Elektrownia jądrowa – problem społeczny

Jeśli rząd nie zacznie rozmawiać o energetyce jądrowej w Polsce, czeka nas powtórka znanego scenariusza: arogancja lub nieudolność urzędnicza oraz długotrwały, kosztowny i wyniszczający konflikt

Publikacja: 25.08.2009 01:07

Elektrownia jądrowa – problem społeczny

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Red

Rząd przyjął harmonogram instalacji energetyki jądrowej w Polsce – causa finita. Mam jednak poważne wątpliwości, czy na pewno. Wypowiedzi Hanny Trojanowskiej, pełnomocnika rządu do spraw energetyki jądrowej oraz szefa PGE, tj. potencjalnego inwestora, wskazują, że dla rządu energetyka jądrowa jest problemem technicznym, prawnym i ekonomicznym. I tu zaczyna się mój niepokój, ponieważ uważam, iż istotny jest także kontekst społeczny.

[srodtytul]Historia sporów[/srodtytul]

Energetyka jądrowa w Polsce ma swoją historię. W latach 80. liczne protesty wywołała budowa elektrowni atomowej w Żarnowcu. Decydujący wpływ na nastroje miała katastrofa w Czarnobylu w 1986 roku.

Kwestia energetyki była też jedynym z problemów rozpatrywanym w trakcie obrad Okrągłego Stołu (podstolik ekologiczny), który zakończył się protokołem rozbieżności. Przedmiotem sporu była właśnie energetyka jądrowa. Strona koalicyjno-rządowa dość miękko broniła kontynuacji budowy elektrowni w Żarnowcu.

Strona opozycyjno-solidarnościowa wyrażała się zdecydowanie i jednoznacznie: „W sytuacji energetycznej i ekonomicznej naszego kraju nie ma obecnie przesłanek do realizowania wariantu polityki energetycznej z udziałem energetyki jądrowej, co potwierdza Raport Banku Światowego. Energetyka jądrowa w Polsce jest droga, kapitałochłonna, inflacjogenna, o przestarzałej technologii (obecnie się rozważa na świecie wprowadzenie reaktorów II generacji), źle zlokalizowana (jednocześnie w Polsce brak miejsc bezkonfliktowych na umieszczenie tego typu obiektu) oraz posiada wiele zagadnień jeszcze nierozwiązanych, jak np. składowanie odpadów czy likwidacja zużytego obiektu. W związku z tym domagamy się zrezygnowania z rozwoju energetyki jądrowej w naszym kraju, zatrzymania budowy EJ Żarnowiec wraz z ewentualną przebudową jej na elektrownię gazową oraz niekontynuowanie budowy EJ Warta w rejonie Klempicza, jak również projektowania następnych elektrowni jądrowych”.

Warto uważnie czytać to stanowisko, gdyż większość użytych argumentów pojawi się zapewne także wkrótce.

W ciągu ostatnich 20 lat energetyka jądrowa była w Polsce tematem tabu i można podejrzewać, że nastąpiło zakonserwowanie świadomości społecznej w tym zakresie na poziomie końcowych lat PRL. Dlatego też do ponownego postawienia problemu energetyki jądrowej należy społeczeństwo przygotować. Konieczna jest przemyślana, wieloaspektowa kampania informacyjna i edukacyjna.

O tym, że ma to głęboki sens, niech świadczy przykład, który określić można jako casus spalarni. Otóż we wczesnych latach 90. władze Warszawy postanowiły rozwiązać problem odpadów za pomocą nowoczesnego spalania. Ponieważ dalecy byliśmy jeszcze od unijnego prawodawstwa, więc niezbędne procedury pokonano w tempie błyskawicznym. Następnie na wybranym terenie (ulica Zabraniecka) wykonawca zaczął realizować projekt.

Nikomu nie przyszło do głowy, żeby powiadomić okolicznych mieszkańców. To, że należy tych ludzi poinformować o zasadach funkcjonowania spalarni i poziomie bezpieczeństwa, wysłuchać ich uwag, mediować i przekonywać, nie mieściło się w urzędniczej wyobraźni.

