Na beatyfikację prymasa trzeba poczekać

Czy Kościół w Polsce robi wystarczająco wiele, aby doprowadzić do beatyfikacji kardynała Stefana Wyszyńskiego? – pyta publicystka "Rzeczpospolitej" w 60. rocznicę ingresu prymasa do katedry

Publikacja: 01.02.2009 18:55

Kardynał Wyszyński rządził Kościołem w Polsce ponad 30 lat silną ręką, niektórzy mówią – autorytarni

Kardynał Wyszyński rządził Kościołem w Polsce ponad 30 lat silną ręką, niektórzy mówią – autorytarnie. Na zdjęciu: prymas w 1981 roku

Foto: BEW

W tym roku jest kilka rocznic związanych z kard. Stefanem Wyszyńskim. Sześćdziesiąt lat temu – dokładnie 2 lutego 1949 roku – jako nowy prymas Polski i arcybiskup gnieźnieńsko -warszawski odbył ingres do katedry w Gnieźnie. Cztery dni później, 6 lutego, objął rządy w archidiecezji warszawskiej.

W ten sposób rozpoczął się ponadtrzydziestoletni okres prymasostwa Wyszyńskiego, który zakończył się wraz ze śmiercią 28 maja 1981 roku. W maju 1989 roku wszczęty został proces beatyfikacyjny prymasa. Do tych rocznic można dodać jeszcze jedną: 3 sierpnia minie 85 lat od otrzymania święceń kapłańskich.

[srodtytul]Podziw i emocje [/srodtytul]

Po 20 latach od rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego nic nie wskazuje na to, by miał się on zakończyć w bliskiej przyszłości. Jego drugi, rzymski, etap toczy się od 2001 roku. Podobnie jak ks. Jerzego Popiełuszki. O ile jednak w wypadku ks. Popiełuszki jesienią 2008 r. zostało złożone positio, czyli najważniejszy dokument sumujący przesłanki do beatyfikacji, co oznacza, że w normalnym trybie (w procesie ks. Jerzego będzie przyspieszenie) beatyfikacja mogłaby nastąpić za siedem – osiem lat, to w wypadku prymasa Wyszyńskiego nie wiadomo nawet, kiedy taki dokument zostanie złożony.

Powodów, jak się wydaje, jest kilka. Prymas zostawił po sobie mnóstwo materiałów, które muszą przeanalizować teolodzy i historycy: tysiące homilii i przemówień (głosił ich po 500 – 600 rocznie), dokumentów i listów, które kryją archiwa w Polsce i Watykanie, prócz tego artykuły w gazetach, broszury i książki, jakie publikował przed wojną, wreszcie dziennik "Pro memoria", pisany przez kilkadziesiąt lat od 1948 roku, z krótką przerwą, do śmierci w 1981 roku. Ten dziennik, znany tylko we fragmentach, jest kopalnią wiedzy nie tylko o prymasie, ale także o losach Kościoła w PRL, jednak decyzją kard. Józefa Glempa został objęty embargiem do czasu beatyfikacji prymasa. (Niemniej jego fragmenty, nie bacząc na embargo, publikuje od lat hinduski historyk Peter Raina, który wszedł w posiadanie sobie tylko znaną drogą). Decyzja kard. Glempa utrudnia pracę historykom świeckim, ale cieszy zapewne wielu żyjących bohaterów dziennika, którym prymas czasem nie szczędził krytycznych uwag.

Zasadniczy powód wolnego tempa procesu polega - jak się wydaje - właśnie na braku dystansu do okresu prymasostwa kard. Wyszyńskiego. To, że – jakkolwiek dziwnie to zabrzmi – żyją bezpośredni świadkowie jego wielkości i wielowymiarowości. Prymas budził podziw, szacunek, ale i wywoływał emocje.

[srodtytul]Rządy autorytarne[/srodtytul]

Kard. Wyszyński rządził Kościołem w Polsce przez ponad trzydzieści lat silną ręką, niektórzy mówią: autorytarnie. To on wyznaczał kierunek pracy duszpasterskiej Kościoła i wymagał jego konsekwentnej realizacji, a także pełnej jedności z nim biskupów, duchowieństwa i wiernych. To wywoływało czasem niezadowolenie. Ale trzeba pamiętać, że był to niezwykle trudny okres dla Kościoła – lata walki komunistów z religią, systemowej ateizacji i laicyzacji społeczeństwa. Dla prymasa były to lata walki o zachowanie katolickiej duszy Polaków, naszej tożsamości i wewnętrznej suwerenności, niezależności Kościoła. Wymagało to od niego podejmowania decyzji czasem kontrowersyjnych, wzbudzających emocje wewnątrz Kościoła. Na przykład wtedy, gdy wbrew większości episkopatu w kwietniu 1950 roku podpisał porozumienie z komunistami, które wtedy wydawało się klęską, ale w konsekwencji przyniosło opóźnienie zasadniczego uderzenia w Kościół w okresie stalinowskim. Albo wtedy, gdy wbrew środowisku tzw. katolików postępowych postawił na pobożność ludową i realizację programu Wielkiej Nowenny, bo w niej widział jedyną skuteczną zaporę przed ateizacją.

