Balony nisko latają

Ujrzałem oczyma duszy mojej (ach, wy oczy moje kaprawe, czemuż mi ich nie wyłupiono przed lekturą) salon warszawski. Ciemne pomieszczenie cuchnące trochę odorem wzniosłości, a trochę skarpetkami. Pośrodku, w fotelu bujanym Tomasz Lis czytający gawiedzi fragmenty swojej nowej książki, którą przycisnął do łona, a przed nim leży "Fedon" i "Żywot Katona". Wokół tłum spragniony prawdy o sobie chłonie słowa nowego objawienia.

Aktualizacja: 06.10.2008 20:49 Publikacja: 05.10.2008 18:50

Balony nisko latają

Foto: Rzeczpospolita, Andrzej Krauze And Andrzej Krauze

[ul][li][link=http://blog.rp.pl/rybinski/2008/10/05/balony-nisko-lataja/]Skomentuj[/link][/li][/ul]

Lis podnosi głos i podnosi skargę. Skarga to straszna, od takiej skargi bledną wargi i włos siwieje. Słychać szlochy, chlipania i siąkanie nosa. Starcy poruszeni do głębi składają samokrytykę, tarzając się w prochu i pyle i posypując głowy popiołem. Dzieci odrywają się od piersi matczynej, krzycząc: ja chcę do Irlandii! Żony biją mężów po głowie torebkami, wypominając: dlaczego nie jesteś protestantem? Gdzie twoja etyka? Strwożony duch narodowy unosi się ku górze i czmycha kominem. W kącie koło pieca wstaje jutrzenka i widać światło w tunelu. Polacy przechodzą przełom i rodzą się na nowo, salon warszawski rozbrzmiewa kwileniem niemowląt. Dzieci, brzuchate, brodate i sędziwe, ubrane w marynarskie ubranka idą, trzymając się za ręce na ukwieconą łąkę, by zerwać owoc z drzewa wiadomości, wyhodowanego przez Lisa. Hosanna.

[srodtytul] Banały, komunały, frazesy[/srodtytul]

Pewnie trochę przesadziłem. Poniosła mnie poetyka Lisa. Jego książka "My, naród" (nazwa chyba nietrafiona, powinno być "Wy, naród" albo nawet "Polacy jako tacy") choć bardzo salonowa – a nawet kabotyńska – nie ma w sobie siły zdolnej porwać tłumy ani nawet doprowadzić je do płaczu. Jest to dość tradycyjny zbiór dyżurnych tez naszej postępowej publicystyki, zbiór banałów, komunałów i frazesów na temat charakteru narodowego Polaków, coś, co Anglicy nazywają "compendium of platitudes" (zbiór truizmów).

To samo dotyczy opisu świata zewnętrznego wobec Polski. Antologia. Ale wszystko ładnie obudowane cytatami i autorytetami. Od Dmowskiego do Piłsudskiego i od Dostojewskiego do Gombrowicza. Największym autorytetem jest oczywiście sam Lis, zaliczany – jak podkreśla kilkakrotnie – do Młodych Globalnych Liderów. Lider (po polsku Przywódca, po niemiecku Der Führer), to brzmi dumnie, trzeba jeszcze tylko znaleźć tych, którzy zechcą za nim podążać.

Nie będzie to łatwe, bo Lis proponuje też dość tradycyjnie, żebyśmy się wszyscy zmienili. Żebyśmy odrzucili swoje wady, nabyli cnót od innych, przełamali narodowe kalectwa i wybili się dzięki temu na wielkość. Straszne zadanie. Stalinowska hodowla nowego człowieka doprowadziła do powstania gatunku Homo Sovieticus. Gdyby perswazją i pedagogiką udało się Lisowi przełamać polskość rozumianą jako zespół cech negatywnych w Polakach, mógłby powstać hodowlany gatunek Polonus Vulpinus, Polak Lisi. Nie wiem, jak państwo, ale ja nie mam ochoty się zlisić.

[srodtytul] Groch z kapustą [/srodtytul]

To, co w tej książce jest zawarte, znacznie mniej wciąga i intryguje od tego, czego nie ma. Najpierw co jest. Prawie wszystko. Cicer cum caule, czyli groch z kapustą. Wiadomości i opinie tu i tam pochwycone, chaotycznie użyte, podciągane pod tezę. Jest popis erudycji, rzadko trafnie użytej. Lis odwołuje się na przykład do Maksa Webera i jego protestanckiej etyki, która przyniosła sukces gospodarczy Niemcom. To staroć. To nieprawda. Dwa najbardziej rozwinięte gospodarczo landy niemieckie, Bawaria i Badenia Wirtembergia są akurat katolickie i mają na garnuszku landy protestanckie. Poza tym po wojnie socjaldemokraci niemieccy orzekli, że etyka protestantyzmu to są cnoty drugorzędne, dobre jedynie dla sprawnego prowadzenia obozu koncentracyjnego.