Wkrótce pojawili się jednak ludzie zwani popularnie ekologami, którzy poinformowali mieszkańców o czekającym ich Armagedonie. Najważniejsza informacja dotyczyła rakotwórczych dioksyn, które emitować będzie spalarnia.

[wyimek]Czy energetyka jądrowa jest alternatywą wykluczającą działania na rzecz źródeł odnawialnych? Jaki jest poziom bezpieczeństwa tego typu energetyki?[/wyimek]

Zrozumiałe, że wzbudziło to niepokój, i to dwojakiego rodzaju: umrzemy my i nasze dzieci, a nadto na wartości drastycznie stracą nasze działki. Ekolodzy zaś – będę konsekwentnie używał tego terminu – rozpoczęli wojnę prawną z planowaną inwestycją. Ponieważ zaangażował się w nią także czynnik rządowy (wojewoda), a ówczesny ustrój Warszawskiego Związku Komunalnego Gmin był wielce finezyjny, więc instancji odwoławczych nie brakowało, a dalej były sądy.

[srodtytul]Lista pytań[/srodtytul]

Inwestor potykał się z ekologami przed trybunałami, bo tylko oni byli stroną, bezpośredni zainteresowani prawnie nie istnieli, toteż nie wzbudzali zainteresowania i uwagi urzędników. Gdy po sześciu latach podjęto zamiar przeprowadzenia referendum w sprawie spalarni w gminie Targówek, ratusz opublikował w prasie ogłoszenie, w którym uznane autorytety naukowe dawały świadectwo prawdzie, że spalarnia odpadów jest OK. Po tych traumatycznych zdarzeniach spalarnia wreszcie ruszyła, chociaż podobno ma się nie najlepiej z powodu zużycia moralnego – ale to już zupełnie inna bajka.

Byłem święcie przekonany, że stanie się to przestrogą i nauką dla mas urzędniczych różnych. Niestety, głęboko się rozczarowałem. W następnych latach obserwowałem wiele mniej lub bardziej podobnych zdarzeń. Scenariusz jest zawsze taki sam: arogancja lub nieudolność urzędnicza oraz długotrwały, kosztowny i wyniszczający konflikt.

Stąd też mój niepokój co do przedsięwzięcia pt. „Polska energetyka jądrowa”. Pełnomocnik Hanna Trojanowska mówi o regulacjach prawnych, szef PGE Tomasz Zadroga wydaje się być pochłonięty przeliczaniem euro na megawaty i z powrotem, a nie słyszę odpowiedzi na podstawowe dla Polaków pytania: Czy prognozowany bilans energetyczny wymaga od nas powoływania nowego medium? Czy energetyka jądrowa jest alternatywą wykluczającą działania na rzecz źródeł odnawialnych? Jaki jest poziom bezpieczeństwa tego typu energetyki (pamięć o czarnobylskim syndromie)? Co zrobimy z odpadami promieniotwórczymi?

Listę tych pytań można rozbudowywać i na pewno tak się stanie. Życzyłbym sobie, żeby już teraz ktoś zaczął udzielać na nie jednoznacznych odpowiedzi i słuchać argumentów przeciwnych. Jeśli społeczeństwo w stosownym czasie nie otrzyma wiarygodnych odpowiedzi i nie dostrzeże autentycznej dyskusji, to zapewne jak na Zabranieckiej pojawi się z gotowymi i wszystko tłumaczącymi wykładniami gajowy Marucha.

Tylko że teraz chodzi o sprawę daleko poważniejszą i koszty będą niewspółmiernie większe.

[i]Autor jest socjologiem zajmującym się badaniem konfliktów ekologicznych oraz świadomości ekologicznej społeczeństwa polskiego[/i]

Rząd przyjął harmonogram instalacji energetyki jądrowej w Polsce – causa finita. Mam jednak poważne wątpliwości, czy na pewno. Wypowiedzi Hanny Trojanowskiej, pełnomocnika rządu do spraw energetyki jądrowej oraz szefa PGE, tj. potencjalnego inwestora, wskazują, że dla rządu energetyka jądrowa jest problemem technicznym, prawnym i ekonomicznym. I tu zaczyna się mój niepokój, ponieważ uważam, iż istotny jest także kontekst społeczny.

[srodtytul]Historia sporów[/srodtytul]

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?