Prymas nie wahał się też sprzeciwiać watykańskim dyplomatom, którzy byliby gotowi nawiązać stosunki dyplomatyczne z rządem PRL, bez wcześniejszego prawnego uregulowania statutu Kościoła w Polsce, co dla prymasa było warunkiem wstępnym porozumienia.

I chociaż po latach jego dawni oponenci w Kościele przyznali, że w tamtych warunkach obrał najlepsze metody i środki kierowania Kościołem, to emocje jeszcze nie wygasły.

Natomiast bez emocjonalnego dystansu trudno oddzielić rządzenie Kościołem od jego osobistej świętości, życia na co dzień w bliskości Boga. Bo chociaż ze świeckiego punktu widzenia do beatyfikacji Sługi Bożego Stefana kardynała Wyszyńskiego wystarczyłoby to, że przeprowadził Kościół przez czasy systemowej ateizacji, zostawiając go silnym i zwartym, że zachował i umocnił wiarę i wewnętrzną suwerenność Polaków, to przecież nie dlatego będzie beatyfikowany, ale z powodu heroicznej realizacji cnót chrześcijańskich w takich warunkach i okolicznościach, w jakich przyszło mu żyć i działać.

Z tych powodów na beatyfikację prymasa trzeba będzie jeszcze poczekać. Tym bardziej zasadne jest pytanie, czy Kościół w Polsce robi wystarczająco dużo, aby pamięć o prymasie żyła, a jego kult prywatny się rozwijał? Żywotność kultu kandydata na ołtarze jest jednym z warunków beatyfikacji. Ale jest też pytanie o to, czy jako społeczeństwo mamy świadomość tego, co prymas zrobił dla wolnej Polski i czy jesteśmy mu za to wdzięczni.

Historycy nie mają wątpliwości, że bez prymasa i Wielkiej Nowenny polski Sierpień wyglądałby inaczej. Bezpośrednim impulsem do zrywu była pielgrzymka Jana Pawła II w 1979 roku, ale nie byłby on możliwy, gdyby nie to, że kardynał Wyszyński przez kilkadziesiąt lat umacniał w Polakach ich tożsamość, podtrzymywał wewnętrzną wolność. Program Wielkiej Nowenny i milenium chrztu Polski wykraczały daleko poza sferę religijną, czego świadomość w naszej zbiorowej pamięci nie jest wielka.

[srodtytul]Młodzież nie wie nic [/srodtytul]

W sondażach prymas Wyszyński jest wymieniany wśród największych Polaków XX wieku, ale niewiele osób widzi w nim tego, który miał wpływ na zachowanie tradycji niepodległościowej Polaków. Młodzież o prymasie, oprócz tego, że był, wie niewiele albo nic.

Mówi się, że wielkość kard. Wyszyńskiego przesłaniała niegdyś kard. Karola Wojtyłę, który lojalnie i z wyboru stał w jego cieniu, z którego wyszedł dopiero po wyborze na papieża. Teraz wydaje się, że procesy beatyfikacyjne ks. Jerzego Popiełuszki i Jana Pawła II przesłoniły postać i proces prymasa, którego papież nazwał Prymasem Tysiąclecia, bo takiego pasterza Pan Bóg daje raz na tysiąc lat.

Pamięć o prymasie żyje w dużej mierze dzięki staraniom pań z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego. One archiwizują jego spuściznę, wydają kolejne tomy dzieł zbiorowych, stworzyły Krąg Przyjaciół Prymasa Tysiąclecia, a w Częstochowie otworzyły dom jego pamięci. Istnieje też sieć szkół, które mają kardynała za patrona, organizowane są o nim konkursy szkolne.

Ale wyraźnie brakuje wydawnictw i metod nowoczesnych w formie, w tym multimedialnych, które mogłyby trafić do bardzo szerokiego odbiorcy. Dlatego duże nadzieje wiązane są z powstaniem nowoczesnego, multimedialnego Muzeum Jana Pawła II i kard. Wyszyńskiego w Centrum Opatrzności Bożej. Jego otwarcie ma nastąpić za dwa lata. Nie załatwi ono wszystkiego w zakresie upowszechniania wiedzy i zachowania pamięci o kard. Stefanie Wyszyńskim, ale na pewno będzie wypełnieniem pewnej luki i zobowiązań, jakie mamy wobec prymasa.

[i]Ewa K. Czaczkowska, publicystka "Rzeczpospolitej", jest autorką książki "Kardynał Wyszyński", która ukaże się w marcu 2009 nakładem wydawnictwa Świat Książki[/i]

W tym roku jest kilka rocznic związanych z kard. Stefanem Wyszyńskim. Sześćdziesiąt lat temu – dokładnie 2 lutego 1949 roku – jako nowy prymas Polski i arcybiskup gnieźnieńsko -warszawski odbył ingres do katedry w Gnieźnie. Cztery dni później, 6 lutego, objął rządy w archidiecezji warszawskiej.

W ten sposób rozpoczął się ponadtrzydziestoletni okres prymasostwa Wyszyńskiego, który zakończył się wraz ze śmiercią 28 maja 1981 roku. W maju 1989 roku wszczęty został proces beatyfikacyjny prymasa. Do tych rocznic można dodać jeszcze jedną: 3 sierpnia minie 85 lat od otrzymania święceń kapłańskich.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?