Gdy Stefan Niesiołowski w imieniu Sejmu składał w rocznicę wybuchu powstania warszawskiego wieniec pod pomnikiem Gloria Victis na Powązkach, rozległo się trochę gwizdów. Wicemarszałek przywołał uśmiech na twarz, ale dopiero za chwilę czekało go doświadczenie nie do pozazdroszczenia. Po odejściu spod pomnika trzeba było kilkadziesiąt metrów przejść alejką, po obu stronach której za barierkami stał tłum warszawiaków. Niesiołowski szedł więc, a każdemu jego krokowi towarzyszyły okrzyki: „zdrada” oraz „wstyd”. Potem wicemarszałek Sejmu we właściwym sobie stylu ogłosił, że „dziękuje bojówkom PiS, że go nie opluły”, ale myślę, że doświadczenie to jednak musiało na polityku zrobić wrażenie.
Warszawiacy – bo to oni właśnie przychodzą co roku 1 sierpnia na Powązki – nie są jednak „wyjącym tłumem”, jak chce „Gazeta Wyborcza”, ani „bojówkami PiS”, jak utrzymuje Platforma. Akurat w tamtym miejscu zwykle pojawiają się powstańcy warszawscy, ich rodziny i przyjaciele, dzieci i wnuki. Ci, którzy bez względu na to, czy państwo o to dbało czy nie, pamiętali o powstaniu, jako o jednym z najważniejszych, konstytuujących Polaków wydarzeń. I swoją obecnością na Powązkach dawali temu świadectwo.Nie sposób ich zakwalifikować do żadnej partii, z całą pewnością jednak można napisać, że łączy ich docenienie takich wartości, jak patriotyzm, tradycja, naród. Usłyszeć „zdrada” i „wstyd” od tych ludzi musi być szczególnie ciężko.
To dlatego Niesiołowski wraz z całą Platformą uciekają się do takich określeń, jak „bojówki PiS” – trzeba zatrzeć miażdżące wrażenie. Szkoda, bo lepiej by było pewnie, zamiast obrażać warszawiaków, zdobyć się na refleksję – oto Platforma Obywatelska otrzymuje to, na co przez ostatnie kilka lat agresywnej retoryki zapracowała. Ludzie potraktowali Stefana Niesiołowskiego bez taryfy ulgowej, tak jak on traktuje swych przeciwników politycznych na co dzień.
Oczywiście może ktoś się upierać się, że na Powązkach zbiera w przeważającej części środowisko prawicowe, właśnie głosujące na PiS (choć to nieprawda i mnóstwo warszawiaków zaprzeczy temu kategorycznie), i że taka próbka nastrojów ulicy jest fatalna.
W ostatnich dniach miało jednak miejsce jeszcze jedno wydarzenie, nieopisane przez prasę. Otóż na tym samym placu Krasińskich, na którym odbywały się uroczystości rocznicowe powstania warszawskiego i gdzie zabrzmiało buczenie i parę gwizdów, gdy przemawiał Donald Tusk, tydzień wcześniej odbywało się widowisko multimedialne „Herbert – rekonstrukcja poety”.