Polska w tym miesiącu kończy misję w Iraku po pięciu latach obecności wojskowej w tym kraju. Jaki jest jej bilans? Myślę, że warto ująć go w trzech wymiarach: politycznym, wojskowym i ekonomicznym. Każdy z nich jest inny.
[srodtytul]Mamy swoje zdanie[/srodtytul]
Oceniam, że politycznie Polska zyskała na zaangażowaniu się w Iraku. Dobrze zrobiliśmy, że zdecydowaliśmy się włączyć do grupy kilkudziesięciu państw, które postanowiły aktywnie przeciwstawiać się ówczesnym zagrożeniom międzynarodowym, a nie biernie asystować w rozwoju wypadków. Poprzez tę decyzję Polska zyskała na swej podmiotowości strategicznej wśród sojuszników europejskich. Mam na myśli zarówno NATO, jak i UE. Do 2003 roku Polska traktowana była jako państwo drugiego lub trzeciego rzędu w Europie, jako państwo, które w ważnych sprawach powinno „siedzieć cicho”, jak obrazowo ujął to ówczesny prezydent Francji.
Podejmując decyzję o udziale w koalicji irackiej, inną niż niektórzy nasi ważni i silni europejscy partnerzy, pokazaliśmy, że mamy swoje zdanie, że nie musimy tylko podążać za innymi (kiedyś za ZSRR, teraz za liderami UE). Od tego czasu nasz głos na forach NATO i UE zaczął być wysłuchiwany uważniej i poważniej, niż to było dotąd. Jednym słowem, Polska wykazała się samodzielnością strategiczną i uzyskała większą podmiotowość polityczną w Europie.
[srodtytul]Pod ciśnieniem doświadczeń[/srodtytul]