Niektóre pomysły Zbigniewa Ziobry dają nadzieję na poprawę. Za to nie do przyjęcia jest retoryka polityków, którzy tworzą atmosferę nagonki. Z przekazów w mediach można wywnioskować, że sędziowie to najbardziej zepsuta grupa zawodowa. Nie tylko leniwa, zachłanna, pyszna, ale i skorumpowana, zdemoralizowana, a do tego kradnie i wypuszcza groźnych przestępców na wolność. Łatwo uderzyć w tę fałszywą nutę, gdy do sądów wpływa rocznie 16 mln spraw, a mamy ledwo 10 tys. sędziów. Nietrudno znaleźć kilka czarnych owiec i kilkanaście bulwersujących spraw, jeśli chce się postawić takie wnioski.
Tylko po co, skoro opinia publiczna i tak jest przekonana o konieczności reformy? Czy chodzi o jakieś ambicje, populistyczne ciągoty? Jeżeli tak, to niebezpieczna zabawa. Już dziś z sądów płyną sygnały, że oskarżeni zaczynają wykorzystywać tę nagonkę. Czy politycy na pewno chcą, aby w cieniu ich retoryki znaleźli schronienie gwałciciele i oszuści kwestionujący prawo „złego" sądu do wymierzania im sprawiedliwości? To piłowanie gałęzi, na której wszyscy siedzimy, także władza polityczna. W jej interesie leży bowiem silna Temida, w której w razie problemów może znaleźć oparcie.