W kontakcie z rzeczywistością idee wspierania przedsiębiorczości, państwa wreszcie przyjaznego biznesowi, o których tak przekonuje premier Mateusz Morawiecki, okazują się tylko frazesem. Tym razem potwierdzają to dane zgromadzone przez rzecznika małych i średnich przedsiębiorstw. Wynika z nich, że główne założenia tzw. konstytucji biznesu dotyczące podatników nie działają.
Kiedy półtora roku temu wchodziła w życie, dużo mówiło się o poprawie relacji przedsiębiorca–urząd skarbowy, o końcu uznaniowości i arbitralności urzędników, o tym, że głos podatnika w sprawach, które budzą wątpliwości, choćby ze względu na niejasne przepisy czy ich interpretacje, miał być brany pod uwagę. Ze zwierzyny łownej właściciel firmy miał się przeistoczyć w partnera dla urzędu. Dane pokazują tymczasem, że naczelną zasadę konstytucji biznesu, jaką jest rozstrzyganie wątpliwości na korzyść przedsiębiorcy, administracja skarbowa ignoruje. Przedsiębiorców, którzy z niej skutecznie skorzystali, można policzyć na palcach jednej ręki. To margines marginesów.
Podobnie jest w sądach, które w takich sytuacjach orzekły na korzyść podatnika tylko w 56 przypadkach w sprawach VAT-owskich i 26 w sprawach PIT. To jest ledwie ułamkiem spraw, które do nich trafiły.
Czytaj także: