątkowski, Trębicki: Znachorzy próbują „leczyć” szpitale z długów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama