Pan Jędrzej Bielecki w tekście „Kto rzucił urok na zachodnią cywilizację” („Plus Minus” z 7–8 grudnia 2019 r.) dał upust swej komentatorsko-felietonistycznej wyobraźni, wprowadzając w błąd czytelników w zasadniczych kwestiach dotyczących Unii Europejskiej.
Dziennikarz pisze: „Ciągnące się od trzech i pół roku pożegnanie Unii przez Wielką Brytanię nie daje dobrego świadectwa skuteczności zachodnich demokracji. Ale jednocześnie Brytyjczycy nie bez racji wskazują, że sama UE staje się w coraz większym stopniu zaprzeczeniem demokracji. Czyż w Brukseli, w zaciszu gabinetów, bez skutecznej kontroli wyborców nie jest przyjmowane dwie trzecie ustaw obowiązujących w UE? I dlaczego eurokraci, którzy dopuścili się takich błędów, jak przyjęcie niewydolnej gospodarczo Grecji do strefy euro czy forsowanie systemu obowiązkowego podziału uchodźców, którego jedynym efektem było pogłębienie podziałów w Unii, nigdy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności?”.
Konieczne kompromisy
GRECJA: Jej przyjęcie (z oporami) do EWG, a później do strefy euro – były to decyzje polityczne, a jej nieprzygotowanie do przyjęcia euro było tajemnicą polityków w Atenach, którzy fałszowali statystyki, co tolerowały niektóre inne stolice. Krytyczne analizy przygotowane przez służby finansowe Komisji (eurokratów) zostały pominięte.
ROZDZIAŁ UCHODŹCÓW: Propozycję przymusowej relokacji przedstawiła Komisja Europejska (KE), ale była ona wynikiem presji najbardziej zainteresowanych krajów, jak: Włochy, Grecja, Malta, Cypr czy Hiszpania, ale i Francji, Niemiec, Holandii i Belgii, które wcześniej, przez kilka lat odmawiały solidarności z apelującymi o nią Włochami. To ta grupa państw, ze wsparciem Szwecji i Finlandii, forsowała owe szkodliwe rozwiązanie, które zostało ostatecznie zarzucone.
BREXIT: Czy to KE rozpisała referendum czy David Cameron, który, jak jego poprzednicy, nie dawał sobie rady z podziałami wśród torysów? Powody leżą po stronie Wyspiarzy, niemniej liczni – prawdziwie miarodajni – politycy i analitycy zastanawiali się, co Unia mogłaby więcej zrobić, na jakie jeszcze można by pójść kompromisy bez osłabienia traktatu i podstawowych czterech wolności, na których trzyma się ta unikatowa w skali świata konstrukcja, oraz aby zabezpieczyć prawa Republiki Irlandzkiej? To nie mityczni eurokraci o tym decydowali, nawet nie Komisja, lecz JEDNOGŁOŚNIE przywódcy państw i rządów w Radzie Europejskiej (RE). Także i polscy, którzy, jak Beata Szydło, wrócili z Brukseli z dobrą nowiną osiągniętego sukcesu. Dziennikarz „Rz” nie oferuje choćby jednej sugestii, co w obliczu determinacji brexitowców miałyby uczynić KE, RE czy Parlament Europejski (PE).