Ale katolicyzm Lis zalicza do polskich wad narodowych, razem ze złotą wolnością, więc musi sobie pozwolić na anachroniczność. Ładny przykład na stosunek Lisa do polskiego katolicyzmu stanowi wyliczanka szkockiego literaturoznawcy Angusa Caldera (nie słyszałem, ale ponieważ to cudzoziemiec, trzeba go traktować nabożnie) cech narodowych Anglików i Niemców, do których Lis dorobił cechy narodowe polskie. Oczywiście wyłącznie negatywne.

Tam gdzie Calder przypisuje Anglikom 1000 lat spokoju, Niemcom Tysiącletnią Rzeszę, Lis dopisał Polakom 1000 lat katolicyzmu. Pomijając już to, że w kraju powstania lollardów, wojny róż, Henryka VIII, Cromwella trudno mówić o spokoju, a Tysiącletnia Rzesza przetrwała lat 12, niełatwo zrozumieć, jaki ma sens wpisanie tu akurat wyznania większości Polaków jako ukoronowania takich cech jak antyobywatelskość, nieżyczliwość i nietolerancja.

[srodtytul] Z komunizmem nie po drodze [/srodtytul]

Ale najciekawsze jest to, czego w książce w ogóle nie ma. Wśród historycznych epok i wydarzeń świadczących o nieudacznictwie i immanentnym złu tkwiącym w Polakach nie ma PRL. Jest nawet Brześć i Bereza Kartuska, a komunizmu nie ma. Nie ma w analizie przyczyn, z powodu których Polacy się wykoleili i odstają od reszty świata. Nie ma tego najbliższego nam okresu, który tak bardzo wpłynął na ukształtowanie naszej mentalności. Mentalności Lisa nie wykluczając. Lis kilkakrotnie nawet pisze o Beenhakkerze, a o komunizmie nie pisze. Z komunizmem jest mu w tej książce widać nie po drodze.

A po co w ogóle zostało to napisane, jeśli pominąć zadowolenie własnej próżności? Skoro książka nie ma żadnych cech pamfletu, nawet wtórnego, jest wykalkulowana, to pewnie po to, aby autor kolejny raz ogłosił swoją przynależność.

W tej nudnawej wyliczance najzabawniejszy jest akapit poświęcony przez Lisa Jarosławowi Kaczyńskiemu, budzącemu stare kompleksy Polaków i wtłaczającego nowe do głów. I to pisze autor antologii wad narodowych, który pragnie, aby Polak budził się co dzień bardziej zakompleksiony. Ale Lis hoduje nam kompleksy w dobrej sprawie.

Chciałem napisać recenzję z Lisa w jednym zdaniu: Jest niż. Balony nisko latają. Rozpisałem się. Żałuję. Bardzo przepraszam.

[i] Autor jest publicystą i felietonistą dziennika "Fakt" [/i]

[ul][li][link=http://blog.rp.pl/rybinski/2008/10/05/balony-nisko-lataja/]Skomentuj[/link][/li][/ul]

Lis podnosi głos i podnosi skargę. Skarga to straszna, od takiej skargi bledną wargi i włos siwieje. Słychać szlochy, chlipania i siąkanie nosa. Starcy poruszeni do głębi składają samokrytykę, tarzając się w prochu i pyle i posypując głowy popiołem. Dzieci odrywają się od piersi matczynej, krzycząc: ja chcę do Irlandii! Żony biją mężów po głowie torebkami, wypominając: dlaczego nie jesteś protestantem? Gdzie twoja etyka? Strwożony duch narodowy unosi się ku górze i czmycha kominem. W kącie koło pieca wstaje jutrzenka i widać światło w tunelu. Polacy przechodzą przełom i rodzą się na nowo, salon warszawski rozbrzmiewa kwileniem niemowląt. Dzieci, brzuchate, brodate i sędziwe, ubrane w marynarskie ubranka idą, trzymając się za ręce na ukwieconą łąkę, by zerwać owoc z drzewa wiadomości, wyhodowanego przez Lisa. Hosanna.

Pozostało 83% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę