Wybór Bronisława Komorowskiego na marszałka Sejmu i Bogdana Borusewicza na marszałka Senatu, a także ton Donalda Tuska na konferencji prasowej zwołanej po spotkaniu z prezydentem są pozytywnymi przesłankami, które pozwalają mieć nadzieję, że coś jednak się w polskiej polityce zmienia.Oczywiście trudno po tak krótkim czasie przesądzać, czy PO utrzyma ten obrany przez siebie w pierwszych dniach po wyborach kierunek, ale leży to w jej interesie. I w interesie przyszłego premiera Donalda Tuska.
Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że nie będzie to wcale łatwe. Nikt chyba nie wierzy, że w polityce możliwe są zapowiadane przez Tuska „rządy miłości”. Polityka ma to do siebie, że bywa czasem brutalna i opiera się także na walce z przeciwnikami z opozycyjnych obozów. I nie zawsze są to spory merytoryczne. Mam jednak wrażenie, że wyborcy zdają sobie z tego doskonale sprawę i tak naprawdę bardziej chodzi im o sferę pewnej kultury politycznej, osobistej oraz styl uprawiania polityki.
Nikt chyba nie wierzy, że w polityce możliwe są zapowiadane przez Tuska „rządy miłości”. Polityka ma to do siebie, że bywa czasem brutalna i opiera się także na walce z przeciwnikami
Hasło „rządy miłości” zostało wymyślone na potrzeby kampanii wyborczej Platformy, ale pokazało, że takie właśnie hasła pozytywne zdecydowanie wygrywają z hasłami nienawiści. I tę lekcję zrozumiał także premier Jarosław Kaczyński, który po raz pierwszy od bardzo dawna zaprezentował w Sejmie bardzo dobre wystąpienie: rzeczowe, spokojne, bez obrażania, bez atakowania kogokolwiek. Zrozumiał, że w łagodności leży klucz do sukcesu.
W kampanii wyborczej Donald Tusk zaprezentował się jako człowiek łagodny, spokojny, mówiący co innego i w inny sposób od polityków PiS. To przyniosło Platformie zwycięstwo. Teraz jednak, kiedy powyborcze emocje opadają, może się okazać niewystarczające. Lider PO stoi dzisiaj bowiem przed dość poważnym dylematem. Część wyborców z niecierpliwością oczekuje od niego dogłębnego rozliczenia rządów PiS. Jest jednak spora część wyborców, którzy oczekują po prostu spokojnej, a przede wszystkim rzetelnej polityki. Jak pogodzić te oczekiwania? – to jedno z podstawowych pytań, na które będzie musiał sobie odpowiedzieć Tusk jako przyszły premier.